Robin Hawdon sztukę "Weekend z R." napisał na zamówienie Krystyny Jandy. Podobnie jak i w przypadku sztuki "Ślub doskonały" tego samego autora, tekst nie jest powszechnie dostępny w j. polskim. W j. angielskim chyba też nie. Znowu ubolewam z tego powodu. Zastanawiałam się nawet, jaki jest sens, abym na blogu o książkach pisała o takich sztukach, których tekst jest niedostępny. Ale doszłam do wniosku, że ostatecznie nie wiadomo przecież, czy teksty nie zostaną jednak wydane w późniejszym okresie.
Sztuka jest znakomita. Jest to jedna z najśmieszniejszych komedii, jakie kiedykolwiek widziałam, a widziałam ich już sporo. Obejrzenie jej to idealny sposób na odstresowanie, poprawę humoru, nabranie luzu i dystansu do codzienności. Reżyseruje ją i gra w niej Krystyna Janda. Tak jak i w przypadku "Ślubu doskonałego" jest to głównie komedia omyłek, pewne osoby na skutek różnych okoliczności są brane za kogoś innego. Główny bohater zaplanował wyjazd do kochanki pod pretekstem służbowej delegacji. Jego żona korzystając z zapowiedzianej nieobecności męża, zaprosiła w tym samym czasie do domu swojego kochanka. Wszystko się oczywiście mocno skomplikowało.
Myśląc o sztuce już jakiś czas po jej obejrzeniu, można zwrócić uwagę na ponadczasowe charaktery postaci. Można się zastanowić, dlaczego ludzie, którzy mimo wszystko jakoś się kochają, zdradzają itp. Najważniejszy jest jednak humor. Wszystkie spostrzeżenia o życiu, ludziach pokazywane są bez jakiegokolwiek patosu, wyższości i moralizatorstwa. Ukazywane są humorystycznie i bez żadnego komentarza. Przykładowo kobieta w starszym wieku ma dużo młodszego kochanka, który oczywiście jest zainteresowany jej pieniędzmi, a ona wierzy, że jest taka piękna i seksowna i że naprawdę mu się podoba. Gdy patrzy się na to z boku, widać, jak bardzo jest to żałosne i komiczne zarazem.
Wygląda na to, że Robin Hawdon jest gwarantem dobrej zabawy.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz