Kilkakrotnie
już to pisałam, a po lekturze kolejnych książek Mariasa tylko się w tej tezie
utwierdzam. Javier Marias to zdecydowanie mój ulubiony współczesny pisarz. Od
paru lat już, podobnie jak i wiele innych osób,
kibicuję mu w tym, aby dostał literackiego Nobla. W moich prywatnych rankingach najlepszych
książek roku zawsze jest w czołówce. Wszystko u niego idealnie współgra, treść
i forma. O głębi rozważań psychologicznych pisałam już kilkakrotnie przy okazji
innych książek, tutaj - "Twoja twarz jutro", tutaj - "Serce tak białe", tutaj-"Zakochania" i tutaj - "Jutro w czas bitwy o mnie myśl". Nikt chyba tak, jak on nie potrafi opisać
człowieka, tego co robi, co ukrywa, jakie są jego motywy. Nie wspomniałam nigdy
jeszcze o języku. Język u Mariasa jest
piękny. Panuje teraz niejako moda na grafomanię. Pisać każdy może , podobnie jak i chociażby
malować. Tylko że gdy nie ma się talentu literackiego, może to być i lekkie i
fajne i przyjemne, takie rzeczy zresztą też czytuję, ale ta pisanina pozbawiona
jest wówczas wartości literackich. Wystarczy przeczytać parę akapitów Mariasa i
wiadomo już, co to znaczy – mieć talent.