Tłumaczenie Leokadii Przebindy, Grzegorza
Przebindy i Igora Przebindy jest trzecim z kolei. Jako pierwszy powieść przetłumaczyli
Witold Dąbrowski i Irena Lewandowska, drugie tłumaczenie było Andrzeja Drawicza.
Jest jeszcze czwarte z 2017r. Jana Cichockiego. Oprócz tego ostatniego czytałam
wszystkie, a Drawicza ze 3 lub i 4 razy. Aby zauroczyć się tą powieścią,
wystarczy wziąć dowolne tłumaczenie do ręki i z całą pewnością wystarczy. Bez
żadnego problemu rozumie się przesłanie książki. Ale fascynując się nią, można
porównywać poszczególne przekłady i doskonale się przy tym bawić. Nie jestem
językoznawcą ani polonistą czy rusycystą, nie porównywałam przetłumaczonego
tekstu do oryginału, ale muszę przyznać, że jeżeli ktoś zna powieść, czytał ją
parę razy, wyczuje różnice w tłumaczeniu.