Jedna z ostatnich książek Agaty
Christie zaskakuje pogodą ducha i humorem. Jest zupełnie niepodobna do
następnej powieści, nawiązującej zresztą do wydarzeń z ”Karaibskiej Tajemnicy”,
tzn. do „Nemezis”, która jest mroczna i gorzka.
Z racji zaawansowanego wieku pisarki,
sporo jest porównań tzw. strych czasów i nowych, ale na szczęście obywa się bez
moralizatorstwa. Przykładowo panna Marple stwierdza, że dawniej mówiło się
prościej, ale za to zrozumiale, nazywając rzeczy po imieniu. Używano chociażby
określenia „codzienne kłopoty”, teraz zaś mówi się zamiast tego „niepokój
neurotyczny”. Zamiast „atak żółciowy” mówi się „wirusowa infekcja”. Dawniej gdy
ktoś nie mógł zasnąć, liczył barany lub czymś się zajmował, teraz królują leki,
które muszą działać natychmiast. Nie przezwycięża się już problemów, tylko się
je znieczula tabletkami. Starsza pani
pokazana jest jako osoba o błyskotliwym intelekcie, ogromnym doświadczeniu życiowym
i która jednocześnie potrafi wejść w satysfakcjonujący dialog z osobami
znacznie młodszymi, bez pouczania ich, bez protekcjonalizmu i bez stałego opowiadania o przeszłości. Szkoda, że niewiele osób to potrafi.
W tym tomie po raz pierwszy panna Marple się
modli, jest to jedna drobna scena. Już w łóżku wieczorem najpierw poczytała
Tomasza Kempisa , potem zaś zaczęła się modlić, bo „Człowiek nie może zrobić
wszystkiego sam. Potrzebuje pomocy.” W innych powieściach bohaterowie owszem,
chodzą do kościoła, ale raczej wynika to z obyczajowości i tradycji, a nie z
potrzeby ducha.
Obserwacje wiekowej panny Marple
podczas pobytu nawiązują do myśli, że „Nigdy nic nie wiadomo. Naprawdę nie
wiadomo”, tzn. że ludzie z reguły nie są tacy, jak nam się wydaje na początku.
Mogą robić rzeczy, których nigdy po nich byśmy się nie spodziewali. Każdy
niemal z gości w ostatni dzień pobytu okazał się pod względem
charakterologicznym kimś innym, niż wydawał się na początku. „Jakże inne
wszystko się z początku wydawało”. Spostrzeżenia te nie dotyczą tylko osób
obcych. Nawet jedna z opisywanych par małżeńskich stoczyła ze sobą dialog
-„Zdarza
się, że ludzie, po których byśmy się tego nigdy nie spodziewali , tracą
panowanie nad sobą.
- Prawda jest taka, że nic o innych nie wiemy.
Nawet o naszych najbliższych”.
A
na pytanie, czy ty trochę nie przesadzasz,
kobieta odparła
- „Nie sądzę. Myśląc o kimś, masz przed sobą
tylko własne wyobrażenie o tej osobie.
-
Ale ciebie znam
-
Tak ci się wydaje”.
5/6