Bez
„Kota, który..” w tym blogu obyć się nie może. Pisałam ostatnio o nim tutaj. „Kot,
który wąchał klej” to tom ósmy serii. Qwill osiedlił się już na dobre w Pickax,
zintegrował się już z mieszkańcami tej miejscowości, ma nawet swoje sympatie. W
tym tomie zostaje jakby postawiona kropka nad przysłowiowym ”i”, bowiem od
czasu zamieszkania we wspomnianym miasteczku, nasz bohater żył jakby jako
darmozjad, tzn. ze spadku po przyszywanej ciotce. Nie czuł się z tym najlepiej.
Wmówił sobie, że chce napisać książkę i przez to też nie angażował się w inną
pracę. W poprzednim tomie zasygnalizowane było, jak bardzo zaangażował się w
powstanie lokalnej gazety. Sprowadził swojego przyjaciela Archa Rickera z drugiego końca kraju, aby mógł on zostać
wydawcą. W tym właśnie tomie Qwill uzmysłowił sobie, że brakuje mu
dziennikarstwa, które kochał i porzucił. Dołączył więc do zespołu redakcji i
podjął się pisania felietonów, których tematyka miała zależeć tylko od niego. Zdecydował,
że chce pisać o ciekawych ludziach, którzy robią ciekawe rzeczy. Wyszukiwać miał
ich koło siebie. Począwszy od tego właśnie tomu, będzie realizował się właśnie
jako felietonista, czy nawet i reportażysta.