poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Marcin Dziedzic, Magdalena Kicińska "Teraz`43.Losy"


 
       
Nie pisałam jeszcze o żadnym albumie. Ta książka - album mnie zachwyciła. Niesamowite fotografie. Absolutnie wyjątkowe. Całość jest nie tylko dla miłośników historii i dla mieszkańców Warszawy. zafascynować się nią może absolutnie każdy. Oglądamy montaże fotografii, przedstawiających Żydów, głównie z okresu II wojny, z Warszawy. Fotografie w większości przedstawiają ludzi i getto i zmontowane są ze współczesnymi zdjęciami tych samych miejsc.  Efekt jest fenomenalny. Autorem zdjęć współczesnych i montaży jest Marcin Dziedzic, Magdalena Kicińska napisała tekst.  Tytuł sugeruje, iż mowa jest o roku 1943, o powstaniu w gettcie , ale zakres podjętych tematów jest znacznie szerszy. Punktem wyjścia dla każdego rozdziału jest zdjęcie, będące montażem, tekst nawiązuje do zdjęcia, ale również jest jakby szerszy od niego. Są też zamieszczone dla porównania 2 kolejne zdjęcia, jedno autentyczne, dawne i drugie współczesne. Można więc porównać, jak powstało zdjęcie - montaż. Ze zorientowaniem się, która część jest dawna, a która współczesna, problemu nie ma żadnego. Poza jednym wyjątkiem fotografie dawne są czarno - białe, a współczesne  oczywiście kolorowe. Na wstępie jest rys historyczny, dotyczący Żydów w Warszawie,  dokładniejsza opowieść rozpoczyna się na początku XX wieku, a kończy na upadku powstania w gettcie. 


środa, 25 kwietnia 2018

Wojciech Chmielarz "Cienie"


    To moja druga książka Chmielarza, wcześniej czytałam "Przejęcie", o którym pisałam tutaj.  Nie podzielam zachwytu innych czytelników nad intrygą kryminalną z "Cieni", jest moim zdaniem niedorzeczna. Ale powieść ma sporą ilość innych plusów, bardzo mocnych i nadal uważam, że po Chmielarza sięgać warto.  

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Arlandur Indridason "Czarne powietrza" audiobook, czyta Andrzej Ferenc

Czarne powietrza - Audiobook (Książka audio MP3) do pobrania w całości w archiwum ZIP

  Oto kolejna melancholijna i mocno refleksyjna książka Islandczyka, jednego z moich ulubionych autorów kryminałów, pisałam o nim już kilkakrotnie. Jego znak rozpoznawczy, unikalny i wyjątkowy to taki sposób pisania, że czytelnik  coraz bardziej i bardziej współczuje ofiarom. Mało kto jest tak empatyczny, jak właśnie Indridason. On rozumie wszelkie ofiary. Czytając nie można pozostać obojętnym na zło, które zostało komuś wyrządzone.

sobota, 14 kwietnia 2018

Grzegorz Motyka "Wołyń` 43"

 
           
   
Grzegorz Motyka potrafi pisać o historii tak zajmująco, jakby czytało się powieść typu kryminał. Lektura tej właśnie pozycji pozwala lepiej zrozumieć współczesność, mowa bowiem jest nie tylko o Ukraińcach, ale i m. in. o chorwackich ustaszach, szkolonych przez OUN i o obecnej polityce polsko - ukraińskiej. "Wołyń` 43" powstał kilka lat po ukazaniu się wyśmienitej książki tego samego autora pt. "Od Rzezi Wołyńskiej do Akcji Wisła. Konflikt Polsko - Ukraiński 1943-1947", o której pisałam tutaj. W najnowszej książce autor uzupełnia poprzednią o nowe dowody i jeszcze szersze spojrzenie na całość wydarzeń. Uzupełnienie dotyczy też źródeł konfliktu i polskich akcji odwetowych. W przypisach podane są m. in. dokumenty OUN czy UPA z archiwów ukraińskich. Według mnie książkę mogą czytać zarówno znawcy tematu, jak też i osoby, których wiedza na ten temat jest minimalna lub nawet żadna.
  

sobota, 7 kwietnia 2018

Jarosław Mikołajewski "Wielki przypływ" - audiobook, czyta Adam Ferency


    "Wielki przypływ", czyli reportaże J. Mikołajewskiego z pobytu na Lampedusie,  właściwie już od samego początku pozostawiają uczucie niedosytu. Nie wynika to bynajmniej z małej objętości książki. Lampedusę kojarzy chyba każdy, w telewizji czy w internecie gęsto jest materiałów na temat uchodźców, zalewających wyspę. Aczkolwiek liczba przybyszy zmalała od czasu szczytu migracji, ale problem cały czas jest aktualny. 

    J. Mikołajewski opowiada o wyspie w sposób bardzo wybiórczy. Nie odnosi się do problemów, które wynikają z dużej liczy uchodźców, np. zniszczeń, brudu, śmieci, kradzieży itp. negatywnych zjawisk. W tak dużym skupisku przybyszy tego rodzaju problemy muszą zaistnieć, bo każda społeczność się z nimi zmaga. Na Lampedusie problemy te są spotęgowane. To, że mieszkańcy, a przynajmniej ich część się boi, też jest faktem, bo strach i niechęć są niemal wszędzie tam, gdzie są uchodźcy. Oczywiście to kwestia proporcji, jedne społeczności są bardziej otwarte, inne mniej. Tego rodzaju sprawy autora nie interesowały, zaledwie je zasygnalizował. Pokazał problem uchodźców w dużym stopniu z perspektywy osób, które wykazują się olbrzymim heroizmem, niemal na pograniczu świętości. Jeden z bohaterów to lekarz, który niezależnie od swojej pracy zarobkowej, zajmuje się przybyszami, bada ich na pomoście, leczy, przejmuje się nimi, zarwane noce to jego chleb powszedni.  Stwierdza też zgony, musi oglądać trupy. O lekarzu tym powstała odrębna książka autorstwa Pitero Bartolo pt. "Lekarz z Lampedusy. Opowieść o cierpieniu i nadziei." Bardzo pozytywnie wypowiadał się o niej Wojciech Jagielski, tutaj.

Okładka książki Lekarz z Lampedusy. Opowieść o cierpieniu i nadziei

      Miejscowy ksiądz z kolei zachęca mieszkańców do pomocy. Autor sam też podchodzi do problemu uchodźców z olbrzymią empatią, chociaż nie nawiązał z nimi kontaktu.  
 
     Tego rodzaju podejście do tematu z jednej strony pozbawia czytelnika wiedzy o szeregu faktach, z drugiej zaś zmusza do refleksji . Jaką postawę zająłby na miejscu mieszkańców czytelnik? Może jednak gdy przybywa ktoś głodny, spragniony i bezdomny dywagacje o zniszczeniach czy śmieciach rzeczywiście nie powinny być stawiane na pierwszym miejscu? Myślę, że zabieg z pominięciem tych nieciekawych aspektów sąsiedztwa uchodźców właśnie służył temu, aby zwrócić uwagę na proporcje. Na to, co tu jest najważniejsze. 

        Są też w książce Mikołajewskiego reportaże, w których mowa jest o historii wysypy, o żółwiach, z których Lampedusa niegdyś słynęła, o wielkich psach, które też ją zamieszkują. Są też i o innych ciekawych osobach, np. artyście kopiującym obrazy Caravaggia. 

    Rozmowy z bohaterami też są prowadzone w sposób niestandardowy, gdyż Mikołajewski tylko ich słucha. Opisując tego rodzaju podejście do portretowanych osób, nawiązał do Ryszarda Kapuścińskiego, który jego zdaniem właśnie tak postępował. Pozwolenie, aby druga osoba się wygadała, według tej teorii, daje najlepsze efekty. Osobiście mam co do tego wątpliwości, każdy mówi to, co na co ma ochotę, nie ma miejsca na niewygodne kwestie.   

   Ferency jest może trochę za bardzo pompatyczny w niektórych momentach podczas czytania, ale da się to przeżyć. 

5/6