To książka szalenie przygnębiająca, nie ma tu miejsca na radość i optymizm. Można ją potraktować jako swoistego rodzaju poradnik w stylu : jeśli chcesz na starość zostać samotny/a jak palec, rób dokładnie to, co bohaterka książki. Opowiada o antypatycznej emerytowanej lekarce, kardiolożce, kiedyś wybitnej w swoim fachu, obecnie w mocno zaawansowanym wieku, samotnej i coraz bardziej niedołężnej. Najbardziej porażająca jest ta samotność, bo poza dość krótkim okresem, kiedy miała partnera, znalezionego przez internet, to nie miała przy sobie żadnej naprawdę bliskiej osoby. Poza siostrą w innym kraju, z którą nie miała zbyt dobrych relacji, nie miała żadnej rodziny ani żadnych przyjaciół czy znajomych.
Z jednej strony można współczuć tej kobiecie. Jest jednak pewne ale. Na swój stan fizyczny ma się ograniczony wpływ, są kwestie genetyczne, środowiskowe itp. itd., w książce nie ma jednak żadnych informacji o tym, aby nasza bohaterka kiedykolwiek przejmowała się swoim stanem zdrowia, nie ma nic chociażby o wypoczynku czy ruchu fizycznym, gdy była czynna zawodowo. Być może byłaby w lepszym stanie, gdyby o to wcześniej zadbała.
Co zaś do relacji z innymi osobami, to nigdy jej na nich nie zależało. Sama wspomniała jednoznacznie, że nigdy nie lubiła ludzi. Dość porażający jest opis jej bezwzględnego zachowania, gdy umyślnie doprowadziła do śmierci pacjentki. Pacjentka ta bardzo się jej nie spodobała, była roszczeniowa. Po tej sytuacji nie miała żadnych wyrzutów sumienia. Nie ma ani jednego fragmentu, w którym powiedziałaby coś ciepło o pacjentach, traktowała ich mechanicznie, owszem, ratowała im życie i zdrowie, ale robi to takie wrażenie, jakby pacjenci byli dla niej jedyni wyzwaniem, trudnymi przypadkami, dzięki którym możliwe było robienie kariery.
Mimo pewnej głębi tak bardzo przygnębiające książki, pozbawione choćby promyka optymizmu, nie przekonują mnie.
4/10