środa, 23 grudnia 2020
Lee Child "100 milionów dolarów"
niedziela, 13 grudnia 2020
Grażyna Bastek "Rozmowy obrazów" t. I
"Rozmowy obrazów" to jedna z najlepszych książek o sztuce, jakie czytałam. Do tej pory za osobę, która pisze wyśmienicie na ten temat, w taki który do mnie dotarł i mnie przekonał, uważałam siostrę Wendy Beckett, teraz odkryłam już kolejną autorkę. Myślę, że jest to pozycja głównie dla laików, ciężko mi powiedzieć, czy znawcy malarstwa, zajmujący się takimi kwestiami zawodowo, znajdą tutaj coś nowego, o czym nie wiedzieliby. Nie jestem historykiem sztuki, ale tematyka ta mnie interesuje i jestem tą książką zachwycona.
Autorka zestawia ze sobą różne obrazy, zbieżne albo tematyką, albo sposobem uchwycenia tematu, albo jeszcze inaczej i porównuje je i opowiada o nich. A w trakcie czytania tej mini opowieści twórca żyjący kilkaset lat wcześniej staje się bliższy, a to co namalował, zaczyna nawet fascynować, tak jakby malarz zostawił list, który może odczytać każdy bez względu na to, jakim językiem włada i w jakiej epoce żyje. Aby jednak odczytać wszystko, trzeba albo mieć fachowe przygotowanie, albo zgłębiać ten temat. "Rozmowy obrazów" są mocno pomocne. Autorka wydobywa z dzieła takie jego aspekty, które dla oglądającego mogą być i najprawdopodobniej w większości wypadków byłyby niezauważalne. Wynajduje też nie tylko znane obrazy, ale i te naprawdę znane mało, potrafi też znaleźć to, co te obrazy łączy. Tak jak np. są książki, w których autor piszący później, nawiązuje bezpośrednio lub pośrednio do tego, co zostało stworzone wcześniej.
Niekiedy element łączący dzieła jest oczywisty, np. mamy wybrane 2 obrazy Sądu Ostatecznego, jeden Hansa Memlinga, a drugi Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej. Ale są też i porównania mniej oczywiste, dla laików początkowo nawet nieczytelne, a jasne dopiero po przeczytaniu fragmentu książki. Przykładowo w rozdziale o malarstwie portretowym mamy portrety papieża Innocentego X autorstwa Diego Velazqueza z XVII wieku i autorstwa Francisa Bacona z XX wieku. Wydawać się może dziwne malowanie portretu osoby, która zmarła kilkaset lat wcześniej. Ale Bacona fascynowała postać Innocentego X, a z racji tego, że żył w czasie, kiedy wiedza o tym papieżu była już nie tylko powszechna, ale i znacznie głębsza, niż wówczas, gdy papież żył, paradoksalnie wiedział o nim więcej, niż Velazquez. I co ważniejsze chyba, w XX wieku bez obawy twórca mógł namalować jego postać tak, jak uważał za stosowne. Kilkaset lat temu w przypadku negatywnej wymowy portretu papieża, kariera artysty mogłaby się błyskawicznie skończyć. Bacon mógł też namalować papieża w taki sposób, taką techniką, jakiej wcześniej nie znano. Bacon zreinterpretował więc obraz sprzed wieków i namalował Innocentego X oddzielonego od widza jakby kurtyną, krzyczącego, samotnego. Takiego, o którym chciałoby się dowiedzieć jeszcze więcej. Jest też portret Benedykta XVI, co wydaje się już całkiem dziwne, jest przecież masa jego zdjęć. Ale w portrecie jest coś, czego nie ma na zdjęciach. Na portrecie Benedykta XVI autorstwa Michaela Triegela z 2010r. , czyli jeszcze sprzed abdykacji, papież na tronie, jak to ujęła G. Bastek, nie czuje się swobodnie, jego ciało jest wygięte, jakby nie chciał tam być. Jeżeli jest dobry portrecista, na obrazie może pokazać to, czego na fotografii się nie da.
Dla mnie te opowieści o obrazach są fascynujące, a wiedza, jaką dysponuję w tym zakresie, jest na tyle mała, że nie byłabym w stanie dokonać takich zestawień. Jedyny minus książki, to zbyt mały format. Ideałem byłoby, gdyby byłoby to wydanie albumowe.
6/6
środa, 9 grudnia 2020
Agata Christie "Rendez-vous ze śmiercią"