czwartek, 29 września 2022

Jakub Bielikowski "Awans"

  

    Mamy oryginalny kryminał z Warszawą z końca XIX wieku. Oryginalny jest z głównie uwagi na bohatera, Polaka, w szeregach rosyjskiej policji w Warszawie, ale nie tylko. 

    W literaturze z okresu zaborów, lub odnoszącej się do niego, z reguły pisarze przedstawiali polskich patriotów, albo osoby bierne, niezaangażowane w kwestie niepodległościowe. U J. Bielikowskiego jest inaczej, porucznik Andrzej Zalewski kwestię odzyskania niepodległości uważał za mrzonkę, w ogóle się tą sprawą nie interesował, a służba w rosyjskiej policji nie była dla niego żadnym problemem. Nie można go jednak uznać tylko za karierowicza, nie był bezideowcem, był zaangażowany też w coś jeszcze innego, co ze sprawą polskości nie miało nic wspólnego. Ludzi takich z pewnością było sporo, ale nie są oni często opisywani.  A warto wiedzieć, że takie osoby były. 

      Opis Wolskiego jest  absorbujący także z tego powodu, że pod koniec powieści stanął przed dylematem. Dostał propozycję awansu, ale pod warunkiem zmiany wiary, katolik w policji carskiej nie mógł na wiele liczyć. Ku mojemu zaskoczeniu, zakomunikowano mu, że nie musi stawać się prawosławnym, wystarczy że zostanie protestantem, dotyczyło to również małżonki. Wolski zorientował się, że liczba Polaków, która tak właśnie robiła, nie była mała. Fakt, że Polacy chcący zrobić karierę w rosyjskich instytucjach zmieniali właśnie w ten sposób wyznanie, nie jest powszechnie znany. W intrydze kryminalnej też jest drugie dno, bo dość szybko się okazuje, że sprawcy zbrodni lub przynajmniej jeden z nich ma powiazania z bardzo wysoko postawionymi osobami. Nie jest więc wiadomo, czy możliwe i „wskazane’ z uwagi na karierę będzie dociekliwe szukanie wszystkich sprawców.

    Inaczej niż  z reguły, przedstawione jest też polskie duchowieństwo. Nie ma tu wspaniałych, uczciwych patriotów z powołania, tylko księża, którzy z  tym powołaniem się mocno rozminęli. Jest też ukazany rodzący się powoli ruch rewolucyjny i ówczesne warszawskie fabryki. Generalnie mamy do czynienia z obrazami świata i ludzi, które nie są zbyt popularne. Wydaje się nam, że coś wiemy o wielu rzeczach, w tym właśnie o tamtym okresie, o XIX wieku, stale okazuje się, że nie do końca tak jest. Cały czas widać, że ten znany obraz jest niepełny, że były takie ludzkie losy, o których się wiedziało mniej, dzięki takim książkom te luki można uzupełnić.  

   Ciekawym pomysłem wydawcy były też przypisy, które dotyczą głównie topografii Warszawy tamtych lat. Przykładowo gdy pada nazwa ulicy, która już nie istnieje,  w przypisie jest taka właśnie informacja. Są też informacje, że określona ulica nazywa się obecnie  inaczej, albo że np. opisywany budynek już nie istnieje, lub  że obecnie znajduje się w nim coś innego, niż wówczas. Jeśli kogoś interesują tego typu kwestie, to z pewnością będzie zadowolony, a jeżeli nie,  bo mieszka gdzieś indziej, to może bez problemu to pomijać. Klimat Warszawy z końca XIX wieku oddany jest perfekcyjnie.    

     4/6




 



czwartek, 22 września 2022

Vincent Severski "Plac Senacki 6 pm" audiobook, czyta Krzysztof Gosztyła

   

Audiobook Plac Senacki 6 PM  - autor Vincent V. Severski   - czyta Krzysztof Gosztyła

 

        Kolejna książka, która mnie rozczarowała. Jeśli ktoś liczy, że jest to powieść, której akcja rozgrywa się w jakiejś części na okręcie podwodnym, bardzo się rozczaruje. Okręty te są tylko w tle. Jest to opowieść o angielskim szpiegu, który próbuje zwerbować byłego radzieckiego dowódcę podwodnego okrętu atomowego. Część akcji rozgrywa się z kolei wśród pracowników radzieckiej ambasady w Helsinkach. A jednym z bohaterów jest radziecki nielegał, ulokowany na bardzo wysokim stanowisku w jednej z finlandzkich instytucji. Brzmi to ciekawie, ale tylko w teorii. 

   Z książki wieje nudą. Poprzednie powieści Severskiego w większości bardzo mocno wciągały, ciężko było się od nich oderwać, akcja była zawsze wartka. Tym razem wydarzenia się w dużej mierze ślimaczą, a w zamian nie ma niczego innego. Gdy zna się poprzednie powieści tego autora widać powtarzalność wielu motywów. O nielegałach już była mowa na początku pierwszego cyklu, a w tej książce nic nowego w tym zakresie nie ma.   Sylwetki szpiegów przedstawione są niemal w samych superlatywach, są niczym nadludzie, hiper inteligentni, bystrzy, z gigantyczną wiedzą, przedstawiciele jakiegokolwiek innego zawodu się do nich nawet nie umywają. Czynią właściwie tylko dobro, no poza oczywiście nielegałem. Prawie nie popełniają błędów. Teraz szczególnie, gdy trwa wojna Rosji z Ukrainą, dziwnie się czyta czy słucha o wspaniałym, szlachetnym,  radzieckim dowódcy atomowego okrętu podwodnego.    

     Spotkałam się z porównaniem Severskiego do Johna le Carre. Poza tym, że tematyka książek obu autorów dotyczy szpiegów, nie widzę podobieństw. Le Carre był mistrzem psychologii, nikogo nie idealizował, ukazywał ludzkie wady i zalety, a dużej mierze też różnego rodzaju dylematy moralne. Le Carre zasłynął z tego, że powieść szpiegowską, uchodzącą wcześniej za coś gorszego, wprowadził do literatury pięknej. U Severskiego jest dokładnie odwrotnie, psychologii nie ma tu żadnej. U le Carre nie było patosu, u Severskiego jest go aż nadto. 

   Co zaś jest ciekawe? Mnie najbardziej zainteresowały opisy personelu radzieckiej ambasady, w tym dwóch ochroniarzy, byłych żołnierzy Specnazu. Intelektem żaden nie mógł się pochwalić, a jeden był jeszcze dodatkowo mocno niezrównoważony psychicznie. 

3/6


  

wtorek, 20 września 2022

Lilian Jackson Braun "Kot który obrabował skarbonkę"

   Kot, który obrabował skarbonkę - Lilian Jackson Braun

   Kolejny, tym razem 22 tom serii z Koko i Yum Yu opiewa zwyczajną codzienność. W tej serii codzienność jest czymś wspaniałym, frapującym i nie mającym nic wspólnego z nudą czy nawet znużeniem. Z racji tego, że Qwill jest mocno zaangażowany w życie lokalnej społeczności, uczestniczy w wielu wydarzeniach, jak np. festiwale, zloty, koncerty. Tym razem odbywa sią aukcja biżuterii, zorganizowana przez przyjezdnego złotnika, o którym mało kto coś wie. 

  Najciekawszym elementem tego tomu jest jednak coś innego, Otóż tym razem autorka nieco więcej miejsca poświęciła mojej ulubionej bohaterce, Amandzie. Amanda jest totalną ekscentryczką, znana jest z tego, że mówi każdemu prawdę, nie dba ani o konwenanse, ani o dobre maniery, słynie z nieposkromionego indywidualizmu. Jest singielką i stosunkowo niedawno odrzuciła względy przyjaciela Qwilla. Ubiera się oryginalnie, ale nie oznacza to bynajmniej tego, że jest awangardowa, wręcz przeciwnie, ubiera się wygodnie, a na przyjęcie jest w stanie nałożyć niemodną sukienkę, którą ma już 30 lat i w której dobrze się czuje. Do nikogo się nie podlizuje, nikomu nie prawi komplementów. I ku zaskoczeniu wszystkich, wpadła na pomysł, że będzie ubiegać się o fotel burmistrza, który od kilku kadencji zajmuje przedstawiciel lokalnego estabilishmentu. Każdy mieszkaniec okręgu czuł się przez nią wiele razy obrażony, ale jak się okazało, wielu z mieszkańców miało mimo wszystko zamiar głosować właśnie na Amandę. 

   Jak zwykle nie może zabraknąć ciekawostek o kotach. Poznajemy wolontariuszkę w schronisku dla kotów, Maggie. We własnym domu ma ona aż 5 kotów, które mają bardzo ciekawe imiona, każde po znanej postaci świata kultury. Te imiona to przykładowo Charlotte (po Charlottcie Bronte), Sarah ( po Sarze Bernhard), pozostałe są nieco trudniejsze do zgadnięcia, postacie znane w czasach autorki i w miejscu, gdzie żyła, są obecnie już mniej rozpoznawalne.    

    Jest też sporo elementów humorystycznych. Jeden z nich to list do redakcji gazety, z którą współpracuje Qwill, a dot. powszechnie funkcjonujących "niewinnych kłamstewek", typu: "wyglądasz wspaniale", "wieczysta gwarancja", "lekarz za chwilę pana przyjmie". 

5/6

      


sobota, 3 września 2022

„H.M.S. Ulisses” Alistar MacLean – audiobook, czyta Krzysztof Gosztyła

 



      Kocham morze, czytałam książki o okrętach podwodnych, ale o okrętach, tworzących w czasie II wojny konwój, dotąd nie czytałam niczego. Autor chociaż zasłynął jako pisarz, w czasie wojny był marynarzem, tak więc tematyka, o której jest ta książka jest mu znana. Powieść opowiada o fikcyjnym konwoju, ale z racji doświadczenia autora, to co opisał, nie jest wymysłem, tylko w pewnych fragmentach z pewnością się wydarzyło. 

    Z lektury można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, w tym o tym, jak wyglądała służba na dalekiej północy, w Arktyce. Jest też mowa o ludzkich postawach w sytuacjach skrajnie trudnych. Ludzie inaczej zachowują się w normalnych warunkach, kilku marynarzy wznieciło przed odpłynięciem okrętu bunt, za co groził im sąd wojenny. Wyższe dowództwo patrzyło na nich jak na osoby, które do niczego się nadają, jak na kogoś beznadziejnego pod każdym względem. Ale jak się okazało, w warunkach bojowych byli rewelacyjni. Albo inny przykład. W trakcie zadania załoga była wycieńczona w stopniu skrajnym, warunki pogodowe były ekstremalne, zagrożenie ze strony Niemców olbrzymie, konwój był permanentnie atakowany, każdego dnia któryś z okrętów z konwoju szedł na dno. Wydawało się, że marynarze to chodzące trupy, ale nawet w takim stanie oni dawali z siebie wszystko i liczenie przez Niemców na to, że w takiej sytuacji bez problemu zlikwidują konwój, okazało się tylko marzeniem. MacLean zwrócił też uwagę na siłę charakteru. O tym czy ktoś przeżyje, decydował w dużej mierze przypadek, liczyło się więc szczęście. Ale poza tym ogromne znaczenie miała też właśnie wewnętrzna siła, dzięki której ludzie się nie poddawali, pamiętali o wszystkim, o czym trzeba, np. o drobiazgach aby ubrać rękawiczki, bo gdy się o tym zapomni, momentalnie pojawiają się odmrożenia. Albo z poważniejszych już rzeczy, o tym, że trzeba zachowywać zimną krew, gdy np.  pojawia się niemiecki samolot, trzeba natychmiast albo się ukryć, albo otworzyć ogień, w zależności od zadań, jakie miał dany marynarz.      
   Mimo to i mimo, że czyta Krzysztof Gosztyła, książka była dla mnie rozczarowaniem. Jest  niej wiele dłużyzn, a akcja toczy się według schematu,  że jest źle, a będzie jeszcze gorzej, pogoda koszmarna, Niemcy atakują. Wydarzenia opisywane są tylko z punktu widzenia marynarzy z tytułowego Ulissesa, co jest nużące. Znacznie ciekawiej byłoby, gdyby były jeszcze dodatkowe wątki, np. gdzieś na lądzie, wśród generalicji lub u rodzin członków załogi. Może te niedostatki wynikają z tgo, że  jest to pierwsza powieść autora.   
4/6