Dawno
nie czytałam tak przejmująco smutnej, a zarazem tak pięknej i tak mądrej
powieści. Chociaż minęło już kilka dni, nie może wyjść mi z głowy. Tak samo
smutny był serialowy „Detektyw”, do którego scenariusz napisał właśnie
Pizzolatto. Do „Detektywa” miałam aż dwa podejścia, za pierwszym razem wydał mi
się tak przygnębiający, że nie dałam rady go oglądać. Przełamałam się dopiero
po jakimś czasie. „Galveston” wciąga tak mocno, że zaprzestanie czytania byłoby
szalenie trudne, a chyba nawet i niemożliwe.