Słuchając
nie tak dawno „Szmaragdowej tablicy”
zainteresowałam się fragmentem, w którym
w czasie wojny niemiecki oficer musiał dostarczyć Himmlerowi oryginał obrazu
Giorgonego pt. „Astronom”. Ponieważ nie
mógł go zdobyć, wpadł na pomysł, że znajdzie dobrego fałszerza, który taki
obraz namaluje. Ponieważ „Astronoma” nikt z Niemców nigdy nie widział, fałszerz
miał pełną swobodę co do tego, co ten obraz konkretnie miałby przedstawiać.
Problem polegał tylko na tym, że znawcy przy pomocy laboratoriów niemieckich mogli
wykryć, że obraz powstał w innym okresie czasu, niż żył Giorgone. Fałszerz miał
na swoją pracę 2 tygodnie. Na tego, a nie innego fałszerza wskazał inny
niemiecki oficer, który zajmował się, mówiąc wprost, rabowaniem dzieł sztuki z
muzeów europejskich, znał się więc wyśmienicie na rzeczy. Plan się powiódł,
fałszerstwo nie zostało wykryte. Słuchając tego, uznałam, że jest to kompletna
bzdura, że nawet w ramach fikcji literackiej, należałoby trzymać się pewnych
realiów, a fałszerstwo takie nie jest przecież możliwe. Ale zaczęłam drążyć ten
wątek, przeszukując internet. I okazało się, że byłam w błędzie.