czwartek, 19 stycznia 2023

Agata Christie „Zatrute pióro”

 Okładka książki Zatrute pióro Agatha Christie


„Zatrute pióro” to perełka z panną Marple, Królowa Kryminału napisała zaledwie 12 powieści z panną Marple, z Herkulesem Poirot jest ich zdecydowanie wiecej "Pióro” ma i wciągającą akcję i ciekawe obserwacje psychologiczne. Wydarzenia rozgrywają się w małym miasteczku, które ktoś zasypuje anonimami z różnymi insynuacjami na temat konkretnych osób, np. ktoś zdradza męża itp. Do miasteczka przybywa rodzeństwo, lotnik Jerry, po wypadku, z siostrą, on ma tam w spokoju przejść rekonwalescencję. Krótko po ich przyjeździe jedna z mieszkanek popełnia samobójstwo, nie mogąc znieść anonimowych oszczerstw. I jak to u Agaty Christie, gdy jest samobójstwo, nigdy nie ma pewności, czy aby nie jest to jednak zabójstwo. Wkrótce pojawia się kolejny trup. 

     Ponieważ jest tu panna Marple, częściowe alter ego pisarki w kontekście niebywałej znajomości ludzkich charakterów, warto zwrócić uwagę na jej umiejętności w tym zakresie. Tym razem panna Marple przybywa post factum, lokalne układy i układziki, a także całą sytuację musi poznać od osób trzecich. Jest wyśmienitym słuchaczem i obserwatorem. Z racji zaawansowanego wieku budzi lekceważenie, ale tylko do czasu. Gdy zaczyna słuchać, zwraca uwagę na każdy niuans opowieści, nie tylko na to, co ktoś widział, słyszał, ale także na to, co się komu z czym kojarzy, pyta nawet i o sny. Słuchacz czuje się niesamowicie doceniony. Wspomniany już Jerry rozmawiał z panną Marple, opowiadał jej o swoich obserwacjach, a także i wnioskach, domysłach, skojarzeniach itp. „Pochlebiała mu niezmiernie skupiona uwaga panny Marple”, czuł się dowartościowany.  A panna Marple  drogą dedukcji i po wysłuchaniu różnych opowieści, widziała już wszystko.   

    Kolejną osobą, zasługującą na uwagę, jest pastorowa, przyjaciółka panny Marple, to na jej zaproszenie panna Marple przybyła do miasteczka. Jerry spotkał pastorową kiedyś na ulicy i gdy jej oczy patrzyły na niego w zamyśleniu, zrozumiał nagle, dlaczego całe miasteczko się jej boi. „W życiu każdego człowieka istnieją pewne tajemnice, które chciałby na zawsze ukryć,  a czułem, że pastorowa te tajemnice zna.” Pisarka bynajmniej nie miała na myśli tylko tego, że pastorowa mogła przypadkiem usłyszeć jakieś plotki. Pastorowa podobnie jak i panna Marple znała naturę ludzką, obserwując, wyciągając wnioski, wielu rzeczy się domyślała. 

    Poza tym wszystkim ciekawy jest obraz tego małego, rozplotkowanego miasteczka, chyba obecnie wiele rzeczy wygląda tak samo.  Gdy już coś się wydarzyło, wiele osób twierdziło, że się tego domyślało, że się tego spodziewało. Z różnych postaci mamy np. Joannę, siostrę Jerrego, która wszędzie gdzie jest, „kolekcjonuje” mężczyzn, tzn. podrywa ich, a konkretnie zawsze wyszukuje sobie jakiś obiekt zainteresowań i na nim skupia uwagę. Czytelnik może obserwować jej metody. 

     Zakończenie jest mocno zaskakujące, zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. 

7/10


sobota, 14 stycznia 2023

Witold Jurasz „Demony Rosji”

 

Demony Rosji - Witold Jurasz


      Książka jest naprawdę świetna, nie wymaga przygotowania, typu jakaś szczególna wiedza o historii czy o Rosji. Napisana jest w stylu gawędziarskim, czyta się ją rewelacyjnie, niczym pasjonujący kryminał. Autor  ma dar i opowiadania i obserwacji, czasem bywa przecież tak, że ktoś gdzieś jest i nie zauważa wielu fascynujących rzeczy. Spektrum tematów, jakie zostały podjęte, też jest spore, bo autor pisze o obyczajach Rosjan, o ich mentalności, o podejściu do historii, o tym jak się żyje w Moskwie, a także o tym jak funkcjonuje się w ambasadzie polskiej, ocenia też naszą politykę wschodnią, ale to już na samym końcu. Olbrzymim plusem jest też to, że końcówka książki, w której mowa jest o relacjach  polsko – rosyjskich, nie jest napisana z punktu widzenia jednej bańki, PiS-owskiej czy Platformerskiej. W. Jurasz widzi i plusy i minusy polityki zagranicznej, jaką prowadziły oba ugrupowania. Gigantycznym atutem jest też to, że nie jest on politycznie poprawny, gdy zauważa pewne zjawiska, po prostu opisuje je, bez względu na to, czy wypada tak mówić , czy nie, i bez względu na to, jak to zostanie przyjęte. Książka nie jest też wywodem kogoś oderwanego od rzeczywistości, wręcz przeciwnie, autor nie zamknął się w ambasadzie. Do tej pory nie miałam żadnego kontaktu z twórczością W. Jurasza, nie słuchałam podcastów, nie czytałam żadnych jego artykułów, teraz z pewnością poszperam w internecie, aby coś jeszcze zaleźć.  Nie ulega żadnych wątpliwości, że wiedza czytelnika o Rosji po lekturze jest zwielokrotniona, no chyba że ktoś jest naprawdę wielkim znawcą tematu.   

     Przykłady różnych ciekawostek można mnożyć, w książce są dziesiątki opisów. Rozwarstwienie  na Rosjan hiper bogatych i na biedaków jest znane, ale nie miałam pojęcia, że biedacy są traktowani i postrzegani jako coś gorszego niemal wszędzie,  określani bywają jako bydło. Nie ma jakichkolwiek rozliczeń z historią, na cmentarzach w alejach zasłużonych leżą np. masowi mordercy z gułagów, Stalin postrzegany jest jako osoba pozytywna. Porażający jest rasizm, w aplikacji za pomocą której można zamówić taksówkę, jest opcja zaznaczenia, że nie chce się, aby kierowca był innej rasy, niż biała. Nie budzi to niczyjego zdziwienia i nikt nie protestuje. Równie porażająca jest homofobia. I nie ma się co łudzić, że istnieją Rosjanie, którzy nie są nacjonalistami, autor kogoś takiego nie spotkał. Aborcja traktowana jest jak zabieg kosmetyczny, można ją zrobić „od ręki”, nawet bez zapisów, na usg natomiast trzeba się zapisać. Gdy autor wraz z żoną w ciąży byli u lekarki, ta ich poinformowała, że jeżeli dziecko miałoby mieć zespół downa, to ona nie będzie prowadzić takiej ciąży, bo to nie ma sensu. 

      Nawet przeróżni rosyjscy dysydenci, uważani za zwolenników demokracji, nie mają na myśli normalnej demokracji, takiej jaka istnieje na Zachodzie. Do Rosjan, niestety, przemawia siła i buta, w niektórych sytuacjach gdy rozmawia się z Rosjaninem uprzejmie, niczego się nie załatwi. Przykładowo autor kiedyś znalazł się na komisariacie policji w związku z podejrzeniem, że brał udział w nielegalnym zgromadzeniu. Gdy próbował uprzejmie coś policjantom wytłumaczyć, nikt go nie słuchał, gdy zaś w końcu wrzasnął i przeklął, od razu został wysłuchany. Podobnych opisów jest więcej. 

    W. Jurasz rozprawia się też z mitem tego, jak to Zachód został zaskoczony atakiem Rosji na Ukrainę. Opisuje wiele rosyjskich działań, które ewidentnie  świadczyły o narastającej agresji i imperialnych zakusach, a które były lekceważone i nie wyciągano z nich wniosków. Wymienił np. wojnę rosyjsko - gruzińską, zabójstwo Litwinienki na terenie Wielkiej Brytanii, dokonane w sposób zagrażający życiu i zdrowiu wielu ludzi i masę innych. Przypomniał też cały czas prowadzone na świecie liczne działania służb rosyjskich, w tym działania w internecie, jak chociażby wykreowanie i popieranie ruchów anty szczepionkowych. 

       Wspomniał też epizod z początku swojej pracy w ambasadzie, kiedy to napisał szyfrogram z analizą w jakim kierunku zmierza Rosja. Jego szef podarł ten szyfrogram i powiedział mu, że Rosja zawsze zmierza w tym samym kierunku, trzeba tylko nie dać się  zaskoczyć. 

9/10

środa, 11 stycznia 2023

Lucy Maud Montgomery „Dorosłe życie Emilki”

   

Dorosłe życie Emilki - Lucy Maud Montgomery

 Ostatnie tomy serii Lucy Maud Montgomery nie za bardzo wychodzą. Z trylogii o Emilce ten jest zdecydowanie najsłabszy, ale z kolei dużo lepszy od ostatniego tomu o Ani.  Emilka zakończyła już edukację, mieszka w Srebrnym Nowiu z ciotkami, spełnia marzenia o pisaniu. Większość czasu spędza jednak na rozmyślaniach o miłości swojego życia, dlaczego on jej nie kocha, a chyba kocha inną, a może ona też go nie kocha. Rozważa, czy lepiej wyjść za mąż bez miłości za przyjaciela, czy w tej sytuacji lepiej w ogóle zrezygnować z małżeństwa. Brzmi to niezbyt  dobrze, ale niestety wiele fragmentów książki, chyba nawet większość,  wygląda właśnie tak. 

    Na szczęście są też i ciekawe elementy. Przykładowo wielkiej pasji Emilki, pisaniu, poświęcone jest sporo miejsca. Dziewczyna zmaga się z niemocą twórczą, pisze też pierwszą powieść. Miewa też momenty absolutnego zachwytu nad światem, które określa jako pojawienie się promyka. 

      Wchodząc w dorosłość, dojrzewa. Przypomina sobie słowa ojca , a także i słowa Ralpha Emersona „Czyń zawsze to, co boisz się czynić”. Czuje pierwsze rozczarowania, widzi, jak destrukcyjnie na jej przyjaźnie działa odległość. Gdy jej przyjaciele wyjechali z miasteczka, kontakty listowne były utrzymywane, ale oni podczas rzadkich, wakacyjnych wizyt, byli już innymi osobami. Albo np. zmarł jej ukochany nauczyciel, mentor i rzetelny doradca co do jej twórczości. Musiała mu obiecać, że  nigdy nie będzie pisała tak,  aby  zadowolić kogokolwiek innego. Pisząc ma zadowalać tylko siebie. Ta śmierć też jej uzmysłowiła, że stanęła na rozdrożu, że już nic nie będzie takie samo, jak wcześniej. 

    Bardzo ciekawe są malutkie fragmenty rozmyślań o obrazach z domu Emilki. Jeden to „Sztych z portretu pędzla Rembrandta”, przedstawiający nieznaną nikomu Elżbietę Bas, a drugi to „Mona Lisa. Wpatrując się w obraz naprawdę wiele można powiedzieć o przedstawionych na nim postaciach. Patrząc na Elżbietę widziało się „bystrą, starą twarz, pełną humoru, zadowolenia z siebie i lekkiej wzgardy.” Widać było, że to ona była głową rodziny, o ile ją miała i „zapewne nie wiedziała, czym jest lęk”. Z Elżbietą nikt nie chciałby się pokłócić, bo miało się wrażenie, że każdego wytargałaby za uszy. Mona Lisa z kolei „ma w sobie odwieczny powab i pokusę, które doprowadzają mężczyzn do szaleństwa”, a z lęku drwiła. 

    Jest to pozycja dla fanów twórczości Lucy Maud Montgomery. 

7/10

niedziela, 8 stycznia 2023

Lucy Maud Montgomery "Rilla ze Złotego Brzegu" - audiobook, czyta Magdalena Fening

 



Czytałam ten tom jako nastolatka, teraz okazało się, że prawie nic już z niego nie pamiętałam i był on dla mnie rozczarowaniem. Lucy Maud Montgomery w swoich cyklach o Ani z Zielonego Wzgórza i o Emilce ze Srebrnego Nowiu opowiada o bohaterkach, które mocno wyróżniały się z otoczenia, głównie marzycielstwem i pozytywnym podejściem do życia, Emilka dodatkowo pasją pisania. Tak samo było z Joanną z "Błękitnego Zamku". 

    Rilla jest zaledwie nastolatką, początkowo próżną, potem empatyczną, odpowiedzialną, zaangażowaną w wychowywanie znalezionego niemowlaka i w działalność w Czerwonym Krzyżu. Wydarzenia rozgrywają się w trakcie I wojny światowej, autorka sporo opowiada o dramatach, związanych z wojną. Zarówno Ania, Emilka i Joanna były mądrymi kobietami, Rilla zaś mówiąc wprost, jest głupia, sama nazywała siebie rodzinnym głuptaskiem i jako jedyna z całego rodzeństwa skończyła edukację w wieku 15 lat. Ta jej działalność w trakcie toczącej się na innym kontynencie wojny była oczywiście bardzo pozytywna, ale niczego nadzwyczajnego tu nie widzę. W naszej historii mamy mnóstwo przykładów zaangażowania i bohaterstwa i jeszcze  narażania życia.     

        Porażające i negatywne wrażenie zrobiło na mnie przedstawienie zwierząt, a właściwie bardzo przedmiotowe podejście bohaterów książki do nich. Autorka miała o zwierzętach nikłe pojęcie, szczególnie o psach. Rodzina Blythów przedstawiana jest oczywiście wyjątkowo pozytywnie. Jeden z braci Rilli miał psa, Wtorka, który mieszkał oczywiście z całą rodziną. Gdy chłopak poszedł na wojnę, Wtorek zamieszkał na dworcu kolejowym i oczekiwał kilka lat na swojego ukochanego pana. Wtorek nie chciał wrócić do domu i tam oczekiwać. Każdy kto ma lub miał psa, wie, że taka kuriozalna sytuacja byłaby możliwa tylko wtedy, gdyby temu psu z rodziną było po prostu źle. Sytuacje psów, oczekujących latami na swoich opiekunów gdzieś na dworcu, czy na chodniku są oczywiście znane, ale dotyczy to opiekunów, którzy żyli samotnie, tylko z psem i egoistycznie lub bezmyślnie nie zadbali o to, aby zwierzak miał opiekę w razie choroby lub śmierci opiekuna. Nie słyszałam nigdy o normalnej rodzinie, w której pies po wyjeździe, czy nawet śmierci jednego z domowników, nawet tego ukochanego, uciekał z domu. Czułam więc poważny zgrzyt, czytając o "wspaniałej rodzinie" i o psie tej rodziny, który wolał mieszkać w budzie na mrozie, niż z tymi ludźmi. W powieści co jakiś czas są koszmarne opisy Wtorka i tego, jak bardzo było mu źle na dworcu w budzie, bo albo miejscowi  chłopcy próbowali obrzucić go kamieniami, albo  nabawił się reumatyzmu z zimna. Po paru latach ze zdrowego, wesołego szczeniaczka stał się starym, schorowanym, zreumatyzowanym psem. Podejście Blythów do kota też pozostawiało sporo do życzenia. 

      W "Rilli" jest też wspomniana sytuacja, gdy mały chłopczyk zabił swojego kota, bo uznał, że może dzięki temu podziwiany przez niego przyjaciel, wróci z wojny. Wywołało to zdumienie wśród bohaterów książki, ale oburzenia nie wywołało. Wszyscy współczuli chłopczykowi, że aż tak bardzo tęskni. Temu wynaturzeniu nie poświecono zbyt wiele miejsca. 

   Ta niby to wspaniała rodzina Blythów nie tylko z powodu zwierząt w tym tomie wzbudziła moją antypatię. Gdy 15 - letnia Rilla przywiozła do domu znalezione niemowlę, Gilbert, ojciec Rilli, zakomunikował jej, że ma się niemowlakiem sama opiekować, a jeżeli nie będzie tego robić, to dziecko zostanie oddane do sierocińca. Matka Rilli, Ania, nie mogła jej pomóc,  była rzekomo bardzo zajęta, tylko nie wiem za bardzo czym, bo z mojego punktu widzenia nie miała nic do roboty. Nie pracowała, nie miała żadnych problemów materialnych, miała dorosłe dzieci, z których trójka chłopaków poszła na wojnę, dwie córki studiowały w innym mieście. W domu była poza rodzicami tylko Rilla, no i gospodyni, która zajmowała się pracami domowymi i gotowaniem. Z moich wyliczeń wynika, że Ania nie przekroczyła jeszcze 50-tki, nie była ani stara, ani schorowana. Nie miała ani żadnych zainteresowań, ani żadnego zajęcia, które uniemożliwiałoby jej pomoc. Mogła pomóc Rilli chociażby z nudów. Być może Gilbert o sierocińcu nie mówił poważnie, ale sytuacja wyglądała tak, że dzieckiem rzeczywiście zajmowała się właściwie tylko Rilla, czasem tylko pomagała jej gosposia. Zainteresowanie "wspaniałej" Ani niemowlakiem było zerowe.   

   Z całą pewnością nie będę chciała wrócić do tego tomu. 

4/10   


piątek, 6 stycznia 2023

Książki roku 2022

 

Tomás Nevinson - Javier Marías

Jak zwykle ranking obejmuje książki przeczytane przeze mnie w 2022r., a nie wydane w tym roku. W minionym roku 6 pierwszych pozycji na liście oceniam jednakowo wysoko i miałam problem ze wskazaniem, która powinna stać się  numerem jeden.  

1. Javier Marias „Tomas Nevinsson”  - ostatnia niestety książka geniusza psychologii, tym razem sporo jest mojego ulubionego bohatera, Tupry

2. Tomas Forro „Apartament w hotelu wojna” – reportaż napisany jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie, opisuje to, co działo się w Donbasie od 10 lat. Gdy przeczyta się go, można doskonale zrozumieć, na czym polega wojna hybrydowa, jak sytuację na tamtym terenie oceniają cywile i można pojąć szalenie więcej niuansów i jeszcze lepiej rozumieć to, co dzieje się u naszych sąsiadów. Książka fascynująca i pisana z narażeniem życia. 

3. O. Michał Zioło „Litery na piasku” – eseje zakonnika o różnych tematach, w tym m. in. oczywiście o chrześcijaństwie, o historii, o sensie życia itp., ukazujące że człowiek żyjący życiem wewnętrznym, w którym pozornie nic się nie dzieje, wie więcej o świecie i człowieku, niż niejeden podróżnik

4. Sergiusz Piasecki „Dla honoru organizacji” – książka m. in. o grupie likwidacyjnej AK w Wilnie, o zapomnianym bohaterze Sergiuszu Kościałowskim ps. Fakir no i o tym, jak sam autor odmówił wykonania wyroku śmierci na Józefie Mackiewiczu, jak się okazało, wyroku niesłusznego i anulowanego w późniejszym czasie

5. Tomasz Mann „Czarodziejska góra” – to było moje trzecie podejście do tej powieści, tym razem zakończone sukcesem, to opowieść o czasie, jego naturze no i o symbolu epoki, sanatorium Berghoff i kuracjuszach. Z pewnością kiedyś sięgnę po nią ponownie 

6. Bożena Fabiani  „W kręgu Wazów” – to książka nie tylko o Wazach, ale o całej epoce, która uzmysłowiła mi, jak bardzo potrzebne jest pisanie o zapomnianych lub niedocenianych kobietach. Do tej lektury trend ten traktowałam jako fanaberię, po lekturze dopiero uzmysłowiłam sobie, że dopiero z sylwetkami kobiecymi ma się pełny obraz,

7. Małgorzata Gołota „Spinalonga. Wyspa trędowatych” - wstrząsający reportaż, ale pokazujący też, że nawet w najbardziej koszmarnych warunkach człowiek może być potrzebny innym i nawet szczęśliwy

8. Elżbieta Cherezińska „Niewidzialna korona” & „Płomienna korona” – dwie powieści, tom II i III ex aequo - o mało znanej epoce  jednoczenia naszego państwa po rozbiciu dzielnicowym, to portrety fascynujących i stale inspirujących ludzi, to książka historyczna, psychologiczna, to romans, kryminał, powieść szpiegowska i jeszcze do tego elementy fantasy,,

9. Agata Christie „Morderstwo w Mezopotamii” – to szalenie wciągający kryminał z portretem psychologicznym, najbardziej chyba skomplikowanej bohaterki w twórczości Królowej Kryminału, do tego w scenerii Bliskiego Wschodu

10. Elena Ferrante „Genialna przyjaciółka” i cały cykl, po upływie czasu jeszcze bardzie go doceniam, o kobiecej przyjaźni,