wtorek, 25 listopada 2025

Gustaw Herling - Grudziński "Sześć medalionów i srebrna szkatułka"

 

        Herling – Grudziński miał niepowtarzalny styl pisania, już po kilku pierwszych zdaniach wiadomo, że ma się do czynienia z prawdziwym pisarzem, a nie z osobą jedynie piszącą książki. Olbrzymie doświadczenie życiowe, w tym pobyt w łagrze, walka w II wojnie jako żołnierz, doświadczenie konspiratora, emigracja, a oprócz tego oczytanie, zainteresowanie sztuką i tym wszystkim, co dzieje się na świecie, spowodowało, że miał o czym pisać. Połączona z tym wszystkim przenikliwość doprowadziła do tego, że jego refleksje są naprawdę warte uwagi.

        „Sześć medalionów i srebrna szkatułka” to zbiór 6 całkowicie odrębnych esejów i jedno opowiadanie. W esejach pisarz opowiada o włoskich miastach: Sienie i Parmie, i o malarzach: Caravaggiu, Vermeerze, Rembrandtcie i Riberze. Genialne opowiadanie jest z kolei o tytułowej srebrnej szkatułce i stanowi trochę wspomnień, przywołania wydarzeń historycznych sprzed wieków i elementów nierzeczywistych. Opowieści o miastach nie zrobiły na mnie większego wrażenia, ale pozostałe teksty mnie wręcz poraziły.

        Na każdego z malarzy Herling – Grudziński patrzy z unikalnej strony. Nie był krytykiem sztuki, nie musiał się obawiać, co ludzie powiedzą, ani czy jego spostrzeżenia są zgodne z ogólnie przyjętym kanonem itp. Pisał, co myślał, przez to zaś te teksty są unikalne. Nie opowiada tylko o malarzach, to jest swoistego rodzaju mieszanka, to refleksje o życiorysie konkretnego artysty, o jego twórczości, a do tego wszystkiego dochodzą różnorakie refleksje o życiu, ludzkich charakterach, relacjach międzyludzkich, a nawet i pewne wizje, np. jak mogła wyglądać śmierć Rembrandta. Są też cytaty z dzieł innych autorów, piszących o tych malarzach.

        Przykładowo Vermeer jest dla Herlinga – Grudzińskiego malarzem mediumicznym, maluje czas zatrzymany, rzeczywistość przypominającą wieczność. Podstawowym elementem jego sztuki jest tajemnica. Ribera z kolei w każdym człowieku był w stanie zobaczyć coś unikalnego, „oko malarza trafiało w sedno, widziało warz pospolitą, zwykłą, i jednocześnie niepowtarzalną”.

        Generalnie nie przepadam za opowiadaniami, nie można się za bardzo w nie wczuć, szybko się kończą i pozostawiają niedosyt. W tym przypadku wciągnęłam się w „Srebrną szkatułkę” niesamowicie i od kilku dni nie mogę przestać o niej myśleć. W osłupienie wprawiło mnie wprowadzenie przez pisarza elementów nadprzyrodzonych. W jednym przypadku hipotetycznie dane zdarzenie mogło się przydarzyć, ale prawdopodobieństwo że tak się stanie, było mniejsze niż znikome. W drugim przypadku zaś pisarz pojechał na miejsce zbrodni sprzed wieków, o której sporo wiedział i rozmyślał, a nawet posiadał przedmiot, należący kiedyś do zamordowanej osoby. Oparł się o mur zamku i „jak w halucynacji” słyszał, jak dokonała się ta zbrodnia. Każdy czytelnik oceni sam, czy jest tylko czyta fikcja, czy niekoniecznie.

        Sam autor napisał ”Od bardzo dawna występuję przy byle sposobności przeciw antynomii dziwność – naturalność ( prawdopodobieństwo) . Kto uważnie śledzi rzeczywistość, kto ćwiczy się w dostrzeganiu pozornej „dziwności” wielu jej objawów, ten wie, jak dajemy się ograniczać i pętać w spojrzeniu na „naturalne lub prawdopodobne” zdarzenia, szukając w nich wyłącznie tego, co przemawia do naszego poczucia realistycznej trzeźwości. Nie ma podziału na rzeczy „dziwne” i „naturalne”. Jest – jeżeli się tego koniecznie chce – podział na rzeczy „niezwykłe” i „zwykłe”, „trudno uchwytne” i „pospolite”.

10/10