czwartek, 28 kwietnia 2022

Tomas Forro „Apartament w hotelu Wojna. Reportaż z Donbasu”

 

Apartament w hotelu Wojna - Tomas Forro   

  Świetny reportaż, z tej jednej książki dowiedziałam się więcej o Ukrainie, niż z wszystkich innych mediów razem wziętych. Całość napisana jest bardzo przystępnym językiem i wyśmienicie się to czyta. Autor przez dłuższy czas, narażając swoje życie i zdrowie, przebywał w tzw. separatystycznych republikach: donieckiej i ługańskiej, a faktycznie i formalnie po prostu na terenie wschodniej Ukrainy. Reportaż został napisany jeszcze przed 24 lutego 2022r. 

    Czasami jeszcze przed lekturą miałam wątpliwość co do tego, czy reporterzy wojenni są w obecnych czasach jeszcze do czegoś potrzebni. Dzięki internetowi i telefonom komórkowym ludzie mieszkający w miejscach, gdzie coś się dzieje, mogą przecież nagrywać filmiki i zdawać relacje. Ale po przeczytania „Apartamentu w hotelu Wojna” nie mam już żadnych wątpliwości co do tego, że reporter wojenny jest potrzebny. Autor miał bliższy kontakt zarówno z Ukraińcami, żołnierzami i cywilami, jak i z separatystami, główne Rosjanami, ale też i osobami wielu innych narodowości, zarówno cywilami, jak i członkami różnych ugrupowań militarnych, walczących na terenie tamtych republik p-ko Ukraińcom.  Rozmawiał ze wszystkimi, nawet z osobami torturowanymi i z tymi, którzy brali w tym udział. Coś co dla mnie było nie do końca jasne, ale za to zagmatwane, po przeczytaniu książki stało się znacznie bardziej zrozumiałe.  

   W reportażu jest rys historyczny, dzięki któremu wiadomo, w jaki sposób Putin doprowadził do powstania rejonów separatystycznych, opisane jest jak wygląda wojna hybrydowa, kim są ludzie walczący po każdej ze stron i masa innych rzeczy.  

       Sam autor napisał, że przed napisaniem książki sytuacja w tamtym rejonie wydawała mu się czarno – biała, wiedział kto jest tym dobrym, a kto złym. Im więcej się dowiadywał, tym bardziej ten obraz się zmieniał. W moim odczuciu obraz z czarno – białego robił się szary. Przykładowo po stronie separatystów walczyli nie tylko fanatyczni zwolennicy Putina, w dużej mierze, na samym dole, byli to m. in. zwykli, uczciwi ludzie totalnie zmanipulowani przez rosyjską propagandę, którzy święcie wierzyli w to, że walcząc z Ukraińcami, walczą z realnymi faszystami i że chronią w ten sposób swoje rodziny i domy. Po stronie separatystów walczyli też zwykli przestępcy, albo pijacy i narkomani za pieniądze, którzy nie orientowali się, o co chodzi w tej wojnie. Walczyli też ludzie z różnych stron świata, którzy również byli zmanipulowani i chcieli, jak ich ojcowie czy dziadowie w czasie II wojny, walczyć z faszyzmem i wyzwalać podbite przez faszystów narody. 

     Tomasz Forro opisał chyba każdy aspekt wojny w Donbasie z każdej możliwej strony. Poza kwestią wojny opisuje też życie cywilów, które naprawdę jest jednym wielkim koszmarem, a ci co stamtąd wyjechali, w wielu wypadkach przeżywają równie wielki koszmar. Ludzie, którzy pozostali tam, żyją jak na wojnie, w każdej chwili może ich trafić zabłąkany pocisk, a w dom może uderzyć rakieta, walki w tamtym rejonie toczą się w większym lub mniejszym stopniu, z przerwami, ale od ponad 8 lat. I nie jest tak, że zostali tylko ci najmniej zaradni, są osoby, które mają poczucie misji, wiedzą, ze z racji wykonywanego zawodu, są potrzebni. Ci co wyjechali np. do zachodniej Ukrainy, traktowani byli jak obcy i podejrzani o sprzyjanie separatystom, lub jako potencjalni szpiedzy, od państwa ukraińskiego nic nie dostali, sami musieli zadbać o to, aby móc gdzieś mieszkać i sami znajdowali sobie źródło utrzymania. Wracać nie mieli po co, bo mogliby zostać zabici jako uciekinierzy, zdrajcy, bratający się z „faszystami”. Zresztą nie mieliby do czego wracać, mieszkania czy domy osób które wyjechały, ulegają konfiskacie. W rejonie panuje porażająca bieda, a różne kanalie, np. przestępcy  maja się wyśmienicie.  

      Dla mnie „Apartament w hotelu Wojna” jest reportażem doskonałym i powinien otrzymać wszystkie możliwe nagrody. Nie wiem, dlaczego ich nie otrzymał. Może nie spodobało się komuś, że Ukraińcy nie są przedstawieni tylko i wyłącznie jako pozytywne postacie. Są np. opisy, jak to ostrzelali dzielnice mieszkalne, które nie były bronione, a mieszkali tam sami cywile. Tomasz Forro tego nic oceniał. Na wojnie zawsze i wszędzie od zarania dziejów zdarzają się pomyłki. Może reportaż nie zdobył nagród, bo jeszcze jest za wcześnie, pierwsze wydanie miało miejsce w listopadzie 2021r., drugie w marcu tego roku.

6/6 


niedziela, 24 kwietnia 2022

Oksana Zabużko „Planeta Piołun” – audiobook, czyta Anna Maria Buczek

 

Planeta Piołun - Oksana Zabużko

    Książka jest bardzo specyficzna, wersja papierowa byłaby zdecydowanie lepsza, bo w wielu miejscach warto się cofnąć, zwrócić uwagę na czyjeś nazwisko, czy nawet ponownie przeczytać określony fragment. Wykonanie też pozostawia sporo do życzenia, Anna Maria Buczek czyta nienaturalnie i patetycznie, miejscami płaczliwie. 

     Eseje zawarte w tomie są bardzo nierówne i przeznaczone głównie dla odbiorcy, który ma już określoną wiedzę o historii i kulturze Ukrainy i Rosji, a o ich literaturze, sztuce itp. I warto podkreślić,  O. Zabużko pisząc o kulturze skupia się wyłącznie na tzw. kulturze wysokiej, kulturę masową pomija całkowicie. Jest to książka dla zaawansowanych, lepiej po nią sięgnąć wtedy, gdy już ma się wiedzę we wskazanym zakresie w stopniu zdecydowanie wyższym niż podstawowy. 

      Jednym z pierwszych esejów z tomu jest esej o filmach, gdzie autorka snuje różne refleksje, dotyczące głównie radzieckich i rosyjskich, naprawdę bardzo mało znanych kilku filmów. Jedyny film, nakręcony w innej części świata to „Melancholia”  Larsa von Triera, również niszowy. Spośród tych filmów znałam właśnie tylko „Melancholię” i cały wywód był dla mnie po prostu w ogóle nieczytelny. Autorka wyszła z założenia, że każdy powinien te filmy znać, a jak tak nie jest, to jest już problem tej osoby. W eseju nie ma streszczenia fabuły, są refleksje, ale tak ściśle związane z tą fabułą, że bez jej znajomości naprawdę mogłam sobie słuchanie podarować, totalnie nic z niego nie wyniosłam. Są eseje dotyczące postaci również bardzo mało znanych, jak np. malarka Kataryna Biełokur, czy dysydent Leonid Pluszcz, ale w tym przypadku można próbować zgłębić temat i poszukać czegoś na ich temat w internecie.  

       Jeden z esejów poświęcony jest Brodskiemu i jego spotkaniom z autorką. Została mu zaprezentowana na jednym z prestiżowych amerykańskich uniwersytetów przez tamtejszą wykładowczynię w taki sposób, że było oczywiste, iż przedstawiająca kobieta, mająca tytuły naukowe, nie rozróżnia Rosji od Ukrainy. I nie jest to żaden ewenement. 

     Właśnie najciekawsze refleksje, zawarte w większym lub mniejszym stopniu w całym tomie, dotyczą tego rodzaju kwestii jak postrzeganie Ukrainy i Rosji na świecie, wiedza, a właściwie brak realnej wiedzy o tym regionie świata, szczególnie w Europie Zachodniej. O. Zabużko wykazuje, jak porażająco małą wiedzę o stalinizmie, komunizmie i wszelkich radzieckich zbrodniach mają zachodni artyści i intelektualiści i generalnie zachodnie elity. Podaje przykłady tych myślicieli i konkretne sytuacje, w których wykazali się totalną indolencją w tym zakresie. Szczególnie zwraca uwagę na francuskich intelektualistów i artystów. Ta niewiedza jest tak wielka, że rzeczywiście brak jest możliwości zrozumienia przez wskazane osoby i właściwie niemal całe zachodnie społeczeństwa biegu najnowszej historii, a zarazem możliwości zrozumienia, do czego Rosja cały czas jest zdolna. Wybuch wojny z Ukrainą z pewnością pewne fakty społeczeństwom zachodnim uzmysłowił, ale chyba też nie do końca, bo poparcie we Francji Marine le Pen jest naprawdę wielkie, a pomysły bratania się z Putinem mają w kręgach jej wyborców pełną akceptację. Zachodnie nastawienie na konsumpcję i jednocześnie indolencja historyczna i polityczna naprawdę mogą narobić cały czas wiele złego. Zabużko podkreśla, że we Francji nie było żadnych rozliczeń z przeszłością, żadnych dyskusji na temat postawy Francji w czasie II wojny, w szczególności dotyczy to rządu kolaboracyjnego, tym samym trudno wyciągnąć z nieanalizowanej przeszłości wnioski.   

   Generalnie po lekturze nasuwa się refleksja, że z racji tego, iż historia i kultura ukraińska są rzeczywiście mało znane i mało rozumiane,  jest to wielką luką w naszej wiedzy o świecie i to my jesteśmy z tego powodu stratni. I nie dotyczy to tylko historii i kultury Ukrainy, ale i innych państw Europy Środkowej czy Wschodniej. Karmiliśmy się karmimy nadal w większości angielskimi, amerykańskimi, francuskimi i hiszpańskimi książkami, filmami i serialami. I nie za bardzo patrzyliśmy się na to, co dzieje się na Wschodzie. W tych warunkach propaganda Putina i jego manipulacje miały bardzo podatny grunt. 

5/6

niedziela, 17 kwietnia 2022

"Umrzeć ze śmiechu" Paul Elliott - sztuka teatralna Teatr Kwadrat

 Ilustracja

    To jedna z lepszych sztuk, jakie oglądałam w Kwadracie. Widz jest rozbawiony cały czas, a do tego sporo jest scen, kiedy następują wybuchy śmiechu. Akcja mocno wciąga i całkowicie zapomina się o Ukrainie i wszystkich innych problemach. Gra aktorów jest świetna. Na szczególną uwagę zasługuje taniec w jednaj ze scen, muzyka huczy, naprawdę wspaniałe widowisko. 

    Jak często w tym teatrze, pod tą lekkością przekazu skryta jest treść zdecydowanie poważniejsza. To naprawdę mistrzostwo, jak można właśnie tak poważne treści pokazać w tak bardzo zabawnej formie. 

    Otóż bohaterkami są trzy przyjaciółki, do niedawna było ich cztery, ale jedna, Mary, zmarła. Są oczywiście zrozpaczone, ale okazało się, że Mary za pośrednictwem innej osoby, przewidując, co się z nią stanie, zdążyła przekazać pozostałej trójce wiadomość. Ta wiadomość, która przypomina wieść z zaświatów, nie jest ani odkrywcza, ani oryginalna. Ale za to jest bardzo przekonująca.  Nasze bohaterki są seniorkami, jedna ma dorosłą już córkę i poza regularnymi spotkaniami ze sobą i grą w brydża wiodą monotonne życie, każda ma różne niezrealizowane marzenia, ale przywykły już do tego, że tak właśnie ma być. 

   Przekaz Mary brzmi natomiast w ten sposób, że przyjaźń z nimi i wzajemne wspieranie się były czymś najlepszym w jej życiu. One powinny to kontynuować bez niej, nie powinny już niczego odkładać na później, mają cieszyć się życiem tu i teraz. Mają robić to, co właśnie chciały, w ich przypadku wspólnym marzeniem były podróże. Dopóki żyją, nie jest za późno, aby tym życiem się cieszyć. Mary w szpitalu poznała młodego chłopaka, studenta, którego zaczęła traktować jak syna, nawet na tak bliskie relacje również nie jest za późno. 

   Można było oczywiście to wszystko przekazać w długim filozoficzno - intelektualnym wywodzie, który mało kto by przeczytał. W tym przypadku prostota się sprawdziła. 

   Naprawdę warto obejrzeć.

5/6   

wtorek, 12 kwietnia 2022

Agata Christie "Wigilia Wszystkich Świętych"

 


    Wydarzenia toczą się w scenerii mocno oryginalnej, wszystko rozpoczyna się od wieczoru z zabawami dla dzieci, właśnie w przede dniu Wszystkich Świętych. Ofiarą ewidentnego zabójstwa padła 12 letnia dziewczynka, to ewenement w twórczości Agaty, u niej zawsze mordowani są dorośli. Ale dzieci u Królowej Kryminału mają mało wspólnego ze standardowym wizerunkiem dziecka w literaturze, przykładowo w "Przyjdź i zgiń", o którym pisałam tutaj, występuje dziecko bystrzejsze od wielu dorosłych z takim zmysłem obserwacji, że tylko można pozazdrościć. W "Wigilii Wszystkich Świętych" z kolei   występuje też inne dziecko, w podobnym wieku, ale ... jako szantażysta i to szantażysta skuteczny. Christie zdecydowanie poważniej traktowała dzieci, niż ogół, uważała, że często są one znacznie dojrzalsze, niż się o nich myśli.  

   Do zbrodni doszło, gdyż dziewczynka powiedziała w obecności dużego grona osób, że kiedyś była świadkiem zabójstwa. Herkules Poirot wysnuł z tego wniosek, że sprawca pierwszego zabójstwa zabił po raz drugi, aby usunąć świadka. Zrobił więc listę zgonów z najbliższej okolicy, które albo były zabójstwami, albo budziły spore wątpliwości w tym zakresie i poszedł tym tropem, przyjmując, że sprawca będzie podwójnym mordercą. Na liście najwięcej emocji budziła śmierć starszej kobiety, dobijającej do lat 70, bogatej wdowy, chorującej na serce. Wszyscy wiedzieli, że miała opiekunkę, młodą dziewczynę z Europy Środkowej, która sfałszowała testament zmarłej tak, aby wynikało z niego, iż całość majątku dziedziczy ona. Gdy fałszerstwo wyszło na jaw, dziewczyna wyjechała i ślad po niej zaginął. W miarę wgłębiania się w sprawę Herkules zaczął też mieć wątpliwości, czy testament aby na pewno został sfałszowany.

    Dziewczyna z Europy Wschodniej, Olga Seminoff, postać drugiego czy trzeciego planu, która pojawia się tylko w jednej scenie, jest dla mnie najciekawsza. Autorka napisała, iż miejscowy prawnik zastanawiał się nad tą uciekinierką, myślał, że "zapewne znowu znalazła się w jakimś tkniętym złym losem miejscu Europy Środkowej, skąd pochodziła". Przypomniał sobie rozmowę z nią, kiedy to czuł wobec niej współczucie. Czy osoby z Europy Środkowej w  mieszkańcach Anglii budziły w tamtych czasach jedynie współczucie? Nie ulega wątpliwości, że mieszkańców wyspy wojny nie dotknęły w takim stopniu, jak nas, na Anglików od setek lat nikt nie najeżdżał, w trakcie II wojny mieli bombardowania, ale potem nie mieli narzuconego socjalizmu. Poziom życia materialnego jest nieporównywalny, na ich korzyść, niestety. Poziom bezpieczeństwa życia również. Ale okazuje się, że młoda dziewczyna z Europy Środkowej jednak miała swojej podopiecznej do sporo do zaoferowania, w sferze niematerialnej oczywiście. Olga, jak zauważył wspomniany prawnik, zaznała cierpienia, cała jej rodzina została zabita, ale ona nie potrafiła tego cierpienia zaakceptować, potrafiła walczyć i protestować do końca. Starsza kobieta ewidentnie ją lubiła, jak chociażby wówczas gdy lekarze zabraniali jej wielu produktów, Olga nie trzymała się tych zaleceń rygorystycznie i dawała jej to, co tamta lubiła. 

    Ocena Olgi wymyka się spod kontroli, wszystko jak to u Agaty, jest możliwe. Akcja trzyma w napięciu. Najpierw mamy zabójstwo dziecka, potem pojawia się w retrospekcjach oczywiście, Olga, na koniec mały dziecięcy szantażysta. A zakończenie jest trudne do odgadnięcia. Niezależnie od wciągającego wątku kryminalnego, powieść burzy stereotypy i to nie tylko na temat mieszkańców Europy Wschodniej. Jak zawsze jest co nieco o rodzinach, które nigdy nie są idealne. 
5/6 
     

niedziela, 10 kwietnia 2022

Elena Ferrante "Historia ucieczki" audiobook, czyta Laura Breszka

 

Historia ucieczki - Elena Ferrante

   Trzeci tom cyklu jest jak dotąd najsłabszy. Drogi Lili i Eleny rozeszły się całkowicie, Elena znaczną część akcji opowiada o swoim życiu mężatki, niekochającej męża, sfrustrowanej gospodyni domowej, matki jednego, a potem dwojga dzieci. Brakowało jej kontaktu z ludźmi, pracy, frustrowała się więc coraz bardziej. Sytuację pogarszał fakt, że nie była w stanie napisać kolejnej książki, brakowało jej weny twórczej i czasu. Zatrudnienie niani niczego nie zmieniło. Fragmenty z tego typu opisami  są straszliwie nudne, przyjemność ze słuchania jest żadna. 

    Elena jest osobą teoretycznie dojrzałą, gdy jednak słucha się jej wynurzeń, odnieść można wrażenie, że z dojrzałością ma niewiele wspólnego. Jest totalnie niekonsekwentna w zachowaniu, co jest mocno irytujące. 

    Najciekawszego wątku cyklu, czyli relacji pomiędzy Eleną i Lilą jest tu wyjątkowo mało. To jest po prostu tom o zniszczonej przyjaźni. Relacja między Lilą i Eleną przetrwała najtrudniejszy moment, opisany w II tomie, kiedy to w rzeczywistości przeważająca większość tego typu związków rozleciałaby się. Tu jest pokazane, jak każda z dziewczyn  skoncentrowała się na sobie i żadnej nie zależało na tym, aby tą przyjaźń podtrzymać. Było tak do momentu, kiedy Lila zachorowała i naprawdę potrzebowała pomocy i uzmysłowiła sobie, że to właśnie Elena jest jedną z nielicznych osób, którym naprawdę może ufać i wezwała ją na pomoc. Elena stanęła na wysokości zadania i zrobiła wszystko, co było jej w mocy, aby tej pomocy udzielić. Ale to i tak niczego to nie zmieniło, reaktywacja przyjaźni nie powiodła się. 

     Najciekawsze nie jest tutaj obserwowanie, co się dzieje, bo to jest do przewidzenia, a poza tym jest to wiadome, Elena często w narracji sygnalizuje pewne fakty, które nastąpią dopiero później, wyprzedza opisywane wydarzenia. Najciekawsze jest patrzenie na przyczyny pewnych zjawisk, no i na skutki. Przyczyny obumarcia przyjaźni są oczywiście złożone, w tym przypadku na pierwszy plan wysuwa się chyba jednak nadużycie zaufania z II tomu, a potem już właśnie postawienie wyłącznie na siebie, na swoje sprawy. Tyle tylko, że to wszystko nie było takie proste i jednoznaczne, z monologów Eleny  wynikało, że brakowało jej Lili i tego, że mogła kiedyś jej wszystko opowiedzieć. Potem nie miała już osoby, której mogłaby się zwierzyć ze wszystkiego.  

   W tomie tym mało jest Neapolu, Elena zamieszkała we Florencji, ale Florencji też nie ma, bo jest dom, mąż, dzieci, akcja mogłaby więc toczyć się w dowolnym miejscu i nie robiłoby to żadnej różnicy. Jest pokazany w tle rozwijający się ruch komunistyczny, opisywane elity intelektualne  w pewnym stopniu zaangażowane w ten ruch, nie miały jednak jakiejkolwiek świadomości, jak tak naprawdę wygląda komunizm, np. w Europie Wschodniej. Na siłę jest też wrzucony feminizm, np. kolejne nudne tyrady o roli kobiety. 
3/6

niedziela, 3 kwietnia 2022

Charles King "Odessa. geniusz i śmierć w mieście snów"

 

Odessa - Charles King

      Planowałam wyjazd w tym roku do Ukrainy, zostaje tylko podróż wirtualna. Odessa jest jednym z najbardziej znanych miast na świecie i jednocześnie kojarzy się z czymś pięknym, niemal z mitem, tak jakby była tylko na wpół rzeczywista. Po lekturze spodziewałam się czegoś głębszego, co przybliży nie tylko historię miasta, ale i relacje rosyjsko - ukraińskie. Książka niestety jest rozczarowująca, czyta się ją potwornie ciężko, było to niemal zmuszanie się do czytania. 

  Coś jednak po przeczytaniu zostało. Często gdy ma się wielkie oczekiwania, spotkanie z rzeczywistością burzy, a nawet wręcz miażdży tą wizję, jaką miało się w głowie. Odessa była wspaniała krótko, krótko stanowiła tygiel narodowościowy, w którym panowała tolerancja religijna, a ludziom żyło się w miarę dostatnio. Twórcy mogli tworzyć, spiskowcy z całego świata mogli spiskować, wszyscy niemal romansowali.  Ale wspaniale było na samym początku, w pierwszej połowie XIX wieku, do wojny krymskiej. I tak jak wszędzie, gdy zrobiło się gorzej, gdy miasto podupadło gospodarczo, zbiedniało, gdy ludziom zaczęło się żyć źle, gdy sytuacja polityczna stała się niepewna, Rosja zaczęła rządzić ciężką ręką, pojawił się strach i zaczęło się poszukiwanie kogoś, kto jest winny tej sytuacji. Raptem mieszkańcom zaczęli przeszkadzać Żydzi. A Żydzi z Odessy wyznawali bardzo postępową wersję judaizmu, Haskali, nie żyli w odosobnieniu, asymilowali się. Ciemna strona Odessy jest straszna, było to miasto pogromów, jednych ze straszliwszych w historii. Pisał o tym m. in. Izaak Babel w "Opowiadaniach Odeskich", o których pisałam tutaj, ale nie miałam świadomości, że było to tak często i na tak wielką skalę.  

    Ten rejon, rejon Naddniestrza,  ma wyjątkowo pogmatwaną historię, w czasie II wojny światowej był opanowany przez Niemców, Niemcy oddali go zaś w zarząd Rumunii. Pod zarządem Rumunii został nazwany Transsnistrią. Zbrodnie wojenne były tam dokonywane rękami Rumunów, szczególnie okrutne były zbrodnie przeciwko Żydom. 

   Autor wspomniał co nieco, ale stanowczo za mało, jak na moje oczekiwania, o odeskich twórcach kultury, pisarzach, poetach, np. Puszkinie, o filmowcach. Mowa jest też o ludziach nauki, np. o laureacie Nagrody Nobla, który zajmował się m. in.  odpornością na choroby. Za przyczyny chorób i starzenia się uważał "gnicie w jelitach", zalecał picie jogurtu. Wpływ na choroby według Noblisty ma też pesymistyczne podejście do życia. 

    Tego czego oczekiwałam, czyli głębszego wglądu w relacje rosyjsko - ukraińskie na tym terenie, nie znalazłam. Nie pierwszy to raz widzę, że zachodni twórcy mają gigantyczny problem ze zrozumieniem Europy Środkowej i Wschodniej, jest to chyba dla nich zbyt skomplikowane. Ukraińcom poświęca więcej miejsca dopiero na ostatnich kartach książki i zauważa, że w Odessie są  absolutną większością. 

3/6