„Kot,
który lubił Brahmsa” to tom piąty z mojej ulubionej serii, o wcześniejszym,
czwartym tomie, pisałam tutaj. I właśnie w „Kocie, który lubił Brahmsa” następuje przełom w życiu Qwilla. Nasz bohater
wyjechał na wakacje, na kilka miesięcy. Wyjechał bardzo daleko, bo aż nad
Wielkie Jeziora. Otrzymał zaproszenie od
przyjaciółki swojej matki, bardzo leciwej już Fanny. Kobieta ta była
milionerką, zaoferowała Qwillowi mały domek w lesie do wyłącznej dyspozycji. Qwill z kotami i dwoma pudłami książek przejechał bardzo długi dystans i rozgościł się.
Poznał miasteczko i jego mieszkańców. Dość szybko zorientował się, że w okolicy
dzieje się coś niepokojącego. Płynąc łodzią mało co nie wyłowił trupa. Wśród miejscowych
krążyły pogłoski, że nad jeziorami krąży UFO. Ofiara zabójstwa w tym tomie padła
właśnie Fanny. I nieoczekiwanie okazało
się, że na mocy ostatniego testamentu jedynym dziedzicem gigantycznej fortuny uczyniła
Qwilla. Ale był warunek. Aby posiąść fortunę musiał przez 5 lat zamieszkać w
małej mieścinie Pickax, do której właśnie przybył . Równoznaczne było to z
porzuceniem pracy dziennikarza w gazecie, w której zapuścił już korzenie i w
której zaczął odnosić sukcesy. Ale można się domyślić, jak zadecydował.