„Igrając z ogniem” jest
powieścią dosyć dziwną, w której przemieszano różne wątki i style i różne czasy
i w rękach czytelnika znalazła się historia miłosna, współczesny thriller i
opowieść o zagładzie Żydów z czasów wojny. Całość opowiedziana jest intrygująco i czyta
się ją nieźle.
Cześć rozgrywająca się w czasach
współczesnych opowiada o Julii, Amerykance, skrzypaczce, matce małej
dziewczynki i żonie , zakochanej w mężu. Julia będąc we Włoszech natrafiła
przypadkowo w antykwariacie na zapis nutowy dziwnego, nieznanego, aczkolwiek
budzącego jej olbrzymie zainteresowanie utworu.
Po powrocie do Bostonu próbowała zagrać ten utwór, w tym samym czasie jej
córeczka dostała ataku szału. Julia początkowo nie wiązała tego zachowania z
odtwarzanym utworem, ale sytuacja się powtórzyła. Kobieta zaczęła obawiać się,
że kompozytor przekazał w swym dziele tak straszne, wręcz złowieszcze emocje,
że udzielać się one mogą słuchaczom. Julia w związku z zaistniałą sytuacją zaczęła
obawiać się córki, mąż zaś uznał, że może coś nie tak jest z Julią i zaczął jej
sugerować wizytę u dobrego psychiatry. Julia
ostatecznie zdecydowała się, że wraz z przyjaciółką, będąc we Włoszech,
spróbują dowiedzieć się czegoś o kompozytorze i że może to doprowadzi do rozwiązania
zagadki.
Niezależnie od opisanych wydarzeń,
wprowadzony jest także drugi wątek, rozgrywający się właśnie we Włoszech, w
Wenecji w okresie od 1938 do 1944 r.. Bohaterem tego wątku jest Lorenzo, młody
muzyk i młoda dziewczyna, którą obdarzył uczuciem, Laura, początkująca wiolonczelistka.
Lorenzo był Żydem i już od początku opisywanych wydarzeń czuć jest nadchodzącą
grozę, potem zaś są opisy prześladowań Żydów, no i zagłady oczywiście.