niedziela, 17 grudnia 2017

Agata Christie ( jako Mary Westmacott ) „W samotności”

Okładka książki W samotności           

  


Powieści wydane przez Agatę Christie pod pseudonimem Mary Westmacott różnią się zasadniczo pod względem treści i formy od tych, które przyniosły jej sławę. Ta konkretna powieść jest wspaniała.  Ale nie ma w niej ani Herculesa Poirot`a, ani panny Marple, nie ma tez zabójstwa, ani śledztwa. Gdy Królowa Kryminału zapragnęła odpocząć od konwencji powieści detektywistycznej, pisała właśnie jako Mary Westmacott. A „W samotności”, wydawane również pod tytułem „Samotna”, czy „Samotna wiosną” jest chyba jedną z ważniejszych. W „Autobiografii” Christie wspomniała, że tą właśnie książkę pisała jak w transie, jakby pod wpływem natchnienia i że jest z niej bardzo zadowolona. Nie jest to oczywiście dosłowny cytat z „Autobiografii”, ale kwintesencja wypowiedzi. I to się daje odczuć przy lekturze. To klasyczny przykład, jak właśnie w stosunkowo lekkiej formie można przekazać poważny przekaz. Książkę się wręcz pochłania, ten trans pisania jakby udzielał się czytelnikowi podczas lektury, a przynajmniej ja tak miałam. Sięgałam po nią z pewna dozą rezerwy, bo w końcu na temat jej powieści obyczajowych nie słyszałam peanów pochwalnych. Ale moja opinia jest w pewnym sensie takim pochwalnym peanem. Powieść nie jest obszerna, a mając na względzie, że czyta się ją wyjątkowo lekko, wystarczy na jej lekturę jeden wieczór.