sobota, 30 września 2023

Robert Harris „Pompeje”

 

              Przed lekturą liczyłam na akcję wciągającą tak, aby można było się oderwać od rzeczywistości, nadzieje okazały się płonne. Wydarzenia wciągają średnio, zdecydowanie ciekawiej jest, gdy wulkan już wybucha. Psychologii nie ma żadnej, charaktery bohaterów są czarno – białe. Wyraźny jest schematyzm, ciąg dalszy pewnych wątków jest dość prosty do przewidzenia. Od momentu gdy nasz główny bohater poznał piękną Korelię, przeznaczoną innemu mężczyźnie, w tym zakresie wszystko można było przewidzieć. 

         Oryginalnym natomiast elementem było uczynienie jako bohatera inżyniera, specjalisty od akweduktów i wody. Harris wyraźnie akcentował, że bez mocno rozwiniętej inżynierii rozwój Rzymu, w tym nawet i ekspansja terytorialna, nie byłyby możliwe. Nie przypominam sobie, aby u nas były jakieś znaczące książki  z bohaterami, inżynierami, w lekturach szkolnych chyba na zawsze pozostaną postacie, walczące o niepodległość z bronią w ręce. U Harrisa mamy człowieka czynu, który działa, zamiast wiecznie roztrząsać swój stan ducha. Na samym początku książki Atiliusz stanął przed zadaniem naprawy nieustalonej awarii akweduktu, gdyby nie poradził sobie z tym problemem, ludzie w wielu miejscowościach zostaliby bez wody. 

     Najciekawsze jest jednak wszystko, co ma związek z Wezuwiuszem. Akcja rozgrywa się w ciągu trzech kolejnych dni, ostatniego dnia następuje erupcja. W tym zakresie R. Harris zrobił research, bo przypominał mi się mini serial dokumentalny z kanału National Geographic właśnie o wybuchu Wezuwiusza i zagładzie Pompejów. W książce wszystko jest, wyraźne znaki ostrzegawcze, które pojawiły się już kilka dni przed wybuchem, ale których wówczas  nie potrafiono właściwie zinterpretować. Harris opisał lekkie drżenie ziemi, unoszącą się ze szczytu parę wodną, sypiący się popiół, nawet odgłosy spod ziemi. Opisał wielogodzinny wyrzut kamieni, pumeksu, co wyglądało jak bombardowanie. Tak jak i w serialu wskazał, że śmiercionośna nie była lawa ani popioły czy kamienie, bo przed tym istniała dla niektórych osób możliwość ucieczki. Najbardziej makabryczna i nieubłagalna  była masa sunącego raz na jakiś czas gorącego, niemal wrzącego powietrza, która zabijała, topiąc każdego, kto stał na jej drodze. To również w książce jest. Dla tych opisów suma summarum warto „Pompeje” przeczytać. Jest tu wprowadzona także postać rzymskiego uczonego Pliniusza, który  oglądał erupcję i ją opisał, są też cytaty z jego dzieła. 

        A co do ponadczasowych elementów to Harris nawiązał, oczywiście nie bezpośrednio, do obecnych problemów klimatycznych, do braku wody w wielu miejscach świata i do rabunkowej gospodarki wodą, a także do możliwych katastrofalnych scenariuszy w tym zakresie.  Opisy wielu miast pozbawionych wody w związku z awarią akweduktu są przerażające. Ludzie w każdych czasach w takich okolicznościach zachowują się tak samo, dochodzi do bijatyk, a nawet zamieszek, w walce o wodę wygrywa silniejszy. Myśl Harrisa, że mimo tak rozwiniętej cywilizacji i tak zależymy od natury, jest oczywiście ponadczasowa.

7/10



czwartek, 28 września 2023

Agatha Christie „Samotny dom”

 

    Powieść to typowa Agata Christie z wszystkim charakterystycznymi  atrybutami jej twórczości. Mała liczba osób, mogących być zabójcą, angielska prowincja, no i rozwiązanie zagadki dzięki umiejętności logicznego myślenia. Wydarzenia rozgrywają się w wyjątkowo malowniczej scenerii, w miasteczku nad morzem. Tym razem mamy do czynienia z Herkulesem Poirot, który będąc na wakacjach poznał piękną, młodą kobietę, właścicielkę tytułowego samotnego domu i zorientował się, że jest ona w niebezpieczeństwie, że ktoś chce ją zabić. Herkulesowi towarzyszy policjant, jego długoletni znajomy, nawet przyjaciel – kapitan Hastings.  Jak to u Agaty trup zawsze musi być. Czyta się wyśmienicie. 

        Zawsze pisząc o A, Christie, podkreślam jej niebywałą znajomość ludzkiej psychiki. Pod tym względem dla mnie najciekawsza była rozmowa Hastingsa z Herkulesem, w trakcie której Herkules powiedział Hastingsowi, że należy do tego typu ludzi, którym posiadana wiedza i wiele przeżyć nic nie dają, tak jakby nie potrafili ani spożytkować różnych życiowych doświadczeń, ani wyciągnąć z nich wniosków na przyszłość. Hastings zastanawiając się nad tym, czy pewien kapitan mógł być zabójcą, stwierdził, że jest to niemożliwe, bo to prawdziwy dżentelmen. Dla Herkulesa było to oczywiście zabawne i powiedział Hastingsowi, że należy do tych absolutnie uczciwych ludzi, którzy  zawsze są oszukiwani i że zawsze kieruje śledztwo na tak fałszywy trop, że Herkulesa kusi, aby iść w kierunku przeciwnym.  Hastings bardzo się oburzył „Gadasz straszliwe głupstwa. Człowiek taki jak, który obijał się przez lata całym świecie!”. Herkules odparł, że taki człowiek „nigdy niczego się nie uczy. To rzecz zastanawiająca… Ale cóż… tak już jest.”   To spostrzeżenie faktycznie jest  świetne, bo rzeczywiście znam osoby, które właśnie dokładnie tak się zachowują. Żadne doświadczenie niemal nic im nie daje. Też nie potrafię rozgryźć, jak to jest możliwe i dlaczego tak się dzieje.  

               Z innych ciekawych wątków jest też wątek damsko – męski. Jedna z bohaterek, pięknych, elokwentnych, miała problem z utrzymaniem związków damsko – męskich. Gdy spodobał się jej ktoś i wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, mężczyzna tracił zainteresowanie jej osobą i zajmował się kimś innym. Można obserwować, jak i dlaczego tak się działo. 
  8/10 

sobota, 23 września 2023

Ian Rankin "Pieśń na mroczne czasy" - audiobook, czyta Przemysław Bluszcz

 

     Inspektor Rebus to jeden z najbardziej charyzmatycznych bohaterów powieści kryminalnych. Ostatnio pisałam o Włochu - komisarzu Montalbano z powieści Andrey Camilleriego. Tak więc dla kontrastu. Rebus, Szkot,  jest postacią znacznie mroczniejszą, poza pracą kocha muzykę, nie jest szczególnie rodzinny, jego małżeństwo rozpadło się, to samotnik, który ma problemy nawet z budowaniem przyjaźni, kocha zwierzęta, ma psa. U Rebusa mało jest tej radosnej strony życia. Montalbano ma też sporo z samotnika, również mieszka sam, ale żyje w związku na odległość z Livią, nie ma dzieci, ma jednak kilkoro przyjaciół, kocha książki i różne radości życia, jak np. dobre jedzenie, pływanie, sztukę. Obaj są wrażliwi i empatyczni, Montalbano jest szczęśliwszy od Rebusa, potrafi z życia czerpać więcej radości. 

     Tytułowa pieśń na mroczne czasy to wybór kawałków muzycznych, odpowiednich do słuchania wówczas, gdy komuś wszystko się wali, gdy nastaje przysłowiowa zima. Nie ma oczywiście uniwersalnych pieśni na mroczne czasy, każdy ma swoje, takie które najbardziej do niego przemawiają. W tym tomie dla Rebusa nastały naprawdę straszne czasy. Jest już na emeryturze, a z pracą nie potrafił się rozstać, siadło mu zdrowie, ponieważ miał problemy nawet z wejściem po schodach, musiał zmienić mieszkanie. W tym tomie zadzwoniła do niego dorosła córka i zwierzyła się, że jej partner zaginął. Chociaż relacje pomiędzy Rebusem a córką nigdy nie były idealne, wyruszył on na północ, aby zorientować się, co się dzieje. 

         To co według mnie zasługuje na szczególną uwagę w tym tomie, to portret człowieka, który kończy pracę zawodową. Rebus utożsamiał się z pracą. Można zaobserwować, co dzieje się z człowiekiem, który  niemal wszystko postawił na jedną kartę, na pracę, wszystko inne zawsze było drugoplanowe. Jest to dramat, u dawnych kolegów Rebus budzi i współczucie i politowanie. Ale osobiście mam nadzieję, że się podźwignie, ma muzykę, ma też w miarę bliską przyjaciółkę, policjantkę. Ma też córkę i wnuczkę. 

         Dla mnie ekscytujące były opisy szkockiej prowincji, pojawia się miasto Inverness, znane chociażby z serialu "Outlander", tylko tutaj jest już współczesne. Jest też historia. Otóż zaginiony partner córki Rebusa fascynował się leżącym nieopodal jego miejsca zamieszkania dawnym obozem jenieckim z czasów II wojny światowej. Jak się okazuje w obozie tym przebywali nie tylko Niemcy, ale i przedstawiciele innych narodowości, właściwie wszyscy, którzy nie byli Anglikami zostali pod koniec wojny do niego załadowani. Byli tam również Polacy. Intrygujący wątek. 
7/10    

wtorek, 19 września 2023

Andrea Camilleri "Kształt wody"

 

        W końcu jest możliwość kupienia początkowych tomów cyklu z komisarzem Montalbano. Wydawnictwo NOIR SUR BLANC wdaje cykl już kolejny raz, w nowej szacie graficznej. Jeśli ktoś nie czytał jeszcze żadnego tomu, a ten jest dość reprezentatywny dla całości, może spróbować i po lekturze będzie wiedział, czy sięgać po kolejne, czy jest to dla niego, czy też nie. Ja czytam serię w kolejności przypadkowej, tak też można, ale zdecydowanie bardziej komfortowe byłoby czytanie najprostsze, od tomu pierwszego do ostatniego. 

    Montalbano można szybko polubić, widać jego wrażliwość, zamiłowanie do książek, do sztuki, dociekliwość, wytrwałość, ma też oczywiście i przywary. W tym tomie poznaje kobietę, która została jego przyjaciółką na całe życie, a w przyjaźni komisarz jest bardzo lojalny. Początkowo trudno zyskać jego zaufanie, ale gdy to już nastąpi, to jest wierny. 

    Już w tym tomie widać taką zmysłowość serii, komisarz nie jest ascetą, lubi np. dobrze zjeść. Jedzenie u A. Camilleri bywa sposobem na doła psychicznego, nasz bohater ma bowiem gospodynię, która świetnie gotuje, ale on również często chodzi do różnych restauracji. Czasem ma zakusy, aby przygotować coś samemu, mogłoby to być jedynie bardzo proste danie, w tym właśnie tomie rozważał zrobienie makaronu z oliwą i czosnkiem. W restauracji z kolei zamówił ośmiorniczki, a po ich zjedzeniu i popiciu  winem zorientował się, że ośmiorniczki sprawiły coś w rodzaju cudu, życie znowu wydało mu się piękne. 

    W tym tomie Montalbano wykazał się charakterystycznym dla niego non konformizmem. Został znaleziony martwy miejscowy VIP, a okoliczności śmierci były dla niego dość kompromitujące. Z każdej strony Montalbano spotykał się z naciskami, aby zakończyć śledztwo w tej sprawie. On z kolei w imię zwykłej, ludzkiej uczciwości kontynuował je. 

8/10        


poniedziałek, 18 września 2023

Wojciech Orliński "Kopernik. Rewolucje"

 

     Po raz pierwszy kupiłam "Kopernika" jako audiobooka, ale zorientowawszy się, że do wielu kwestii warto wrócić, zastanowić się, zapamiętać nazwiska, kupiłam również wersję papierową. Audiobooka  nie dosłuchałam więc do końca, ale książkę przeczytałam całą. To jedna z najlepszych biografii, jakie kiedykolwiek czytałam, a zarazem to przenikliwa opowieść o epoce, w której Kopernik żył.  

    Orliński ma niesamowitą wiedzę i zrozumienie procesów historycznych. Czytając jego książkę lepiej rozumie się to, co dzieje się dzisiaj i zdecydowanie lepiej rozumie się ludzi, którzy żyli dawno temu. Nam się wydaje, że tylko tu i teraz świat tak bardzo się zmienia, że dawniej wszystko odbywało się wolniej, że nie było tylu odkryć, nic bardziej mylnego.  Orliński wskazuje, co działo się w czasach, kiedy żył Kopernik, tworzył wówczas Erazm z Rotterdamu, Leonardo da Vinci, Michał Anioł, żyli Cesar Borgia i Lukrecja Borgia, Marcin Luter, pojawiła się reformacja, a potem kontrreformacja, żył Krzysztof Kolumb, Magellan, u nas rządził jeden z najmądrzejszych i najskuteczniejszych królów Polski - Kazimierz Jagiellończyk, a potem jego nieudolni synowie. Ta biografia to opowieść o błyskawicznie zmieniającym się świecie i o tym, jak ludzie odnajdywali się w takich warunkach. W dość krótkim czasie najpierw rozwijała się literatura, tworzyli wielcy twórcy, kwitła tolerancja religijna, potem zaś wszystko zmieniło się o 180 stopni. Dzieło Kopernika najpierw budziło zainteresowanie papieża i światłych umysłów epoki, w niedługim czasie trafiło na Indeks Ksiąg Zakazanych. 

    Orliński zastanawia się, co ówcześni ludzi myśleli, jakimi pobudkami się kierowali, w wielu miejscach rozmyśla nad historią alternatywną. Zauważa oczywiście podobieństwa psychologiczne w porównaniu do naszych czasów. Przykładowo gdy ktoś w XVI wieku chciał zrobić karierę polityczną, musiał się pod kogoś podczepić, tak jak teraz ludzie wstępują do partii. I gdy protektor był na szczycie wszystko było ok, ale gdy spadał, to jego świta również. Wszystko też tak jak i dzisiaj.  

        W książce mowa jest zarówno o postaciach bardzo znanych, ale też o zapomnianych, a wartych przypomnienia, jak np. wuj Kopernika, biskup warmiński Łukasz Watzenrode, wybitny umysł epoki. Można obserwować rozwój jego kariery i późniejszy upadek. A przyczyny upadku brzmią bardzo ponadczasowo, poza zmieniającymi się okolicznościami zewnętrznymi, jak chociażby nowy król, przyczyny po stronie zainteresowanego, to brak umiejętności pozyskiwania trwałych sojuszników. Postacie znane niekoniecznie przedstawione są w takim świetle, w jakim zostały powszechnie zapamiętane. Przykładowo Dantyszek ukazany jest jako postać o bardzo wąskich horyzontach intelektualnych, małostkowa, mściwa i pozbawiona jakichkolwiek skrupułów.  

       Mowa jest też o Warmii i jej niespotykanym statusie, była ona ziemią w pewnym czasie niemal eksterytorialną. Sporo tekstu poświęcone jest szpiegom, od których roiło się w tamtym czasie. Autor przypuszcza i wskazuje szereg argumentów, że ojciec Kopernika był szpiegiem, działającym na rzecz naszego króla, nie wyklucza również, iż Mikołaj również mógł parać się tym zajęciem, również na rzecz Rzeczpospolitej Polskiej. Opisuje, jak sprawnie działali w Europie szpiedzy krzyżaccy. Są rozważania o tym, jak to się stało, że w XVI wieku byliśmy potęgą. Jako jedną z kluczowych przyczyn Orliński wskazuje Uniwersytet w Krakowie, który był takim Harvardem tamtej epoki. Dzięki niemu mieliśmy m. in. wspaniałych dyplomatów. 

       O samym Koperniku oczywiście jest również wiele ciekawostek, aczkolwiek autor wielokrotnie podkreśla, że jest bardzo mało źródeł na jego temat. Poza domieszką geniuszu, ciężką pracą, ciekawością świata, odwagą, był polskim patriotą, non konformistą bez cienia pamiętliwości i mściwości. 
10/10