niedziela, 30 września 2018

Marta Guzowska "Ślepy archeolog"

   
          
   "Ślepego archeologa" nie można pomylić z żadną inną książką. Tom Mara, główny bohater, jest osobą nieszczególnie miłą dla otoczenia, nie dba o to, aby wszyscy go lubili. Jest i arogancki i apodyktyczny, ale też inteligentny dużo powyżej przeciętnej. Jest też wyśmienitym archeologiem. Te nietuzinkowe charaktery to jeden z głównych atutów jej książek.

   Guzowska łamie stereotyp, że osoby kalekie są bardziej empatyczne i wrażliwe, niż inni. Tutaj jest odwrotnie, Tom nie użala się nad sobą, oswoił to, że jest niewidomy i radzi sobie w życiu bardzo dobrze. Opisy, jak właściwie sobie radzi, są unikalne. Orientuje się w najbliższym otoczeniu m. in. po kącie padania promieni słonecznych, po zapachach i dźwiękach. Lepiej nawet niż osoby, z którymi się styka, orientuje się chociażby, czy ktoś właściwie dba o higienę. Do tego jeszcze autorka dodaje kolejny smaczek, a mianowicie opis pracy archeologa, w tym przypadku na wykopaliskach na Krecie. Nie ma w tej pracy nic z Indiany Jonesa czy Lary Croft. Jest żmudne siedzenie na stanowisku i dłubanie w ziemi, ziarnko po ziarnku, a potem również żmudne katalogowanie, wypełnianie masy kwitów.  
      Tom Mara, tytułowy ślepy archeolog, jest szefem Centrum Badań Archeologicznych na Krecie. Na samym początku archeolodzy odnajdują zwłoki pary turystów, potem zaś Tom zaczyna dostawać smsy, z których wynika, że jeśli nie rozwiąże wskazanej mu zagadki, zabite zostaną dalsze osoby. Smsy odbiera on dźwiękowo. Zaskakujące mocno jest to, jak wiele urządzeń powszedniego użytku jest już skonstruowane tak, że mogą być użytkowane przez osoby niewidome. Archeolodzy zajmują się swoją pracą, a Tom szamoce się coraz bardziej, chcąc rozwiązać zagadkę. Potem pada kolejny trup. W miarę postępu wydarzeń, książka robi się coraz bardziej zaskakująca. Najsłabszy element całości to wspomniane smsy i swoista gra w ten sposób z zabójcą. Biorąc pod uwagę charakter Toma, aż trudno uwierzyć, że wciągnął się coś takiego, zamiast pójść od razu na policję.  
    Kilka lat temu czytałam "Ofiarę Polikseny" Guzowskiej, w tamtym przypadku również wydarzenia rozgrywały się na wykopaliskach, ale w Turcji. Główny bohater, Mario, też miał charakterek i trudno było z nim wytrzymać. Klimat jest podobny. Jeśli komuś spodobała się "Ofiara", spodoba się pewnie i "Ślepy archeolog".  
       Podczas czytania nasuwały mi się też porównania do Agaty Christie. Z racji tego, że jej drugi mąż Max Mallowan był archeologiem, bywała też na wykopaliskach. Tematykę z archeologią w tle podjęła paru książkach, np. w "Morderstwie w Mezopotamii". Poza osadzeniem akcji na wykopaliskach, książki te jednak nie maja ze sobą nic wspólnego Każda jest w swoi rodzaju. 
4/6


 

 






  






poniedziałek, 17 września 2018

Beth Henley "Zbrodnie serca" spektakl teatralny

Sztuka Beth Henley "Zbrodnie serca" spodobała mi sie do tego stopnia, że zdecydowałam, iż w blogu obok książek nazwijmy to tradycyjnych i audiobooków, zamieszczać będę też informacje o  obejrzanych spektaklach teatralnych. Gdyby ktoś chciał przeczytać sztukę w j. polskim, zamiast oglądać ja w teatrze, miałby problem. Wszystko wskazuje na to, że poza miesięcznikiem "Dialog" z 1991r., tekst ten nigdzie indziej się nie ukazał. A szkoda, bo został nagrodzony Nagrodą Pulitzera.    

      Autorka jako remedium na problemy, i poważne i błahe, proponuje bliskie relacje z drugim czlowiekiem,  humor i patrzenie na  wszystko, co dzieje sie dookoła, z dystansem i lekkim przymrużeniem oka.  Jedna z bohaterek sztuki opowiada swoim siostrom, o jakim życzeniu pomyślała,  gdy przed chwilą zdmuchiwała świeczkę na torcie urodzinowym. Otóż zobaczyła w wyobraźni,  jak one w trójkę są razem i się śmieją. Nie wiedziała, z czego, ale  nie to było ważne. Ważne było to, że właśnie były razem, a gdy sie śmiały, było tak fajnie. I chciała, aby tak juz zostało. Chociażby dla tej sceny warto sztukę zobaczyć, gdy tylko będzie mozliwość, albo ją przecyztać. Jest też film z Diane Keaton i Jessicą Lange,  ale nie widziałam go. Osobiście nie uważam, aby wymowę sztuki ograniczać tylko do relacji rodzinnych.

     Zanim doszło do tego zdmuchiwania świeczki, do domu rodzinnego, zamieszkiwanego przez jedną z sióstr, przyjechały dwie młodze siostry. Nie widziały się bardzo długo, teraz zaś sytuacja rodzinna wyjątkowo się skomplikowała. Jednej z sióstr grozi  oskarżenie o próbę zabicia męża, a dziadunio wylądował w szpitalu. Gdy trzy kobiety już się przywitały, nastąpiły zmieniające się jak w kalejdoskopie sceny awantur, wypominania tego, co działo się nawet kilkadziesiąt lat wcześniej i sceny czułości. Wszystko naprzemiennie. Mimo i złości i żalu okazało się, że jednak nie potrafią bez siebie żyć. Gdy każda z nich na swoje problemy popatrzyła z tej perspektywy takiej, że nie musi już borykać się z nimi sama, wszystko stało się łatwiejsze. I śmieszniejsze. Bo w każdym problemie któraś z sióstr znajdowała niechcący coś zabawnego.  A gdy już się pocieszyły, to znowu robiły sobie coś na złość i się awanturowały. Ale było dużo lepiej, niż gdy były same. 


    Spektakl można obejrzeć w Teatrze Współczesnym w Warszawie.  Jest świetnie zagrany i wyreżyserowany. 
5/6

sobota, 15 września 2018

Vincent Severski "Zamęt" - audiobook, czyta zespół aktorów



    
     "Zamęt" jest bez cienia wątpliwości warty odsłuchania czy przeczytania. Audiobook nagrany został jako superprodukcja w sposób wyśmienity, jest 70 aktorów, każdy ma swoją rolę. Jest muzyka i efekty specjalne. A z racji tego, że akcja toczy się na kilku kontynentach, nagranie efektów specjalnych nie mogło być proste. Inaczej chociażby brzmi Warszawa, a inaczej Islamabad. Aktorzy też są wyjątkowo trafnie dobrani, nie zauważyłam żadnej wpadki, aktor starszy wiekiem nie czyta młodego, ktoś o potężnym głosie nie czyta partii osoby nieśmiałej. Wszyscy też przyłożyli się do swojego zadania. Gosztyła, niezrównany czytacz powieści, jest narratorem, Damięcki głównym bohaterem, Dimą, Katarzyna Dąbrowska Wierą Kozakiną z GRU. Od strony wykonania audiobook to prawdziwy majstersztyk.
     Wykonanie nie jest jedynym atutem całości. Treść jest napisana przez profesjonalistę, tzn. byłego oficera wywiadu i jak zwykle u niego, szalenie wciąga. Opisy rzeczywistości są również charakterystyczne, pisane bez najmniejszego cienia naiwności. Agencja Wywiadu to poza paroma wyjątkami zbiorowisko w większości ludzi inteligentnych, ale karierowiczów, cyników i kłamców. Zajmują się chętnie wszystkim, byle nie tym, czym powinni. W innych służbach jest podobnie. Są oczywiście wyjątki i to o nich jest nowy cykl Severskiego z nowymi, poza paroma wyjątkami, bohaterami.
             Powieść jest wielowątkowa, rozpoczyna się od porwania przez talibów w Pakistanie 4 mężczyzn, z czego jeden okazuje się Polakiem. Główny wątek książki to próby uwolnienia Polaka. Nie każdy oczywiście się w to angażował, bo wydawało się to niewykonalne, zdaniem niektórych lepiej było przygotować się na najgorszy scenariusz i jak najwięcej na tym ugrać, np. zwalić winę na kogoś innego, a potem zająć jego stanowisko. Prawie wszyscy w Agencji toczyli swoje własne gierki o niczym wzajemnie się nie informując. Formalnie powołany został specjalny zespół z Agencji Wywiadu i  MSZ, ale udawał on pracę, a opinia publiczna była karmiona różnymi kłamliwymi informacjami .
    Z jednej strony w książce jest sporo opisów cynizmu, z drugiej jednak jest kilka jednostek, mających wolę działania , odwagę i nie byle jaką inteligencję, gotowych poświęcić sprawie cały swój czas. Poza jednym przypadkiem, nie zajmują oni żadnych stanowisk, pozornie są szarymi pracownikami. I jak to w wielu wypadkach okazuje się, że całość operacji zależeć będzie nie od szefów, nie od przyjętej na górze strategii, nie od oficjalnych stosunków pomiędzy polską Agencją Wywiadu a CIA, czy innymi służbami. Wszystko zależeć będzie od tych, co są na samym dole, od oficerów nieznanych nikomu na zewnątrz, a konkretnie od Dimy i od jego kontaktów, prywatnych i służbowych. Sprawa jest szalenie skomplikowana, ale wszystko wygląda to bardzo realistycznie.
      Severskiego się i dobrze czyta i dobrze słucha. Gdy książka jest audiobookiem - superprodukcją, to lepiej sięgnąć po audiobook. Superprodukcje to może jeden procent audiobooków, albo i mniej i są one wyjątkowe, a ta szczególnie.
5/6




   

czwartek, 6 września 2018

Witold Szabłowski "Merhaba"


  
    Szabłowski zna Turcję i umie pisać, czego chcieć więcej? W Turcji spędził łącznie kilka lat, był tam wielokrotnie, i miastach i w wioskach, i w Europie i w Azji. Spotykał się i z osobami wykształconymi i z kierowcami tirów, i z Turkami i z uchodźcami, i z ludźmi z marginesu. Mówi po turecku, jada tureckie potrawy. No i napisał zbiór reportaży i słownik najbardziej charakterystycznych dla Turcji pojęć.

     Ludzie potrafią sie przed nim otworzyć. Poradził sobie wcześniej świetnie z tematyką Wołynia w "Sprawiedliwych zdrajcach." Tak jak rozmawiali z nim ludzie, będący świadkami ludobójstwa na Wołyniu, tak teraz rozmawiał z nim chcoiażby brat Ali Agcy i jego rodzina. Turcja z tej książki jawi się jako kraj fascynujący i przerażajacy zarazem, pełen sprzeczności. W książce są tematy poważne i tragiczne, jak np. "prawo" do wydawania przez klan rodzinny wyroków śmierci, ale i wyjątkowo lekkie, jak np. przesądność Turków i np. wiążąca sie z tym obawa przed niebieskimi oczami, które mogą rzucić urok. Szabłowski skupia się na tematyce współczesnej, pisze chociażby o wiosce, w której już w XXI wieku ukamieniowano dwie osoby, czy o kobiecie, która straciła mężczyznę swojego życia podczas zamachu stanu w 2016r. Ale i nawiązuje też do wydarzeń z głębszej przeszłości.

    Z racji wyjątkowo lekkiego stylu całość czyta się świetnie, momentami niczym dobry kryminał . Jest to książka idealna dla tych, którzy o Turcji wiele nie wiedzą. Gdyby ktoś chciał zyskać szerszą wiedzę na określony temat, musi siegnąć po jeszcze inne lektury. O ile Orhan Pamuk w "Stambule" opisywał swoje miasto oczami intelektualisty wyłącznie ze swojego punktu widzenia, tak "Merhaba" daje ogląd szerszy, aczkolwiek bez pamukowego zgłębienia tematu.

5/6