Rebis 2014
A „Opcja niemiecka” jest pozycją szalenie
kontrowersyjną. Zychowicz chronologicznie opowiada o przypadkach , gdy Polacy w
trakcie II wojny podejmowali w imię dobra naszego kraju współpracę z Niemcami.
Wiem, że brzmi to niedorzecznie. Ale problem polega na tym właśnie, że w wielu
wypadkach byli oni w stanie dzięki temu zrobić sporo dobrego.
Każdy przypadek jest inny. Ale
jeden z najciekawszych to historia hrabiego Adama Ronikera. Nie
jestem fascynatką II wojny światowej i przed przeczytaniem tej książki nic o
nim nie wiedziałam, nie wiedziałam nawet o jego istnieniu. Stał na czele Rady Głównej Opiekuńczej,
działającej właśnie w trakcie II wojny zupełnie legalnie. Była to instytucja
dobroczynna, mająca na celu niesienie pomocy ubogim z tereny Generalnego
Gubernatorstwa. Zychowicz wylicza, ile dobrego Rada ta zrobiła. Jej
funkcjonowanie było możliwe tylko dzięki temu, że Roniker miał bardzo rozległe
kontakty z wieloma ustosunkowanymi Niemcami. Jak można się domyślić, nie
wszystkim Niemcom podobało się to, że taka Rada istniała, Roniker narażał się
więc stale gestapo. Miał też świadomość, że jego działalność była bardzo
niemile widziana przez nasz rząd w Londynie i przez AK. Narażał się więc
jednocześnie na to, że może zostać uznany przez swoich za zdrajcę i może zostać
wydany i wykonany na nim wyrok śmierci. Zychowicz ma świadomość, że współpraca
z Niemcami od strony etycznej może budzić wiele wątpliwości, z drugiej zaś wie,
że to właśnie na skutek takich działań
uratowanych zostało wielu Polaków.
Każdy czytelnik oczywiście sam wyrabia sobie pogląd na tą kwestię i odpowie
na pytanie, co jest więcej warte, czy bliżej nieokreślony honor, czy zwykła
racja stanu, czyli troska o życie ludzi .
Autor nie ukrywa, że opowiada się za
pragmatyzmem. Mottem książki jest sentencja:
„Zadaniem narodu jest szukać sobie dróg życia, a nie śmierci” Stanisława
Cata - Mackiewicza . Występuje ostro p-ko donosicielstwu i szkodzeniu innym
Polakom, ale uważa jednocześnie, że bezsensowne umieranie „za honor” i
walczenie na wielu frontach w mię cudzych interesów. Naczelną zasadą, jego zdaniem powinno być, aby w trakcie wojny
oszczędzać maksymalnie życie ludzi , dziedzictwo narodowe i mienie, a nie
bezustanne narażać się i walczyć za innych. Nie omieszka też przypominać, że za
nas jakoś nikt nigdy nie chciał walczyć. Zychowicz idzie nawet dalej i żałuje,
że nie powstał rząd polski, który podjąłby współpracę z władzami niemieckimi. W
„Opcji niemieckiej” opisuje właśnie próby tworzenia takiego rządu. Ku mojemu
zaskoczeniu, chętni byli, a całe przedsięwzięcie nie doszło do skutku
tylko z tego powodu, że ostatecznie nie
wyraził na to zgody Hitler. Rok po roku i miesiąc po miesiącu opisywane są
działania, zmierzające do powołania oficjalnego rządu polskiego, działającego legalnie.
Jak wskazują przykłady innych krajów,
gdzie rządy takie powstały, skutkowało to znacznym ograniczeniem strat i
ludzkich i materialnych. Żadne inne państwo nie straciło 6 mln. obywateli.
W
„Opcji niemieckiej” jest cała masa nieznanych, albo bardzo mało znanych faktów
. Opisane są np. polskie organizacje, które nie popierały działań rządu
londyńskiego i uznawały, że naszym największym wrogiem jest Rosja , a nie
Niemcy. Przykładem są chociażby Muszkieterowie.
Sporo jest też w książce o działalności
wywiadów, zarówno polskiego, jak i niemieckiego, jak też i NKWD.
Pisałam już dwa razy o Zychowiczu, ale
jeszcze raz podkreślę, nie każdy czytelnik musi zgadzać się z każdą jego tezą i
ja też nie ze wszystkimi jego poglądami się zgadzam. Ale o tych faktach, o których pisze on, albo nikt
inny nie pisze, albo ewentualne inne publikacje mają charakter niszowy i nikt o
nich nie wie. A o takich rzeczach warto wiedzieć. I jest to absolutnie nowe
spojrzenie na wszystko to, co się rozegrało. Z reguły gdy czyta się coś o
wojnie, to działania naszego rządu są opisywane z umiarkowanym krytycyzmem, tutaj
zaś na tym rządzie nie została zostawiona przysłowiowa sucha nitka . Wyeksponowany
został fakt ucieczki do Rumunii i dalej, co było ewenementem na skalę europejską
i wobec braku jakiegokolwiek podmiotu do rozmów z Niemcami, przyczyniło się w
sporym stopniu do eskalacji niemieckiego
terroru i przemocy wobec ludności. Książki tego rodzaju znacznie rozszerzają
horyzonty, nie jest to tylko , tak jak to często ma miejsce u wielu autorów, suche
podanie faktów i na dodatek w nieprzystępnej formie.
Myślę, za zasadniczy problem przy czytaniu
Zychowicza może polegać na tym, że czytelnik prędzej czy później natrafia na
pogląd, z którym się nie zgadza i to go zniechęca do dalszej lektury. Tak było i
z moim kolegą i z moją koleżanką. Każdego
z nich zdenerwowało co innego . Uznali, że są to bzdury i nie warto tego czytać, bo natrafią na bzdury jeszcze większe.
Do dalszego ciągu przeszli dopiero po
dłuższej przerwie. Nie zmienili poglądów
co do tych spornych kwestii, ale finalnie byli zadowoleni. W dalszej części nic
już aż tak bardzo nie denerwowało, a gdy była mowa o tych spornych sprawach nie
reagowali już emocjonalnie . I wiele się dowiedzieli.
6/6