Ewa Woydyłło bardzo szeroko traktuje słowo żal, może to być żałoba, ale również może to być każda inna strata, jak np. strata pracy, zdrada i utrata zaufania, choroba czyli utrata zdrowia itp. Autorka jest bardzo doświadczoną psychoterapeutką, sporo też przeszła w życiu. Książka ma w zamierzeniu pomóc przetrwać ten trudny czas po stracie, pomimo tego, że każdy inaczej przeżywa trudne momenty, a straty są bardzo różne. Woydyłło pisze bardzo przystępnie, czyta się naprawdę bez problemu. Znaczna część tej pozycji jest uniwersalna, dotyczy straty każdego rodzaju straty, ale jest też parę rozdziałów szczególnych, np. dotyczących utrwalonej żałoby, z której ktoś mimo upływu czasu, nie może wyjść.
Autorka wielokrotnie podkreśla, że najgorsze jest to, gdy ktoś zasklepi się w żalu po swojej stracie do tego stopnia, że przestaje normalnie funkcjonować i nie może z tego wyjść. Pisze ona, że „wyznaje wiarę w ludzkiego ducha, dzięki któremu można (i trzeba) sobie poradzić ze wszystkim”. Sygnalizuje, że w dziejach świata ludzkość też radziła sobie w różnymi trudnymi sytuacjami, niekiedy podobnymi do obecnych, niekiedy znacznie trudniejszymi. Jej zdaniem konieczne jest w życiu przygotowanie się na wszystko, co może się zdarzyć. Większość osób jest zaskoczona, gdy dotyka je coś złego, uważają, że to jest niesprawiedliwe, a jednocześnie nie zauważają, że złe rzeczy dotykają również inne osoby. Pod zwrotem „przygotowanie się na wszystko, co może się przydarzyć”, rozumie ona przyjęcie do wiadomości, że coś może się stać, a nie podejmowanie konkretnych działań, bo nie zawsze są one możliwe. Tam gdzie jest to możliwe, można oczywiście konkretne działania podjąć, np. robiąc zdrowotne badania profilaktyczne. Trzeba akceptować życie takie, jakim ono jest, a nie oczekiwać, że wszystko będzie tak, jak chcemy. „Doznanie utraty wpisane jest w doczesny los człowieka”.
Wbrew pozorom, przeżycie różnych trudnych sytuacji często uodparnia i przygotowuje na kolejne potencjalne ciosy. Zdaniem autorki, z ciosami Losu może nie poradzić sobie ktoś słaby, wydelikacony, wcześniej złamany, nieodporny, strachliwy. Ale „Gdy Los natrafi na kogoś mocnego, zaprawionego w życiowych zmaganiach, na osobę dojrzałą nie tylko głową, ale i muskułami, taka sobie poradzi”. Umiejętności radzenia sobie w trudnych, a nawet traumatycznych okolicznościach, można nauczyć się w każdym wieku. „Przetrwanie ciężkich doświadczeń bilansuje się większą mocą, odpornością, jeszcze trwalszym przetrwaniem”. A celem istnienia według przywołanego przez autorkę Wilhelma von Humboldta jest „wydestylowanie jak najszerszego życiowego doświadczenia w mądrość”.
Uniwersalna porada na przeżycie trudnych chwil jest taka, że warto zająć się innymi osobami, nie tylko sobą i rozmyślaniami, jak jest ciężko. Wówczas postawa żałoby nie utrwala się, człowiek odrywa od niej myśli. W późniejszym okresie, jeżeli jest taka potrzeba, mimo straty warto i trzeba nadać nadać życiu sens.
Tytułowa utrata może też być związana z tym, że ktoś zrobił nam coś złego, straciliśmy więc do kogoś zaufanie, mogliśmy na skutek tego np. rozstać się z partnerem. Ważne jest tutaj przebaczenie, dla naszego dobra. Utkwienie w rozpamiętywaniu krzywdy przypomina tkwienie w wiecznej żałobie i uniemożliwia dalsze, satysfakcjonujące życie.
Zdaniem autorki człowiek może nauczyć się pogody ducha nawet w żałobie. „Może stać się spokojniejszy, bardziej odporny, mniej podatny na użalanie się nad sobą i swoimi stratami”.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz