Tak jak przypuszczałam, gdy po 10 latach skończyłam czytanie ulubionej serii, czytając po 2, 3 czy 4 tomiki na rok, zaczynam od początku. Czerpanie autentycznej radości ze zwyczajnego życia i plejada godnych podziwu i uwagi oryginałów to coś w rodzaju znaku firmowego tej serii.
Qwill, dziennikarz po okresie alkoholizmu i po rozwodzie, osiedlił się w innym mieście i rozpoczął pracę w miejscowej gazecie. W I tomie pojawia się diaboliczny krytyk sztuki, Mountcelemens jego recenzje są niemal genialne, ale często bardzo ostre. Mountcelemens to prawdziwy esteta, który wszędzie musiał otaczać się pięknem, w domu miał wiele dzieł sztuki, jego meble były piękne i funkcjonalne, każdy przedmiot, jaki posiadał, musiał być bardzo dobrej jakości. Gdy Qwill usiadł u niego w domu w fotelu, poczuł, że chyba nigdy nie było mu tak wygodnie. Posiłki które Mountcelemens przygotowywał, to były dzieła sztuki zarówno pod względem smaku i wyglądu. Czytając, trudno oprzeć się wrażeniu, że naprawdę warto zadbać bardziej o swoje najbliższe otoczenie pod względem estetyki.
Qwill natomiast zgodził się na to, aby obok Mountcelemensa prowadzić w gazecie dział, dotyczący sztuki współczesnej. O sztuce nie miał zielonego pojęcia, zaczął więc zgłębiać temat, chodzić na wystawy, dał szanse tej sztuce, aby go zafascynowała, co może zrobić oczywiście każdy.
Qwill zobaczył np. fascynujący obraz, na którym pozornie były tylko plamy i trójkąty, ale gdy zaczął się w niego wpatrywać, spod plam zaczął się wyłaniać jakiś wizerunek, aż „poczuł na sobie spojrzenie dwojga oczu, spozierających z głębi. W miarę jak przyglądał się dokładniej, wyraz tych ślepi zmieniał się, z początku niewinny, potem rozumny, a wreszcie dziki”. Były to również „oczy pełne tajemnicy i przekory”. Malarka namalowała także kilka studiów kota, przy czym „uchwyciła całą tajemnicę, magię przewrotność, figlarność, dzikość, buńczuczność i lojalność”. Okazało się więc, że było warto zająć się tym tematem, zamiast np. narzekać na monotonię życia.
O tej samej książce ale z innej nieco perspektywy już pisałam na tym blogu.
10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz