Jest to bardzo przyzwoity kryminał retro, umiejscowiony w 1939r. w Szklarskiej Porębie – wówczas Schreiberhau i okolicach. Warstwa historyczna, realia życia i obraz tamtego regionu są odtworzone rewelacyjnie. Są tu nawiązania do Walonów, którzy przybyli w poszukiwaniu skarbów, są opisy gór i hotelu górskiego na Śnieżnych Kotłach, tuż nad przepaścią, są opisy turystów i w ogóle życia w niemieckim turystycznym miasteczku.
Czytając K. Koziołka porównywałam tą książkę do kryminałów Sławomira Gortycha, których akcja toczy się w Karkonoszach w różnych płaszczyznach czasowych. Na temat historii regionu, obyczajów itp. kwestii, zdecydowanie więcej można się dowiedzieć z książki R. Koziołka. U Gortycha jest wprowadzony wątek Ducha Gór, czyli element czegoś w rodzaju tamtejszej mitologii i mocno zaakcentowany jest wątek romansowy. Dzięki mniejszej faktografii książki Gortycha czyta się lżej, są idealne na zmęczenie, czytają się niemal same. Krzysztof Koziołek też potrafi tak pisać, w tak lekki sposób napisany jest chociażby jego „Biały pył. Piekło na K2”. W przypadku „Nad Śnieżnymi Kotłami” tej lekkości trochę brakuje, w zamian jest dbałość o realia historyczne. Myślę jednak, że lektura K. Koziołka również mogłaby kogoś porwać i doprowadzić do tego, że pojechałby w Karkonosze, tak jak to miało miejsce w moim przypadku po lekturze trzech tomów Gortycha.
O książce tej będzie trudno zapomnieć chociażby z tego względu, że świetnie pokazuje, jak bardzo Niemcy w przededniu wybuchu II wojny mieli zlansowane mózgi chociażby w kontekście wyższości określonej rasy i wspaniałego, pozbawionego ułomności człowieka niemieckiego. W Szklarskiej Porębie istniało coś, co nazywało się: Dom Opieki dla Idiotów, K. Koziołek pokazał, jak wyglądała „opieka” nad upośledzonymi i co na ten temat sądzili wykształceni Niemcy.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz