Nie przepadam za opowiadaniami, ale te, które napisała Tove Jansson są świetne. Czyta się je rewelacyjnie, chociaż są króciutkie, są jeszcze ilustracje autorki. W każdym opowiadaniu na przykładzie jednego z bohaterów pokazana jest jakaś życiowa prawda. Nie są to kwestie odkrywcze, ale warto sobie je przypomnieć, tym bardzie że nie dotyczą sytuacji wydumanych, tylko częstych i realnych. Wszystko opisane jest oczywiście w lekkiej i często humorystycznej formie.
Przykładowo mamy „Filifionkę, która wierzyła w katastrofy”. Filifionka stale się czegoś obawiała, a nawet gdy wszystko było ok, była przekonana, że zaraz się coś popsuje. No i jednego razu nad brzegiem morza, gdzie stał dom Filifionki, rozpętała się potężna burza i powstała nawet trąba powietrzna. Początkowo, przez chwilę, Filifionka wpadła w panikę i była przerażona. Potem wyszła z domu, całkiem racjonalnie bojąc się, że dom się rozleci, usiadła na plaży. Katastrofa, której się obawiała, właśnie nadeszła. Ale nie mogła nic zrobić, nie było drogi ucieczki. Zaczęła przyglądać się żywiołowi. „Najdziwniejsze zaś było to, że nagle poczuła się zupełnie bezpieczna. Było to bardzo szczególne uczucie”. Przestała się bać. Zmierzenie się z tym, czego się obawiała, okazało się o wiele sensowniejsze, niż życie w wiecznym strachu. Po wszystkim wiedziała, że nigdy nie będzie już taka jak wcześniej.
Każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie. W każdym opowiadaniu jest coś uniwersalnego, a to np. tęsknota za czymś nieokreślonym, pragnienie wędrówki – „Tajemnica Hatifnatów”, a to potraktowanie prawdziwej przyjaźni jako jednej z najważniejszych rzeczy na świecie, dla której warto coś drobnego poświęcić – „Historia o ostatnim smoku na świecie”, albo alegoryczne pokazanie, jak przy złym traktowaniu człowieka staje się on niewidzialny i co może dziać się później, gdy ta sama osoba znajdzie się w życzliwym otoczeniu – „Opowiadanie o niewidzialnym dziecku”, no i różne inne.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz