Nie byłam w stanie słuchać audiobooka dłużej, niż do połowy. Opisy ojca i syna, wędrujących przez postapokaliptyczny kraj to były po prostu opisy tortur. Dzień za dniem ledwo szli, głodni, przemarznięci, wycieńczeni, narażeni na śmierć również ze strony kanibali. Szli na południe, bo tam było cieplej i była większa szansa na przeżycie. Prawdopodobieństwo, że gdzieś znajdą normalne życie, było znikome. Książka to opis jednego wielkiego koszmaru.
Refleksji o czymkolwiek prawie nie ma. Bohaterowie byli tak wycieńczeni, że wszystkie siły przeznaczali tylko na to, aby przeżyć, a nie snuć rozważania. Chłopczyk jedynie spytał któregoś dnia ojca, czy są dobrymi ludźmi, co dało asumpt do zastanowienia się przez chwilę, co w ogóle oznacza bycie dobrym człowiekiem.
Kompletnie do mnie to nie przemówiło.
2/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz