Przed sięgnięciem po książkę zastanowiłam się, czy da mi ona więcej niż niemal powszechnie znane o niej informacje. Wiadomo przecież nawet tym, którzy jej nie czytali, że opowiada ona o człowieku, który nie był zdolny do zastanowienia się nad swoim postępowaniem, nad spojrzeniem w głąb siebie, w swoje sumienie. Wolał nie roztrząsać tego, co robił i nie robił, nie analizować, czy było to dobre, czy złe. W ten sposób pogrążał się w otchłani zła, stając się w końcu zbrodniarzem. Mało kto jest zbrodniarzem, ale "Portret Doriana Greya" to także powieść częściowo o każdym z nas. Niewiele osób tak naprawdę zastanawia się nad sobą i ma przy tym zdolność dokonania tego obiektywnie, tak jakby patrzył ktoś z zewnątrz, bez żadnej taryfy ulgowej. Każdy się tłumaczy, że "musiał" coś zrobić, albo że właściwie to nic złego się nie stało, że każdy tak robi, a najczęściej to w ogóle nie zauważa się nawet, że robi się coś złego, albo że złem w danym przypadku jest bierność.
Wilde w powieści precyzuje nieco, dlaczego Dorian stoczył się w taki sposób. Dorian "był chory na ową nudę, to straszne triduum vitae (znużenie życiem"), opanowujące tych, którym życie nie odmówiło niczego". Czyli po prostu zdegenerował się przez dobrobyt, nigdy niczego mu nie brakowało, miał bogactwo, urodę, urodził się w takim miejscu i czasie, gdzie nie było ani wojen, ani klęsk żywiołowych. Przypadki osób, które staczają się, albo tylko po prostu gnuśnieją, bo mają za dużo wszystkiego i wszystko przyszło im za łatwo, są znane i z historii i zapewne każdy zna je z najbliższego otoczenia. Może warto byłoby, żeby zastanowili się nad tym rodzice, którym niczego nie brakuje i którzy nie odmawiają swoim dzieciom absolutnie niczego, a gdy te dzieci się usamodzielniają, mają już kupione mieszkanie, samochód i załatwioną przez rodziców pracę.
Poza tym wszystkim ciężko jednak było mi wyłuskać z powieści inne wartościowe myśli. Czytało mi się ją bardzo ciężko, może przydałoby się nowsze tłumaczenie. Ku mojemu zaskoczeniu, brakło mi też głębszej psychologii. Z wieloma myślami autora zupełnie się nie zgadzałam, jest tam gloryfikacja piękna, jako jednej z najważniejszych rzeczy w życiu, stawianych wyżej niż moralność, sztuka dla samej sztuki, pozbawionej jakiegokolwiek sensu i celu. Postacie występujące w powieści poza malarzem Basilem: tj. Dorian i lord Henry Wotton, są amoralne, skrajnie egoistyczne.
3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz