Jak zwykle komedia grana w Teatrze Kwadrat okazała się warta obejrzenia. Do poprawki nadaje się nie tylko tytułowe małżeństwo Thomasa i Very, ale i życie ich adwokatów. Para małżeńska z pozoru jest bardzo udana, kobieta jednak w rzeczywistości jest permanentnie zdradzana i myśli poważnie o rozwodzie. W związku z taką perspektywą każde z małżonków zatrudnia adwokata, z tym że adwokatem Thomasa staje się jego bliski znajomy.
Autor sztuki świetnie pokazał, jak bardzo nie doceniamy tego, co mamy. Dopiero spojrzenie z innej perspektywy, jakby patrzył ktoś obcy, pozwala na dostrzeżenie plusów sytuacji. Ale komedia jest pełna zwrotów akcji i oczywiście nie tylko ten najprostszy i najbardziej czytelny jej aspekt zasługuje na uwagę. Adwokatka Very, perfekcjonistka w każdym calu jest niezwykle spięta, jak taran dąży do celu, czyli do rozwiedzenia pary. Ale pojawia się sytuacja, kiedy i ona i adwokat Thomasa nagle, pod wpływem nieoczekiwanych okoliczności, bez jakiegokolwiek zaplanowania chwilowo wyluzowują (co przydałoby się chyba każdemu, już niekoniecznie w taki sam sposób jak na scenie). Świat się nie wali, a życie każdego z nich po złapaniu odrobiny dystansu zmienia się diametralnie. Taka drobna poprawka tak dużo dała.
Szalenie podobało mi się popatrzenie na funkcjonowanie małżeństwa z różnej diametralnie perspektywy. Pozornie szczęśliwi, bogaci, on utalentowany i nagradzany pisarz, ona wzorowa pani domu - to jedno spojrzenie. A gdy się temu bliżej przyjrzeć, widzimy, że on nie tylko zdrada, ale i pije, a jego książki to bezwartościowa pisanina, która nie przynosi nikomu niczego dobrego. Ten prawdziwy obraz dostrzega widz i ma jego świadomość Vera, a czy Thomas będzie w stanie dostrzec prawdę? Mało kto jest na tyle odważny, aby zamiast okłamywania się zobaczyć szczerą prawdę o sobie. To też może być inspiracja dla widza.
Ale poza wszystkim spektakl gwarantuje świetną rozrywkę z rewelacyjnie dobraną muzyką.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz