Geralt po wyleczeniu przez driady, wyruszył na poszukiwanie Ciri. Dookoła szaleje wojna, nikomu nie jest lekko. Towarzystwo Geralta w dużym stopniu, poza Jaskrem i Milvą, to osoby przypadkowe. Wiedźmin jest otwarty na nowe i na poznawanie nowych osób, aczkolwiek spora doza nieufności istnieje, szczególnie na początku. Jest to godne pozazdroszczenia, bo wiele osób zamyka się w swoich kręgach towarzyskich, marnując okazje poznania kogoś o innym światopoglądzie czy innych zainteresowaniach. Może m. in. dzięki temu Geralt jest taki mądry. Na poszczególnych etapach wędrówki podróżuje z nim prawdziwy szpieg, wampir, krasnolud.
W tym tomie Ciri właściwie nie ma. Pojawia się w snach Wiedźmina, gdy grozi jej niebezpieczeństwo. A niebezpieczeństwo grozi jej właściwie cały czas. Ona też na odległość telepatycznie wyczuła, że dzieje się coś złego, gdy spłoszone konie ruszyły na Wiedźmina.
Audiobook niestety mnie nudził. Nie zauważyłam też niczego szczególnie wnikliwego z obserwacji psychologicznych. Może wbrew wszelkim pozorom, gdybym książkę czytała, a nie słuchała, mogłabym zwrócić uwagę na niektóre fragmenty czy zapamiętać różne myśli.
4/6
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz