Podobnie jak i większości sztuk, jakie ostatnio oglądałam w teatrze, tekstu nie czytałam. I znowu nigdzie go nie znalazłam. Prawdopodobnie mógł być przetłumaczony tylko na użytek teatru. A szkoda, bo czytając tekst, również można byłoby się pośmiać.
Komedia jest lekka, łatwa i przyjemna. Gwarantuje dobry nastrój. Drugiego czy trzeciego ukrytego dna, nie można w niej naleźć, ale jest to rozrywka na naprawdę dobrym poziomie. Robin Hawdon jest znanym głównie w USA komediopisarzem. Jego sztuki grane były wielokrotnie na największych scenach amerykańskich i angielskich. Główny bohater, Bill, budzi się na samym początku spektaklu w pokoju hotelowym na kacu, po wieczorze kawalerskim. W tym samym pokoju ma też spędzić noc poślubną. W łóżku jest z nim obca kobieta, a Bill się domyśla, że spędził z nią noc. Musi wiec jak najszybciej ją wyrzucić, lada chwila ma przybyć narzeczona. Na wypadek gdyby obcej dziewczyny nie udało się szybko pozbyć, wraz z kolegą i drużbą jednocześnie wymyśla, że narzeczonej powie się, że to pokojówka. Zabawa - komedia pomyłek- zaczyna się, gdy przybywa narzeczona.
Jeszcze w czasie zabawy, podczas spektaklu, powoli zaczynają pojawiać się na mgnienie oka, różne nieco głębsze myśli. Można irytować się na Billa, że zdradził narzeczoną jeszcze przed samym ślubem. Można go tłumaczyć, to dla wyjątkowo wyrozumiałych, że był pijany i nie wiedział , co robi. A może to właśnie wtedy bez udziału rozumu, tylko dzięki instynktowi i podszeptom podświadomości, po raz pierwszy zrobił to, co powinien, czyli bez żadnego krygowania się, zobaczywszy prawdziwą miłość swego życia, nie przegapił okazji, tylko nawiązał kontakt? Może dopiero będąc pijanym, zachował się zgodnie z tym, co czuł, bez względu na zobowiązania? Może narzeczona powinna się ucieszyć, że prawdziwe oblicze ukochanego ujawniło się przed ślubem?
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz