Nie wiem, czy można kupić gdzieś tekst "Os", chętnie kupiłabym. Spektakl w reżyserii samego autora obejrzałam w Och - Teatrze. Nie ulega wątpliwości, że wart jest obejrzenia. Pozornie to komedia, ale każdy pod powierzchowną warstwą może ujrzeć prawdziwy dramat.
W sztuce występują 3 osoby: małżeństwo: Sara i Robert i ich przyjaciel Donald. Wszystko zaczyna się od próby ustalenia przez Roberta, kto odwiedził ostatnio jego żonę i czy był o Marcus, jego brat, czy ktoś inny, w domyśle kochanek. Na początku jest śmiesznie, potem też, tyle tylko, że jest coraz straszniej. W miarę jak postępuje wymiana zdań między bohaterami, okazuje się, że nikt z nich nikomu nie może ufać. Wszyscy kłamią i wzajemnie się ranią, kąsają, niczym tytułowe osy. W ich świecie nie ma żadnej stabilności, żadnych trwałych wartości, wszyscy się okłamują i w każdej chwili może się okazać, że nie ma już ani małżeństwa, ani przyjaźni. Wszyscy mają gigantyczny problem z komunikacją z innym człowiekiem. Wszyscy mają wolność, ale wykorzystują ją właściwie do destrukcji. Z nudy, zblazowania i braku sensu bohaterowie dramatu robili już różne idiotyczne rzeczy, Donald jadł kiedyś ludzki palec.
I w trakcie tej strasznej rozmowy zaczynają powoli pojawiać się kwestie zupełnie przeciwstawne. Sara opowiada, że dawniej, gdy pewne rzeczy były wymuszane, np, małżeństwa, było mimo wszystko chyba łatwiej. Było stabilnej, były wartości. W dawnym świecie był Bóg, teraz go nie ma, może nie w ogóle, ale w życiu bohaterów z pewnością.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz