
Książka jest wyjątkowo godna polecenia, czytałam ją jako nastolatka, powrót teraz też był udany. To trochę książka dla młodzieży, szczególnie dla dziewcząt, ale też i dla dorosłych, jak chociażby "Mały książę" czy "Tajemniczy ogród". Przypomina też nieco i "Anię z Zielonego Wzgórza" i cały cykl z Anią. Według mnie to chyba najciekawsza powieść Lucy Maud Montgomery.
Jest to opowieść o 29-letniej Joannie Stirling (w najnowszym wydaniu, jak widzę Valancy Stirling), która jak to bywało ponad 100 lat temu, nie uczyła się i nie pracowała, a całe dnie spędzała w domu pod czujnym okiem matki i ciotki. Żywot jej był koszmarny, bo była całkowicie stłamszona przez całą wielce toksyczną rodzinę. Nie mogła robić tego, na co miała ochotę, szyła zaś nikomu niepotrzebne kołdry, które zalegały cały dom i stale porządkowała sterylnie czysty dom. Matka, ciotka i cała reszta rodzinki uważała ją za nieudacznika, brzydką i głupią starą pannę. Bezustannie wszyscy jej dogryzali i kontrolowali każde posunięcie. Marzeniem Joanny było założenie własnej rodziny i oderwanie się spod opieki rodzicielki. Właściwie tak jak i Ania z Zielonego Wzgórza żyła marzeniami, a tytułowy Błękitny Zamek to część jej wyimaginowanego świata, w którym żyła tak, jak miała ochotę.
I pewnie aż do śmierci prowadziłaby taki żywot, ale z powodu bólu serca znalazła się nieoczekiwanie u lekarza. Dowiedziała się, że jest śmiertelnie chora i że został jej zaledwie rok życia. Po nieprzespanej nocy postanowiła zdobyć się na odwagę i zacząć żyć normalnie, sprzeciwić się wszystkim krewnym i nie dać już sobą pomiatać, a w miarę możliwości nawet się od nich wyrwać. Siły do zrealizowania tego postanowienia dała jej świadomość stosunkowo szybkiej śmierci i książki ulubionego pisarza. Zdaniem tego właśnie pisarza, autora książek przyrodniczych "Strach to grzech pierworodny. Niemal wszystko zło na świecie ma swe źródło w tym, że ktoś się czegoś boi. Jest to zimny, oślizgły wąż, który owija się wokół ciebie. Nie ma nic okropniejszego ani bardziej poniżającego, jak żyć w bojaźni." To właśnie to zdanie również doprowadziło ją do metamorfozy.
Joasia nie miała nic do stracenia i zaczęła nowy rozdział życia. Na najbliższym rodzinnym przyjęciu, ku zaskoczeniu zebranych, podczas dyskusji o tym, czym jest szczęście, powiedziała, że "Największym szczęściem jest kichnąć, kiedy się ma na to ochotę." A potem było coraz ciekawiej. Raz pokonawszy lęk stała się bardzo silna i zdobyła się nawet na oświadczenie się kochanemu przez nią mężczyźnie.
"Błękitny Zamek" to książka o pokonywaniu własnych ograniczeń, u każdego innych, o wcielaniu marzeń w życie. Wszystko opowiedziane jest w lekkiej konwencji, bez większego psychologizowania. Z racji stosunkowo małej objętości, całość spokojnie można przeczytać w jeden wieczór, a oderwać się od lektury jest bardzo trudno.
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz