poniedziałek, 29 września 2025

Carlos Riuz Zafon „Labirynt duchów” – tom IV cyklu „Cmentarz Zapomnianych Książek”

 

         Opowieść to nieskończony labirynt słów, obrazów i duchów, przywołanych po to, aby wyjawić nam ukrytą prawdę o nas samych. Opowieść to w ostatecznym rozrachunku rozmowa tego, kto ją pisze, z tym, kto ją czyta, ale narrator może powiedzieć tylko tyle, na ile pozwoli mu jego warsztat, czytelnik zaś wykorzystać tylko tyle, ile sam ma zapisane w duszy.” - „Labirynt duchów”. Za takie zdania można Zafona nie tylko polubić, ale chyba nawet i pokochać. Ale z „Labiryntem duchów” jest mniej więcej tak, jak z człowiekiem, który ma olbrzymią liczbę i wad i zalet, zalety oczywiście przeważają, ale o wadach też jest ciężko zapomnieć.

        Cały cykl „Cmentarz zapomnianych książek” jest nie tylko o określonych postaciach, ale głównie jest o książkach, o czym pisałam przy okazji wcześniejszych tomów. W „Labiryncie duchów” sporo wydarzeń rozgrywa się na wymyślonym przez Zafona Cmentarzu Zapomnianych Książek. A cmentarz ten „to miejsce święte. Każda znajdująca się tu książka, każdy tom ma własną duszę. I to zarówno duszę tego, kto ją napisał, jak i duszę każdego, kto ją przeczytał i tak mocno ją przeżył, że zawładnęła jego wyobraźnią. Za każdym razem, gdy książka trafia w kolejne ręce, za każdym razem gdy ktoś wodzi po jej stronach wzrokiem, z każdym nowym czytelnikiem jej duch odradza się i staje się silniejszy”.

        Symbolicznie każdy z nas ma kontakt z Cmentarzem Zapomnianych Książek, gdy natrafiamy na książkę, która w jakiś szczególny sposób do nas przemawia, której nie zapomnimy i do której będziemy wracać, tak jakby była napisana specjalnie dla nas. W zetknięciu z taką książką faktycznie jest coś z magii, co Zafon doskonale uchwycił.

      Świetnym pomysłem było też pokazanie, co czytają bohaterowie powieści. Doskonale widać, że w każdym momencie ich życia znajdują książki, które do tego momentu idealnie pasują, jakby na nich czekały. Przykładowo Daniel Sempre żyjący żądzą zemsty, sięga po „Hrabiego Monte Christo”. Chcący odseparować się od świata zewnętrznego i wytchnąć od koszmaru wojny domowej i innych problemów, bierze z kolei „20 000 mil podmorskiej żeglugi”. Można powiedzieć, że u Daniela, członkami rodziny są nie tylko osoby, które łączy pokrewieństwo, ale także przyjaciele i książki. Książka u Zafona jest czymś pośrednim pomiędzy przedmiotem a żyjącą istotą.

Główną bohaterką jest Alicja, singielka, femme fatale, postać bardzo niejednoznaczna, sprawiająca wrażenie, jakby była osobą nie z tego świata. Współpracowała z reżimową policją przy rozwiązywaniu zagadek kryminalnych, nie miała jednak żadnego udziału w zbrodniach, wręcz przeciwnie. Gdy kiedyś zastanawiała się, czy mogłaby kiedyś wieść takie życie, jak Daniel, czyli pełna stabilizacja, żona, dziecko, stała praca itp., miała spore wątpliwości, czy się do tego nadaje, czy jej przeznaczenie nie jest jednak inne. Jej ukochane książki to „Alicja w Krainie Czarów” i „Alicja po drugiej stronie lustra”.

        „Labirynt duchów” jest jednak książką cegłą. Ma prawie 900 stron. Nie wszystko czyta się lekko, były takie fragmenty, że czytało mi się tak ciężko, że zastanawiałam się nad odłożeniem jej. Podobnie jak i w poprzednich tomach przeszkadzał mi jednostronny obraz Wojny Domowej w Hiszpanii. Psychologia jest płyciutka. Ale jest coś za coś. Są właśnie książki.

8/10








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz