Tom trzyma poziom tak wysoki jak i cały cykl. Tutaj jest wyjątkowo oryginalna zagadka kryminalna, w jednych tomach jest intrygujące zabójstwo, w innych ciekawsze są aspekty życia komisarza Montalbano. W tym jest i to i to, bo poza rozwiazywaniem zagadki uduszenia w niezamieszkanej willi młodej, pięknej kobiety, rozstrzyga się kwestia małżeństwa komisarza i kwestia adopcji przez niego i Livię młodego chłopaka. Montalbano jest szczęśliwym, zatwardziałym, bezdzietnym starym kawalerem, żyjącym w związku na odległość, pisałam o tym wielokrotnie przy okazji innych, późniejszych tomów cyklu, ten tom jest jednym z pierwszych. Nie ulega wątpliwości, że Livia naciskała na małżeństwo, nic z tego nie wyszło, a z lektury można dowiedzieć się, dlaczego.
Camilleri w tym tomie odkrywa jedną z oryginalniejszych i dość unikalną cechę Montalbano. Przeżył bardzo smutne i obciążające psychicznie wydarzenia, było mu źle. Tak jak wspomniałam, generalnie jest on przedstawiony jako człowiek spełniony i zadowolony z życia, ale z lekką nutką melancholii, no i jak każdemu, zdarzają się wydarzenia niewesołe. Każdy ma swoje sposoby na takie gorsze dni, jedni oglądają wtedy komedie, żeby się rozerwać, inni rzucają w wir pracy, itp. itd. Montalbano uznał, że da się ponieść temu smutkowi, że się w nim pogrąży, usiadł na werandzie domu, zapatrzył się w morze i nie starał się rozweselić. W jego przypadku ten sposób zadziałał. Po tym pogrążeniu w smutku, ten stan powoli mijał i już nie wracał w takim natężeniu z tej samej przyczyny.
Jak wskazuje tytuł, w tym tomie jest co nieco o muzyce, Montalbano słucha koncertów na skrzypcach. To są świetne fragmenty dla tych osób, które kochają muzykę, ale nie są znawcami, komisarz wyczuwa, że jest to piękne, odczuwa emocje, zawarte w tej muzyce. No i oczywiście jest Sycylia z wszystkimi jej atrybutami, jest sporo humoru, sceny ze smutkiem nie stanowią całej książki.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz