
„Ostatnia sprawa” jest zdecydowanie najsłabszą pozycją całej serii z Jackiem Reacherem. O ile inne tomy są naprawdę dobrą rozrywką , z tym jest odwrotnie. Wynika to z przyjęcia przez autora innej formuły powieści, niż zazwyczaj. W tym tomie Reacher jest jeszcze żandarmem i zajmuje się śledztwem, będąc ograniczonym szeregiem przepisów i hierarchią wojskową. Jako żandarm w czynnej służbie nie może sobie pozwolić na to wszystko, co robić może tzw. wolny strzelec, człowiek nieskrępowany żadnymi regułami. Intencją pisarza było pokazanie, dlaczego Reacher odszedł z wojska i czego dotyczyła ta tytułowa ostatnia sprawa, która zadecydowała finalnie o tym, że stał się cywilem. Mamy więc tutaj do czynienia z Reacherem, który jest nieco inny. Nie jest w pełni swobodny w swoich poczynaniach. Całe szczęcie, że ta właśnie formuła została zastosowana przez Lee Child`a tylko raz.
Na domiar złego, fabuła też do porywających nie należy. W pobliżu bazy wojskowej została zamordowana dziewczyna. Miejscowa ludność była przekonana, że zabójcą jest żołnierz. Reacher szybko odkrył, że niewyjaśnionych zabójstw było więcej i że istotnie wiele poszlak wskazywało na kogoś z wojska. Równie szybko dowództwa pokazało, że żołnierzy będzie chronić. Prowadzenie śledztwa w takich warunkach stało się trudne. Reacher oczywiście miał zamiar szukać sprawcy tak skutecznie, jak tylko mógł i to bez względu na to, kim ten sprawca był. Mając na względzie to, że śledztwo było ostatnią sprawą Reachera jako żandarma, można się bez trudu już na wstępie domyślić, kto był sprawcą. Ale są też drobne niespodzianki co do innych kwestii.
Jest to zdecydowanie najsłabsza pozycja serii.
3/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz