Jak wszystkie książki
tej autorki „Wszystko czerwone” jest pozycją lekką, pełną humoru i przyjemną. Przyznam, że
akcja sama w sobie niespecjalnie mnie wciągnęła, była mocno schematyczna, ale
plusem i głównym atutem tej książki jest wszechobecny humor i luz. Są komiczne
dialogi i komiczne sytuacje. Czytywałam „Wszystko
czerwone” również w metrze i zdarzyło się parę razy, że parsknęłam śmiechem. Próby dokładnego
opisywania tutaj różnych humorystycznych scenek czy rozmów z książki mogą nie skończyć
się dobrze, każdy musi sam przeczytać cokolwiek tej autorki i stwierdzić, czy mu
się podoba, czy nie. Chmielewska zachowała dobry humor przez całe życie, bez
względu na okoliczności i taka postawa w trakcie czytania wyraźnie się udziela
czytelnikowi, może nie każdemu, ale mnie z całą pewnością.
Tym razem Joanna
odpoczywa u swojej koleżanki Alicji, w Danii. W tym
samym czasie zjawia się tam cała masa przyjaciół Alicji, w większości z Polski,
ale nie tylko. Zdecydowana większość u niej nocuje. No i zaczynają się
problemy. Na przyjęciu z okazji kupna bardzo oryginalnej lampy zostaje zamordowany
Edek. Edek parę godzin wcześniej przestrzegał Alicję przez kimś z jej znajomych,
nie zdołał jednak sprecyzować, przed kim
konkretnie. Wkrótce potem zabójca dopada kolejne ofiar, jego skuteczność w uśmiercaniu
jest wątpliwa, ale niewątpliwie poluje na kogoś, najprawdopodobniej na Alicję.
Akcja książki sprowadza się do
humorystycznego opisu tych prób zabójstw, podjętych poszukiwań i typowań zabójcy.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz