środa, 23 lipca 2025

Stephen King „Misery” - audiobook, czyta Krzysztof Plewako – Szczerbiński

 

         Misery" ma sporą ilość wielbicieli, ja do nich z pewnością nie będę należeć. Książki wcześniej nie czytałam, ale oglądałam dawno temu film. Film zasadniczo nie odbiega od książki, była więc dla mnie i nudna i przewidywalna, a w odbiorze przeszkadzały mi drastyczne opisy przemocy. Znany pisarz po wypadku samochodowym został „uratowany” przez obcą mu kobietę, psychopatkę i sadystkę, która wzięła go do domu i mimo, że miał połamane nogi nie zapewniła mu pomocy medycznej. Położyła do łóżka i dozowała mu według swojego widzimisię leki przeciwbólowe, a gdy ją zdenerwował odrąbała mu siekierą stopę.

        Znaczna część książki to opisy koszmarnego bólu i strachu przed psychopatką, takiego wręcz upodlenia tego nieszczęsnego pisarza. Niektóre opisy, jak odrąbywanie stopy bez znieczulenia, są tak koszmarne, że wolałabym ich nie usłyszeć, nie było to tylko wspomniane, ale opisane z wszystkimi możliwymi szczegółami. Słuchało się tego bardzo ciężko, a książka nie dała mi żadnej rekompensaty za ten koszmar, ani nie czułam się zrelaksowana, ani oderwana od rzeczywistości, ani wzbogacona o głębsze refleksje. Właściwie to nic nie straciłabym, nie kończąc audiobooka.

        Można oczywiście rozpatrywać opisaną sytuację symbolicznie. Steven King mówił w wywiadach, że Annie, psychopatka z „Misery” i uwięzienie, to symbole alkoholizmu i tego, co nałóg robi z człowiekiem, oraz jak strasznie ciężko jest się z tego wyrwać. W książce jak w soczewce widać, jak sytuacja uzależnienia kogoś od innej osoby może wywołać odruchy psychopatyczne w tym, kto ma władzę. Jest też co nieco o pisaniu, bo uwięziony pisarz zaczął pisać nową książkę, ta nowa książka o pochowanej w śpiączce i cudem uratowanej kobiecie, też jednak nie wzbudziła we mnie zainteresowania. Mimo tego wszystkiego mocna niechęć do powieści towarzyszyła mi przez cały czas słuchania.

5/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz