Wydawnictwo Sonia Draga 2013
Zachwyciłam się tą książką
absolutnie. Podobnie było z poprzednimi tomami trylogii. Raz na jakiś czas, z
biegiem lat niestety coraz rzadziej, zdarza mi się, że coś zachwyci mnie w
sposób absolutny. Wiem, że jest to coś nadzwyczajnego, czuję to całą sobą i nie
mam żadnych wątpliwości , że jest to arcydzieło, napisane jakby specjalnie dla
mnie. Tego typu zauroczeń wiele nie było. Ale przypominają mi one jakby
dotknięcie czegoś nieznanego, innego
wymiaru, gdzie wszystko jest doskonałe.
Ostatnie takie totalne zafascynowanie przeżyłam chyba 10 lat temu, gdy
po raz pierwszy zetknęłam się z „Władcą pierścieni”. Przeczytałam go późno,
późno do tego stopnia, że niemal wszyscy
czytający poznali go podczas studiów lub w liceum, a ja byłam kimś w rodzaju neofity, który nawrócił się na
hobbitów jako dorosła osoba. Potem
długo, długo nie było nic. Myślałam nawet, że może czas zafascynowań już się
zakończył i że zawsze będzie już tylko mdło, coś może mi się spodobać, czasem
nawet może spodobać się bardzo, zawsze jednak będzie jakieś „ale” i zawsze będę
mogła się do czegoś przyczepić. Starałam się pogodzić z ta myślą, ale było to
jakby podejmowanie prób położenia się w grobie już za życia , no bo jak można
przyzwyczaić się do myśli, że żadna książka już nigdy nie wyda mi się , jakby
była napisania w innym wymiarze istnienia. Zastanawiałam się , czy może czytam
za mało , lub czy czytam nie to, co
potrzeba. Ale zawsze czytywałam po prostu to, na co miałam ochotę i nie
zamierzam tego zmienić. I w końcu, będąc już niemal blisko rezygnacji i
pogodzenia się z myślą, ze nie mam co już liczyć na coś porywającego i olśniewającego,
4 lata temu natrafiłam na Javiera Mariasa. „Twoja twarz jutro” jest fascynująca , a do tego każdy kolejny tom
trylogii wydawał mi się jeszcze lepszy od poprzedniego. Chociaż podczas czytania tomów
wcześniejszych, odnosiłam wrażenie, że nic lepszego napisać już
nie można.
Marias pisze w pierwszej
osobie . Jego bohater, nazwiskiem Deza ,
Hiszpan , po rozstaniu z żoną, dzięki swoim zdolnościom lingiwstycznym i nie
tylko takim, oraz dzięki znajomości z nobliwym nauczycielem akademickim sir
Peterem Wheelerem, trafił do bliżej nieokreślonej komórki służb
specjalnych. Była to komórka zajmująca się badaniem osobowości ludzi, a głównie
przewidywaniem, jak konkretna osoba zachowywać się będzie w przyszłości, kim
się stanie, jaka będzie itp. ,czyli inaczej mówiąc, Deza starał się przewidzieć, jak będzie
wyglądać „twoja twarz jutro”. Dzieło Mariasa można nazwać powieścią, ale akcji nie ma tam wiele,
wydarzenia toczą się nieśpiesznie, powoli, powoli, a cała uwaga czytelnika
skupia się na tym, co bohaterowie tych
wydarzeń myślą, co czują, co ukrywają, kogo udają i to niekiedy nawet przed
sobą samym, kim chcą się wydawać wobec innych. Raz na jakiś czas następują
nawiązania do drugiej wojny lub do wojny domowej w Hiszpanii, w czasach
ekstremalnych można przecież wyjątkowo wiele zaobserwować. Deza pracuje wśród
kilku podobnych sobie osób, wszyscy oni mają dar niesamowitej przenikliwości.
Nie skupiając się na sobie, tak jak robi to większość ludzi, tylko na innych,
mając wyjątkowe zdolności w tym kierunku, mając dar obserwacji i znajomość
psychologii, potrafią więcej powiedzieć
o człowieku, niż on sam o sobie wie. Są
w stanie przewidzieć o badanej osobie to, czego ten obserwowany sam się po
sobie nie spodziewa. Co ciekawe, te charakterystyki Deza i reszta
współpracowników formułują w większości wypadków , tylko po obejrzeniu np.
różnych nagrań, bez nawet rozmowy z tą osobą.
W czasie, kiedy czytałam „Twoją twarz jutro” częściej niż kiedy indziej,
obserwowałam ludzi. Marias snuje masę refleksji nie tylko natury
psychologicznej, ale i historycznej, socjologicznej, filozoficznej. Trudno jest mówić , jak już napisałam o akcji,
w kontekście tej książki. Na akcję
składa się kilka sytuacji i cała masa retrospekcji, rozważań i rozmyślań na
wszelkie możliwe tematy. Co do zasady,
to do czasu Mariasa nie przepadałam za tego rodzaju lekturami, kojarzyły mi się
z jakimś takim dziwnym tworem, ni to powieścią , ni esejem, ni pracą naukową. W
tym jednak przypadku sytuacja wygląda zupełnie inaczej, książka jest szalenie
ciekawa i bez wątpienia jest powieścią. Jest kilku głównych bohaterów, których losy i
charaktery poznajemy we wszystkich trzech tomach. Stosunkowo najwięcej rozważań
dotyczy kwestii psychologicznych i historycznych, z reguły zaś te dwa aspekty
są ze sobą powiązane.
Czytając „twoją twarz jutro”
pochłania się gigantyczną dawkę wiedzy psychologicznej. Mówimy o wiedzy
praktycznej, a nie teoretycznej, oczywiście. Jak najlepiej można poznać inna
osobę? Trzeba jej pozwolić mówić . Niech mówi, może nawet sama wybrać temat,
trzeba tylko bardzo uważnie słuchać i wyciągać wnioski. Trzeba słuchać, o czym ta osoba mówi, na co
zwraca uwagę itp. I gdy już się nam wydaje, że to co moglibyśmy o tej osobie
powiedzieć, już powiedzieliśmy, trzeba próbować dalej wyciągać wnioski.
Podobnie i przy każdym innym temacie, gdy wydaje się nam , ze już go
wyczerpaliśmy, trzeba zastanowić się, a może jednak temat wyczerpany nie jest.
Może jednak da się powiedzieć coś więcej.
Może można być jeszcze bardziej dociekliwym ? I podobno właśnie w tych
„dogrywkach” przypominają się lub wydobywane są nawet gdzieś z zakamarków mózgu
najciekawsze spostrzeżenia .
6/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz