sobota, 13 maja 2017

Lilian Jackson Braun „Kot, który wąchał klej”

            Kot, który wąchał klej. Tom 8 - okładka książki
 
      Bez „Kota, który..” w tym blogu obyć się nie może. Pisałam ostatnio o nim tutaj. „Kot, który wąchał klej” to tom ósmy serii. Qwill osiedlił się już na dobre w Pickax, zintegrował się już z mieszkańcami tej miejscowości, ma nawet swoje sympatie. W tym tomie zostaje jakby postawiona kropka nad przysłowiowym ”i”, bowiem od czasu zamieszkania we wspomnianym miasteczku, nasz bohater żył jakby jako darmozjad, tzn. ze spadku po przyszywanej ciotce. Nie czuł się z tym najlepiej. Wmówił sobie, że chce napisać książkę i przez to też nie angażował się w inną pracę. W poprzednim tomie zasygnalizowane było, jak bardzo zaangażował się w powstanie lokalnej gazety. Sprowadził swojego przyjaciela Archa Rickera  z drugiego końca kraju, aby mógł on zostać wydawcą. W tym właśnie tomie Qwill uzmysłowił sobie, że brakuje mu dziennikarstwa, które kochał i porzucił. Dołączył więc do zespołu redakcji i podjął się pisania felietonów, których tematyka miała zależeć tylko od niego. Zdecydował, że chce pisać o ciekawych ludziach, którzy robią ciekawe rzeczy. Wyszukiwać miał ich koło siebie. Począwszy od tego właśnie tomu, będzie realizował się właśnie jako felietonista, czy nawet i reportażysta.

     W tym tomie nie miał żadnych wątpliwości, o kim chce pisać. W miasteczku był antykwariat, prowadził go Eddington Smith, zaawansowany wiekiem fascynat książek i kotów, opiekun kota o imieniu Winston, rezydującego w antykwariacie. Qwill sporo rzeczy kupował u Eddiego. Dla antykwariusza książki były pasją życia i nie zmieniały tego marne dochody  z tego interesu. Poza kupowaniem czy sprzedawaniem książek zajmował się też ich naprawą, a także konserwacją i opieką. Bogaty księgozbiór z „białymi krukami” jednego z mieszkańców był pod jego opieką. Antykwariusz znał cała masę aforyzmów, które wygłaszał na prawo i lewo. Zaangażowany był też w próby i występu amatorskiego teatru.  
    Z racji tego, że Lilian Jackson Braun pisze kryminały, w tym tomie również musi paść trup, jest ich nawet więcej. Ofiarami okazało się młode małżeństwo, również zaangażowane w amatorski teatr. Podejrzenie padło na osoby, które ostatnio oddawały się aktom wandalizmu w miasteczku.
     W tym tomie, jak zresztą w każdym jest scenka z moja ulubioną bohaterką, Amandą, dekoratorką wnętrz, która nie zwraca uwagi na jakiekolwiek pozory i mówi prosto z mostu to, co myśli. Przybyła ona do Qwilla sprawdzić, jakie postępy zrobiła w pracach jej asystentka. Qwill wspomniał Amandzie na wstępie, że powinna być zadowolona, na co na ona mu odparła, że nigdy  z niczego nie jest zadowolona. Odmówiła wspólnej kawy, zasłaniając się brakiem czasu, a także tym, że kawa Qwilla nie nadaje się do picia, co zakomunikowała mu wprost. Qwill chcąc podtrzymać konwersację, podjął temat morderstwa i wyraził ubolewanie, że społeczność poniosła stratę, na co Amanda odparowała mu, że ofiary to „nie byli święci, jakimi miejscowi  prostacy chcieliby ich widzieć”. Qwill przypomniał o zaangażowaniu zmarłych w rozmaite fundacje, co ona zripostowała stwierdzeniem, że w ten sposób dopieszczali własne ego, a pieniędzy i tak na nic nie dawali.
      Nie mogło się obyć bez problemów z Koko i Yum Yum. W tym tomie kotka zaczęła załatwiać się poza kuwetą. Qwill zaliczył rozmowę z kocia terapeutką, amatorką, która wypytała go, czy kotka aby nie żyje w stresie, czy w jej życiu zaszły jakieś zmiany itp.
    Co do życia uczuciowego Qwilla, to pozostawało ono w zawieszeniu. Polly chciała nim rządzić, co spowodowało zerwanie kontaktów. Kręcąca się przy nim  Fran z kolei popełniła straszliwe błędy: nie wykazywała żadnego zainteresowania ani Koko i Yum Yum, ani jego pisaniem. Co więc Qwill będzie mógł puścić w zapomnienie? Próby rządzenia nim, czy ignorowanie jego kotów i jego pasji pisania? Odpowiedź jest już w tym tomie.
     Qwill w tym tomie cały czas rozwijał się jako czytelnik. Przy pomocy wspomnianego już antykwariusza zaczął kompletować wszystkie dzieła Dickensa, swojego ulubionego pisarza. A aktualnie czytał biografię Benjamina Franklina.   
5/6
 
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz