czwartek, 16 marca 2017

Tess Gerritsen „Igrając z ogniem”

Igrając z ogniem


               „Igrając z ogniem” jest powieścią dosyć dziwną, w której przemieszano różne wątki i style i różne czasy i w rękach czytelnika znalazła się historia miłosna, współczesny thriller i opowieść o zagładzie Żydów z czasów wojny.   Całość opowiedziana jest intrygująco i czyta się ją nieźle.

             Cześć rozgrywająca się w czasach współczesnych opowiada o Julii, Amerykance, skrzypaczce, matce małej dziewczynki i żonie , zakochanej w mężu. Julia będąc we Włoszech natrafiła przypadkowo w antykwariacie na zapis nutowy dziwnego, nieznanego, aczkolwiek budzącego jej olbrzymie zainteresowanie  utworu. Po powrocie do Bostonu próbowała zagrać ten utwór, w tym samym czasie jej córeczka dostała ataku szału. Julia początkowo nie wiązała tego zachowania z odtwarzanym utworem, ale sytuacja się powtórzyła. Kobieta zaczęła obawiać się, że kompozytor przekazał w swym dziele tak straszne, wręcz złowieszcze emocje, że udzielać się one mogą słuchaczom. Julia w związku z zaistniałą sytuacją zaczęła obawiać się córki, mąż zaś uznał, że może coś nie tak jest z Julią i zaczął jej sugerować wizytę u dobrego psychiatry.  Julia ostatecznie zdecydowała się, że wraz z przyjaciółką, będąc we Włoszech, spróbują dowiedzieć się czegoś o kompozytorze i że może to doprowadzi do rozwiązania zagadki.

     Niezależnie od opisanych wydarzeń, wprowadzony jest także drugi wątek, rozgrywający się właśnie we Włoszech, w Wenecji w okresie od 1938 do 1944 r.. Bohaterem tego wątku jest Lorenzo, młody muzyk i młoda dziewczyna, którą obdarzył uczuciem, Laura, początkująca wiolonczelistka. Lorenzo był Żydem i już od początku opisywanych wydarzeń czuć jest nadchodzącą grozę, potem  zaś są opisy  prześladowań Żydów, no i zagłady oczywiście.


     Książkę czyta się naprawdę dobrze. Autorka potrafi wciągnąć czytelnika w wir wydarzeń. Nie zmienia tego ciężka tematyka wątku historycznego. Atutem jest też tło historyczne. Wenecja kojarzy się przecież ze słońcem, wypoczynkiem i turystami, a nie z wojną. Tu perspektywa jest odwrócona. Mimo masowego wręcz podejmowania wątku żydowskiego i w  książkach i w filmach, nie było jeszcze historii z Wenecji. Ciekawy jest też wątek współczesny  z medycyną w tle. Autorka znana jest właśnie z thrillerów, w których medycyna odgrywa swoją rolę. Tutaj opisany jest przypadek córki Julii, którą zaczęto podejrzewać o nietypową odmianę padaczki, w której nie ma ataków drgawek. Widać , że jest to pisane ze znawstwem. No i zasługujący na szczególną uwagę jest wątek muzyki, która łączy wszystkich bohaterów, tych sprzed ponad pół wieku i tych współczesnych. Dla każdego z nich jest to coś szalenie ważnego.

    To zaś, co razi, to fakt, że styl pisania momentami jest aż za prosty  z prostym zasobem słownictwa i najprostszym sposobem budowania zdań. Opowiadana historia jest zbyt krótka, to wciągnięcie się w wir wydarzeń ledwo się zaczyna, a już się kończy. Mieszane uczucia budzi też przemieszanie różnych rodzajów literatury. Wątek współczesny jest niezwykle dynamiczny, z zaskakującymi zwrotami akcji i banalnymi w dużym stopniu problemami bohaterów, np. obawy Julii, czy mąż aby nie ma ochoty jej zdradzić  z atrakcyjną lekarką psychiatrą. Po tego typu opiach następują opisy zagłady Żydów. Jest to spory dysonans.

    Generalnie jest to lektura miejscami lekka, ale po niej coś pozostaje, muzyka łącząca pokolenia , jako ponadczasowy język, którym można przekazać emocje.

4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz