Powrót do krainy Książki

niedziela, 19 grudnia 2021

Andrzej Chwalba, Wojciech Harpula "Polska, Rosja. Historia obsesji, obsesja historii"

 Wyd. Wydawnictwo Literackie


     Książka jest rewelacyjna, dawno nie czytałam czegoś tak dobrego. To jedna z książek, po których zmienia się punkt widzenia na pewne sprawy. Momentami jest nawet szokująca. Napisana jest w formie rozmowy, w trakcie której opisywana jest historia Polski, ale mowa jest o niej przez pryzmat stosunków polsko - rosyjskich. Autorzy oceniają omawiane posunięcia władców, czy też innych postaci. Biorą też pod uwagę historię alternatywną, tzn. co by było, gdyby ktoś podjął inną decyzję, gdyby wypadki potoczyły się inaczej, w tych fragmentach przypomina to równie rewelacyjne "Zwrotnice dziejów. Alternatywne historie Polski" tych samych autorów, o których pisałam tutaj. Znane postacie wielokrotnie przedstawiane są w zupełnie innym świetle, niż jest to powszechnie przyjęte. Podobnie jest też i z wydarzeniami, które również ukazywane są z mniej znanego punktu widzenia, zwracana jest np. uwaga na skutki opisywanych wydarzeń. Autorzy starają się znaleźć pewne mechanizmy, które permanentnie w różnych wiekach odgrywały rolę  w polsko - rosyjskich kontaktach. Zastanawiają się, czy w ogóle było możliwe, aby wzajemne relacje wyglądały inaczej. Co oczywiste, nie każdy zgodzi się ze wszystkimi wnioskami autorów, oni też nie zawsze są zgodni ze sobą. 

        Inną konstrukcję ma jedynie pierwszy rozdział, w którym prof. Chwalba opisuje Rosję i wskazuje na stałe cechy, jakie prezentują od wieków jej przywódcy, cechy te prezentuje także zdecydowana większość Rosjan. Należy do nich przekonanie o wyjątkowości i wielkości Rosji, o tym że jest ona czymś lepszym niż wszystkie inne kraje, że to Rosjanie prezentują takie wartości, od jakich inne kraje odeszły. Związana jest z tym imperialna polityka i stałe zdobywanie dalszych terytoriów, niekiedy na wschodzie, niekiedy na zachodzie, w zależności od sytuacji międzynarodowej. Inna cecha to bardzo wysokie cenienie religii prawosławnej i traktowanie jej jako jedynej słusznej, dotyczy to i obywateli i władców i wiąże się z niechęcią, a nawet wrogością do innych wyznań. Powyżej zasygnalizowałam tylko najważniejsze wyznaczniki rosyjskości, jest to oczywiście szerzej omówione. Autorzy zwracają uwagę na to, że wielokrotnie w dziejach różni władcy i politycy różnych narodowości z innych państw próbowali ułożyć sobie relacje z Rosją, zapominając o tym, czym się ona charakteryzuje. I takie próby zawsze kończyły się fiaskiem. 

    Co do przykładów, to autorzy bardzo krytycznie podchodzą do powstań narodowych, argumentując, że brak było szans na wygraną, a były one wzniecane bez jakiegokolwiek planu przez garstki młodych zapaleńców, nieznających sytuacji międzynarodowej. Od czasu gdy straciliśmy niepodległość wyjątkowo szkodliwe liberum veto zostało zastąpione równie fatalnym liberum conspiro. Osoby nieco starsze, bardziej doświadczone, albo po prostu mające inny punkt widzenia na te sprawy, stawiane były potem w sytuacji niemal "bez wyjścia", bo domagano się od nich udziału w powstaniach, a w razie odmowy stawali się "zdrajcami" Polski. W książce opisane są bliżej sylwetki tych Polaków, którzy działali pragmatycznie i wychodzili z założenia, że skoro w określonym czasie nie ma szansy na uzyskanie niepodległości, konieczne jest takie ułożenie współpracy z Rosjanami, aby Polacy mieli jak najwięcej swobód, aby mogła rozwijać się kultura, oświata, przemysł, handel, itp. Przedstawiciele tego rodzaju poglądów, odcinający się od zrywów niepodległościowych, uważani są do dzisiaj za "zdrajców". Autorzy opisali m. in. hrabiego Wielopolskiego z II połowy XIX wieku, powszechnie uważanego właśnie za zdrajcę, zwrócili uwagę na jego wyśmienite kontakty z władzami rosyjskimi i zasługi dla Polski, jak np. reforma oświaty w Królestwie Polskim, zastępowanie urzędników rosyjskich polskimi i inne. Jest też mniej znany opis sytuacji w Królestwie Polskim od 1815r. do 1930r., kiedy to kwitła kultura, rozwijała się gospodarka i elity polskie, mając świadomość, że nie ma szansy na żadne zrywy niepodległościowe, całkiem dobrze sobie żyły. Ten fragment dziejów jest praktycznie nieznany, o tym aspekcie się nie mówi.  

     Inne przykłady. Często spotyka się nawiązania do sytuacji, kiedy to w okresie Wielkiej Smuty Władysław IV Waza dostał propozycję zostania carem Rosji. Wiele osób uważa, że sytuacja ta nie została należycie wykorzystana, bo mogła stanowić zwrotny moment w dziejach. Autorzy zwracają uwagę na to, że Władysław IV zostawszy carem, musiałby prowadzić politykę prorosyjską i sprzeczną z polską racją stanu. Jeżeli nie chciałby prowadzić tego rodzaju polityki, zostałby szybko zamordowany.  

     Przykładów zasługujących na uwagę jest tu naprawdę sporo. Prof. Chwalba udowadnia, że nie zawsze stosunki polsko - rosyjskie były złe, czy bardzo złe.  Uważa on też, że  mówiąc o historii polsko - rosyjskiej niesłusznie postrzega się ją tylko przez pryzmat literatury romantycznej, zesłań na Sybir i represji, bo nie zawsze tak było. Mimo że dzięki książce zgłębiłam wiedzę na ten temat, że dostrzegłam, że problem jest jeszcze bardziej złożony, niż myślałam, mimo że lepiej rozumiem, co dzieje się obecnie, jednak nadal będę patrzyć na te relacje mając jednak na względzie zagrozenie, zesłania, a później łagry. 

6/6

     

      

     


Autor: LadyBlackCat o grudnia 19, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

środa, 15 grudnia 2021

Lee Child "Siła perswazji" audiobook, czyta Marian Opania

 Siła perswazji -  Lee Child - audiobook [mp3] | Publio.pl

    Książka nie należy do najlepszych w cyklu, a do tego jest jeszcze fatalnie odczytana przez Mariana Opanię. Widać niestety, że nie znał ani cyklu, ani nawet tej pozycji przed nagraniem. Najpierw partie Reachera czytał tak, jakby Reacher był  tępym oprychem, potem dopiero zmienił tą manierę. W powieści są retrospekcje, powracanie do czasu sprzed 10 lat, gdy Reacher polował na niejakiego Quinna, na którego poluje też właśnie i w tej książce. Opania fragmenty współczesne i te o historii sprzed 10 lat czytał jednym tchem, tym samym głosem i naprawdę ciężko niekiedy było się zorientować, jakiego czasu dany fragment dotyczy. Inni lektorzy, np. K. Gosztyła doskonale sobie radzą z taką sytuacją, można np. zrobić dłuższą przerwę przy zmianie perspektywy czasowej, albo inaczej czytać partie dotyczące przeszłości, np. wolniej. Opania w ogóle się nad tym nie zastanawiał, byle przeczytać. 

    Znam większość pozycji z cyklu o Reacherze i ta rzeczywiście jest nieco słabsza. Nie ma tu wiele miejsca na zaskakujące zwroty akcji. Quinn, były oficer wywiadu, został handlarzem bronią, pozbawionym jakichkolwiek skrupułów. Broń sprzedawał arabskim terrorystom, może w chwili pisania tomu, kilkanaście lat temu, ten temat był mniej znany i nie był wyeksploatowany, budził też większe emocje. 

    Ale Lee Child nie pisze gniotów, książka ma też sporo plusów, jedynie na tle innych pozycji z cyklu wypada słabiej. Wydarzenia z tego tomu rozgrywają się w dużej mierze nad brzegiem oceanu, w domostwie położonym na skale, które od strony oceanu nie musi i nawet nie może mieć ogrodzenia, stoi na klifie. Reacher patrząc na ocean, na jego siłę,  odbiera go tak, jakby czerpał z niego moc, z jego piękna i potęgi. Można to samo poczuć, patrząc na wzburzone morze, każdy zna to uczucie. 

   Reacher, jak zawsze, jak w każdym tomie, stoi po stronie sprawiedliwości, wykazuje się odwagą, inteligencją, nigdy się nie poddaje. Zawsze myśli, ale nie dzieli włosa na czworo i potrafi podejmować szybkie decyzje. W myślach błyskawicznie rozważa różne warianty zachowania. Przykładowo zastanawia się w krytycznej sytuacji, co robić i przychodzi mu na myśl kilka możliwości, jedna to zaszantażowanie przeciwnika lub zagrożenie mu. I momentalnie nasuwa mu się myśl, że szansa na to, ktoś ulegnie temu i uwierzy w pogróżkę, nie jest duża i to posunięcie prawdopodobnie mu nic nie da. Przychodzą mu na myśl porady starożytnego autora "Sztuki wojny", Sun Tzu, aby nie wytaczać wojny, której nie ma się szansy wygrać. Odstępuje więc od tego wariantu zachowania, rozważa drugi, itp. 

    W tym tomie Reacher po raz pierwszy odsłania się i mówi swojej znajomej, dlaczego został żołnierzem i służy w żandarmerii wojskowej. Pomaganie słabszym ma tu znaczenie, ale to nie jest najważniejsze. Otóż nie znosi oszustów, cwaniaków, którzy uważają, że wszystko im wolno i zawsze wszystko im się udaje, mają wszędzie znajomości i pieniądze, którymi mogą sobie pomagać. To właśnie z nimi chce walczyć, mimo nikłych szans na zwycięstwo, i to ta walka przynosi mu największą satysfakcję. 

4/6

    

    


Autor: LadyBlackCat o grudnia 15, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

sobota, 11 grudnia 2021

David Machado "Średni współczynnik szczęścia"

Skip to the end of the images gallery
illustration

 Książkę bardzo dobrze się czyta, napisana jest przystępnym językiem, świetnie jest też przetłumaczona. Sama treść jednak była dla mnie nieco rozczarowująca, brakło mi głębszej psychologii. Przeczytać jednak warto. 

     Porażające były dla mnie opisy kryzysu gospodarczego w Portugalii w 2008r., to jeden z atutów tej powieści. Jeden z bohaterów, człowiek zbliżający się do 40-tki, inteligentny, wykształcony, znający języki obce, stracił niezłą pracę, mieszkanie i stał się bezdomnym. Jego starania o znalezienie czegokolwiek za jakiekolwiek pieniądze, czyta się z prawdziwą grozą. Jego kolega nie miał siły na walkę z rzeczywistością do tego stopnia, że dokonał napadu, za co poszedł siedzieć. Żona tego drugiego musiała utrzymać siebie i dorastającego syna, pracowała niemal 24 godziny na dobę, ledwo żyła ze zmęczenia. Podobne obrazy były w fenomenalnych "Pocałunkach składanych na chlebie", Hiszpanki Almudeny Grandes, o których pisałam tutaj, gdzie opisywany był ten sam kryzys, ale w Hiszpanii, autorka opisała jednak sporą grupę bohaterów i pokazała całe spektrum sytuacji i zachowań ludzkich. Tutaj D. Machado skupił się na kilku bohaterach i pokazał ich sytuację głębiej. 

   W książce przewija się motyw odczuwania szczęścia, jeden z bohaterów, Xavier, cierpiący na poważną depresję, interesował się wyliczaniem współczynnika szczęścia konkretnej osoby lub narodu. Pytał innych: na ile oceniasz swój poziom szczęścia w skali od 1 do 10? Postacie, opisywane przez D. Machado w różnych okolicznościach zastanawiają się nad tą kwestią, nad tym co wpływa na ten poziom. Sam Xavier powiedział np., że nie chciałby mieć nic wspólnego z osobą, która swój poziom szczęścia ocenia na 9 czy 10. Najpierw wydało mi się to niedorzeczne, ale książka daje do myślenia. Po namyśle doszłam do wniosku, że faktycznie, tak wysoki poziom szczęścia można mieć chyba tylko wówczas, gdy ktoś w ogóle nie interesuje się tym, co dzieje się w świecie, gdy nie czuje empatii ani wobec innych ludzi, których spotykają nieszczęścia, ani wobec cierpiących zwierząt. Ale to też nie jest takie proste, otóż autor pokazał, że można jednak na chociaż chwilę osiągnąć najwyższy poziom szczęścia mimo tego, że wokół dzieje się tyle zła. Nie można zapobiec całemu złu, ale co nieco można zrobić, aby ten świat poprawić. Nie do końca przekonujące jest dla mnie to, że ostatni wyczyn dał Dawidowi tak gigantyczną satysfakcję, wcześniej robił jednak rzeczy bardziej potrzebne, może jedynie mniej spektakularne. Ale jest to kwestia dyskusyjna. 
4/6



Autor: LadyBlackCat o grudnia 11, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

środa, 8 grudnia 2021

Artur Nowak, Stanisław Obirek "Gomora. Pieniądze, władza i strach w polskim Kościele" - audiobook, czyta Adam Bauman

 Miniaturka

   Dawno nie czytałam książki, która tak dużo daje do myślenia. Olbrzymim atutem jest też język i sposób napisania, niezwykle przystępny, jako audiobooka "Gomorę" słuchało się świetnie. Tytuł nie jest trafny, bo sugeruje on, że autorzy skupiają się jedynie na powszechnie znanych patologiach, jakie występują w polskim Kościele. Zakres książki jest znacznie szerszy, niż tylko opisywanie tych patologii. Owszem, jest mowa o pedofilii, o permanentnym jej kryciu, o angażowaniu się w politykę, o bogactwie duchownych, hipokryzji itp. kwestiach. Te rzeczy są jednak z znane z mediów, tu są co prawda szczegółowo opisane, ale ten aspekt książki nie jest najważniejszy, ani nie jest najciekawszy.   

    Autorzy stawiają pytania, czy aby na pewno nauczanie Kościoła jest zgodne z Ewangelią. Podają przykłady. Jeden z nich to np. zmuszanie małych dzieci w wieku 10 lat, które nie mogą mieć jeszcze z racji wieku grzechów ciężkich,  do chodzenia do spowiedzi przed Pierwszą Komunią. Jest to pomysł zaledwie sprzed 100 lat. Zastanawiają sią nad sytuacją rozwodników, którzy zawarli ponowne związki małżeńskie i traktowani są przez Kościół tak, jakby cały czas żyli w grzechu ciężkim. Zwracają uwagę na fakt, że taka interpretacja przykazania "nie cudzołóż" budzi spore wątpliwości.

    Wspominają niejednokrotnie o nauczaniu papieża Franciszka, który delikatnie mówiąc nie budzi entuzjazmu wśród polskiego, konserwatywnego, a nawet fundamentalistycznego kleru. Przytaczają m. in. fragmenty nauczania, kładące nacisk na ekumenizm, a nie na strach. Przypominają rozmowę papieża Franciszka z małym chłopcem, który płakał, że jego tatuś był niewierzący, zmarł i pytał, czy tatuś jest teraz w piekle. Franciszek odpowiedział mu, że zmarły był dobrym człowiekiem, że robił wiele dla dobra innych i  że z pewnością jest zbawiony. 

   A. Nowak i St. Obirek nawiązują też do historii i weryfikują pewne trwałe już poglądy. Przykładowo powszechnie utarło się, że to m. in. dzięki Kościołowi Katolickiemu przetrwaliśmy rozbiory, zachowując język i kulturę, i że dzięki temu cała spuścizna duchowa narodu nie poszła w zapomnienie. Zapytują, a co z innymi wyznaniami, dlaczego wyznawcy innych wyznań są tutaj pomijani. W odniesieniu do okresu PRLu księża obecnie są przez Kościół ukazywani jako bojownicy z komuną, narażający dla tej walki życie i zdrowie. Autorzy zwracają uwagę na to, że w wielu przypadkach było dokładnie odwrotnie, że kwitła współpraca z SB i bratanie się z władzą. 

  Przeróżne przykłady można mnożyć. Niekoniecznie ze wszystkim każdy się zgodzi, ale ciężko jest mi wyobrazić sobie, aby po takiej lekturze ktoś się nad tym wszystkim nie zastanowił. 

6/6

Autor: LadyBlackCat o grudnia 08, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

sobota, 4 grudnia 2021

Mitchell Zuckoff "11 Września. Dzień, w którym zatrzymał się świat" - audiobook, czyta Bartosz Głogowski

 


11 września. Dzień, w którym zatrzymał się świat
 - Mitchell Zuckoff | okładka

    Audiobook szalenie wciąga, tak jakby opowiadał o czymś zupełnie nieznanym. Wszystkie opisywane postacie są autentyczne. Autor opowiada zarówno o tym, co działo się na pokładach porwanych samolotów, jak i w budynkach, w które one uderzyły. Opowieść o ludziach z wież, czy z Pentagonu, obejmuje zarówno czas przed uderzeniem, w trakcie i po, w przypadku World Trade Center nawet po  zawaleniu się wież. 

   Szalenie ciekawy jest tutaj aspekt ludzki. Zuckoff opisuje przeróżne ludzkie zachowania. Przykładowo już po uderzeniu w pierwszą wieżę,  szef jednej z firm, która miała siedzibę w drugiej wieży, podzielił swoich pracowników w pary i systematycznie, po kolei, ich ewakuował, wskazując kto w danej chwili ma jechać windą. Narażał się oczywiście na to, że sam ewakuować się nie zdąży. Jest opis starszej, chorej kobiety, która schodziła po uderzeniu w wieżę schodami, szło jej to bardzo wolno, bo przejściu jednego schodu, musiała na chwilę stanąć. Gdy spotkali ją strażacy, postanowili pomóc, opóźniając tym samym swój marsz i zmniejszając drastycznie szansę na swoje przeżycie. 

    Są opisy, jak ludzie reagowali na atak, będąc w wieżach. Jedni od razu zaczęli uciekać, inni zastanawiali się, jeszcze inni czekali, aż ktoś, nie wiadomo kto, coś im powie, np. policja czy straż pożarna. Byli tacy, że gdy wieża płonęła, trzeszczała, dalej siedzieli w swoich pokojach w tej wieży i dzwonili na policję i prosili o wskazówki, co mają robić. Straż pożarna, nie mając wiedzy o skali zdarzenia, początkowo podawała komunikaty, aby ludzie nie uciekali i czekali, na szczęście sporo osób tego nie posłuchało. Ci, którzy dostosowali się do tych poleceń, nie przeżyli.   

   Szokujące są opisy niesamowitego chaosu, jaki nastąpił w szeregach różnorakich służb po porwaniach samolotów. Nie ma się oczywiście czemu dziwić, ale byli tacy, którzy nawet w takiej sytuacji "nie stracili" głowy. Jeden człowiek, zajmujący się kontrolą lotów, po uzyskaniu informacji, że terroryści wchodzą do kokpitów samolotów, sam z własnej inicjatywny, beż żadnych instrukcji i bez konsultacji z innymi osobami, zaczął pisać do załóg wszystkich samolotów na kontrolowanym przez siebie obszarze, komunikaty z ostrzeżeniem. Wysyłał je faxem, była to wówczas najszybsza droga. W tym czasie nie było jeszcze wiadomo, czy inne samoloty zostały porwane i w jakiej ilości. Nic to nie dało, bo gdy fax trafił do porwanego samolotu, porywacze już byli w kokpicie, ale brakło kilku minut, aby fax dotarł wcześniej. Gdyby ktoś, kto przekazał informacje temu człowiekowi zrobił to wcześniej, gdyby tego drugiego w "łańcuszku" też poinformowano wcześniej, być może wypadki potoczyłyby się inaczej.  

    W jednym z samolotów zabrakło jednego terrorysty. Okazało się, że nie wszedł na pokład, że nie dojechał, jego osoba wzbudziła bowiem wcześniej zainteresowanie kogoś z Urzędu ds. Cudzoziemców lub podobnego podmiotu, albo ze służb specjalnych, podczas słuchania   umknęło mojej uwadze, gdzie on pracował. Człowiek ten doprowadził do tego, że terrrorysta ten nie został wpuszczony na teren Stanów. Gdyby inni urzędnicy wykonywali równie dobrze swoją pracę, do zamachów nie doszłoby. Nikt nie musiałby dokonywać wielkich czynów, wystarczyłoby tylko wypełniać swoje obowiązki. 

   Książka nie jest jednak bez wad, brak jest chociażby opisów postaw niezasługujących na uznanie, np. gdy ktoś nie udzielił innym pomocy, kojarzę tylko małe wzmianki na ten temat. No i wszyscy opisywani mieli "wspaniałe" rodziny, każdy miał albo "wspaniałego" męża, albo taką żonę, "wspaniałe" rodzeństwo itp. Szczególnie nasilone jest to w ostatnim rozdziale, który opisuje sytuację już po latach od ataku. Jest to przelukrowane.  
5/6
Autor: LadyBlackCat o grudnia 04, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

środa, 24 listopada 2021

George Saunders "Lincoln w Bardo"

 


Lincoln w Bardo - George Saunders  | okładka

     Tak znana i nagrodzona Bookerem książka okazała się dla mnie rozczarowaniem. Nie znalazłam w jej treści niczego odkrywczego, oryginalna jest jedynie forma. Podjętych jest natomiast kilka wyjątkowo nośnych tematów, jak geje (określenie LGBT w czasach Lincolna brzmiałoby dziwnie), dyskryminacja rasowa, w tym przypadku niewolnictwo w USA, molestowanie kobiet. Odnoszę wrażenie, że w niektórych kręgach  wystarczy zająć się tą tematyką i już można liczyć na nagrodę literacką czy filmową, a jeżeli nie to na zauważenie i wyróżnienie co najmniej. 

    Co do treści to Lincolnowi zmarł synek, dziecko jeszcze i gdy odbywał się pogrzeb, okazało się, że na cmentarzu funkcjonują w jakiś dziwny sposób dusze zmarłych. Rozmawiają ze sobą, obserwują ludzi, którzy nie mają o nich pojęcia, nie widzą ich i nie słyszą. Bardo to w buddyzmie stan pośredni pomiędzy życiem a śmiercią. 

    Kilka elementów mimo rozczarowania zasługuje tu na uwagę, głównie są to myśli tych duchów. Z racji tego, że już nie żyją, chociaż nie do końca mają tego świadomość, mają szersze spojrzenie, zauważają pewne ciekawe aspekty życia i zachowań ludzkich. Autor powołał się też na źródła z epoki Lincolna, mówiące o wojnie secesyjnej i o Lincolnie, nie wiem, czy faktycznie są to źródła, czy to zabieg literacki, ale fragmenty te są niewątpliwie warte uwagi. Przykładowo Lincoln postrzegany był jako człowiek wyjątkowo myślący, inteligentny, ale jednocześnie pełen współczucia i dobroci dla innych. Jest też portret Lincolna jako człowieka w porażającej żałobie i tego, jak sobie z tym radzi. Otóż mimo koszmarnego bólu uznał on, że musi żyć i być użyteczny dla innych. Dość ciekawy był wątek ducha duchownego, który uciekł z czegoś, co można nazwać sądem nad jego duszą, coś w rodzaju sądu ostatecznego, ale też nie do końca. Ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu, został skazany na piekło, nie mógł pojąć, dlaczego. I faktycznie życie jakie wiódł, wiedzie cała masa ludzi. Zdaniem Sędziego, czegoś jednak brakowało, coś było nie tak. I ten wątek zasługuje na głębsze zastanowienie.   
3/6 

Autor: LadyBlackCat o listopada 24, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

sobota, 20 listopada 2021

Agnieszka Maciąg ,,Smak wiecznej młodości"


Smak wiecznej młodości. Jak zachować młodość i witalność - Agnieszka Maciąg | okładka


    Obecnie w księgarniach na półkach "kulinaria" jest olbrzymia liczba różnorakich pozycji. Ta z pewnością jest warta polecenia, aczkolwiek idealna oczywiście nie jest. Co więc odróżnia ją od innych? 

   "Smak wiecznej młodości" to częściowo przepisy, częściowo zaś informacje o zdrowiu, w tym o konkretnych produktach żywnościowych pod kątem wpływu na zdrowie. Najważniejszą kwestią jest tutaj to, aby proponowane potrawy były dobre dla zdrowia, smaczne też. Sporo miejsca poświęcone jest budowaniu odporności organizmu, dzięki właśnie odpowiedniej diecie. Ta odporność nie polega jedynie na tym, że ktoś się nie przeziębia, ale na tym że w ogóle nie choruje. Filozofia życiowa autorki książki w odniesieniu do zdrowia sprowadza się, upraszczając oczywiście do tego, że dzięki odpowiedniemu żywieniu i stylowi życia, można uniknąć chorób. A samo zażywanie leków przypisywanych przez lekarza, bez podjęcia pracy nad żywieniem i zmianą trybu życia i bez zadowolenia z życia, jest ślepą uliczką. Leczone będą tyko skutki, a nie przyczyna. Spory nacisk jest też położony na aspekt z reguły pomijany przez innych autorów, a mianowicie na różnicę w odżywianiu się w różnych okresach życia, inne potrzeby ma organizm młody, inne dojrzały. 

     Autorka preferuje kuchnię bez mięsa, pisze zresztą obszernie, dlaczego. Jej potrawy składają się głównie z warzyw, w mniejszym stopniu z owoców, są łatwe do przyrządzenia. Warzywa czy owoce w większości są nasze, rodzime, a do tego sezonowe. Jest sporo nawiązań do ajurwedy. A. Maciąg namawia chociażby do jedzenia kasz, roślin strączkowych, zdrowych olejów. Poza przepisami jest dużo innych wskazówek żywieniowych, a wprowadzenie ich w życie nie wymaga wielkiego wysiłku. Gotowe potrawy na zdjęciach wyglądają pięknie, podczas oglądania wzrasta coraz bardziej chęć samodzielnego ich ugotowania.

   "Smaku zdrowia" tej samej autorki, który czytałam wcześniej i właśnie ta pozycja wzajemnie się uzupełniają.   

5/6

Autor: LadyBlackCat o listopada 20, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 14 listopada 2021

Ida Żmiejewska "Warszawianka. Od zmierzchu do świtu" ( tom 3)


Obraz znaleziony dla: Warszawa XIX wiek. Rozmiar: 176 x 170. Źródło: little-lilu.blogspot.com

   Wyśmienita książka, najlepsza z całej trylogii i w ogóle jeden z lepszych kryminałów, jakie ostatnio czytałam. Miałam nadzieję, że będzie to dłuższy cykl, ale może Ida Żmiejewska napisze kolejny kryminał retro, mam taką nadzieję. Książka wciąga, czytając, można oderwać się od rzeczywistości, nie ma w niej brutalności. Jest to nie tylko kryminał, ale i romans, ale naprawdę w dobrym stylu. Są wyśmienicie odzwierciedlone realia epoki, w której żyli bohaterowie - końcówka XIX wieku w Warszawie. To idealna pozycja dla miłośników historii, a dla miłośników Warszawy w szczególności. Jeśli ktoś nie zna dwóch pierwszych tomów, może sięgnąć od razu po trzeci, ale najlepiej zacząć od początku. 

   Autorka kontynuuje opowieść o losach Leontyny i rosyjskiego policjanta, Aleksandra, dodając zagadki kryminalne, dotyczące kolejnych morderstw. 

    Na szczególną uwagę zasługuje tu niestereotypowe spojrzenie na rzeczywistość. Obecnie np. polaryzacja w społeczeństwie jest olbrzymia i w niektórych kręgach świat rzeczywiście postrzegany jest jako czarno - biały, a uproszczając linia podziału rozgranicza sympatie polityczne wobec dwóch głównych partii. W tej powieści autorka ukazuje świat nie w odcieniach czerni i bieli, tylko raczej w szarości. Nic nie jest jednoznaczne. Dziewczyna z dobrego domu "nie powinna"  zakochać się w Moskalu, który z kolei "powinien" uosabiać samo zło. Leontyna ponownie będzie zmagać się z dylematem, czy dać się ponieść uczuciu i postawić wszystko na jedną kartę, właśnie na związek z kochanym mężczyzną i zgodzić się wówczas na społeczny ostracyzm i nawet na odcięcie się od niej rodziny. W tym tomie okaże się już definitywnie, czy  przełamie wszystkie bariery mentalne i inne, częściowo stworzone przez społeczeństwo, częściowo przez nią samą i czy zdecyduje się postawić na uczucie. 

   W książce jest więcej przykładów niestereotypowego postrzegania świata. Jest pokazany np. młody chłopak, pochodzący z rodziny polskiej, o korzeniach żydowskich, a który wychowywał się w prawosławnym domu u krewnej. Został sędzią śledczym, marzył o tym od dawna, czyli wszedł w skład rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości, wobec Polaków raczej wymiaru niesprawiedliwości. Ukazany jest jako przyzwoity człowiek, na razie prowadzi tylko kryminalne śledztwa, ale ciekawe, co zrobiłby dostając sprawę polityczną, np. dot. polskich dążeń niepodległościowych, czy dalej chciałby wykonywać zawód. To samo pytanie dotyczy zresztą i Aleksandra. Nic nie jest tu proste, rzeczywistość pokazana jest jako bardzo złożona i to jest największy atut tej książki.   

     Są też i  inne przykłady tego niestandardowego postrzegania świata. Matka Leontyny była patriotką i w tym zakresie nie można było jej niczego zarzucić. Czciła pamięć poległych w powstaniu styczniowym, a tych powstańców co przeżyli, darzyła wielkim szacunkiem. Ale matką była koszmarną. To też stoi w sprzeczności ze stereotypowym obrazem idealnej i bez skazy matki - Polki. 

       Kolejny przykład to kobieta, której mąż został zesłany na Sybir za udział w powstaniu styczniowym. Ona nie pojechała z nim, co spotkało się ze skrajnie negatywną reakcją otoczenia. Gdy jej mąż zmarł na zesłaniu, ją obwiniano o tą śmierć. I rzeczywiście w pierwszym odruchu czytelnik może mieć reakcję podobną jak to otoczenie, typu że jak tak można było postąpić. Ale nikt poza zainteresowanymi nie znał powodów tej decyzji. Też są wyjaśnione i ocena tego zachowania jest już zupełnie inna.    

   Jedyne czego mi tu brakowało, to nieco pogłębionej psychologii. jest za to sporo innych atutów. Styl pisania jest bardzo lekki, książkę się wręcz chłonie. 

5/6




Autor: LadyBlackCat o listopada 14, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

czwartek, 11 listopada 2021

Lee Child "Podejrzany" - audiobook, czyta Andrzej Hausner (tom IV cyklu)

 Obraz znaleziony dla: Lee Child Podejrzany. Rozmiar: 134 x 170. Źródło: kroliczajama.pl

    W "Podejrzanym" na pierwszy plan wysuwają się takie umiejętności Reachera jak logiczne, niestereotypowe, niezależne myślenie. To cecha charakterystyczna całego cyklu, ale w tym tomie jest ona wyeksponowana w sposób szczególny. W innych tomach niekiedy na pierwszy plan wysuwają się np. inni bohaterowie, albo i inne umiejętności, np. wytrwałość, odporność na stres, siła fizyczna, wiedza itp. Tutaj Reacher pomaga w ustaleniu tożsamości seryjnego zabójcy. Już na początku zamiast iść tropem, którym idzie FBI, zastanawia się, czy rzeczywiście sprawca jest psychopatą, czy może jednak ktoś chcąc zmylić trop, kreuje się na psychopatę. Czy użycie wojskowej farby faktycznie oznacza, że sprawcą jest wojskowy, czy może jednak zabójca umyślnie chce skierować podejrzenia na wojsko, które nie ma z tym nic wspólnego, a od siebie odwrócić uwagę? Czy faktycznie sprawca chciał zabić konkretne kilka kobiet i miał w planie dalsze ofiary, czy też ze ściśle określonych powodów zależało mu tylko na zabiciu jednej kobiety, a reszta straciła życie tylko po to, aby zmylić tropy i uniemożliwić znalezienie motywu, itp. itd.

    Reacher obserwuje też przemiany obyczajowości w wojsku i w ogóle w świecie na przestrzeni lat. Otóż zamordowane kobiety gdy były żołnierzami,  złożyły skargi na molestowanie ich przełożonych. Było to bardzo źle widziane i finalnie wcale nie skończyło się to dla nich, dla ofiar, dobrze, mimo potwierdzenia tych zarzutów przez sądy. Reacher zauważa, że przepisy przepisami, ale zmiany w mentalności postępują wolniej. W czasie pisania powieści, (książka wydana w USA w 2000r.), molestowanie nie było traktowane zbyt poważnie, ale on wiedział, że to się zmieni. Tak samo jak wcześniej żołnierzami mogli być tylko biali mężczyźni, tak właśnie w 2000r. ani kolorowi, ani kobiety w armii nie byli już postrzegani jako coś wyjątkowego, tylko jako norma. To obserwowanie tych przemian w obyczajowości i w mentalności jest fascynujące. Oczywiście te mini rozważania wcale nie muszą się ograniczać do wojska, dotyczą one właściwie wszystkiego.  

     Każdy, kto czytał Lee Childa wie, że jego bohater jest samotnikiem z wyboru. No i w tym tomie, czwartym z kolei, Reacher stoi przed dylematem, co zrobić ze swoim uczuciem do Judie. Nie miał wątpliwości, że zaangażował się uczuciowo, ale jednocześnie nie odnajdywał się w tzw. standardowym mieszczańskim życiu, stabilizacja nie była dla niego. Decydując sie na tą stabilizację Reacher musiałby zrezygnować z wszystkich innych aspektów życia, które kochał. Każde wyjście wydawało się złe, ale wątek zostanie jednak zamknięty. To również jeden z ciekawszych aspektów powieści.  

   Jak wszystkie tomy z tej serii,  ten również wciąga, oderwanie się od rzeczywistości jest gwarantowane. Osoba seryjnego zabójcy okazała się dla mnie wielkim zaskoczeniem.  

4/4

Autor: LadyBlackCat o listopada 11, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 7 listopada 2021

Andrzej Pilipiuk. "Pan wilków" cykl - "Oko jelenia" - audiobook, czyta Maciej Kowalik

 


Obraz znaleziony dla: Pan Wilków. Rozmiar: 170 x 170. Źródło: cdp.pl

   Czwarty tom cyklu "Oko jelenia" stał się moim pierwszym spotkaniem z Pilipiukiem. Lubię wątki podróży w czasie i chociażby z tego względu musiałam po tą pozycję sięgnąć. Styl pisania jest bardzo prosty, psychologii nie ma żadnej, refleksji na jakieś głębsze tematy też nie ma. Ale ma też i zalety. 

    O ile wątek Chińczyków przeniesionych do XVI wieku jest  absurdalny, o tyle pozostałe wątki wciągnęły mnie w akcję. Nudzić się nie można, to pewne. Główni bohaterowie przeniesieni z innej epoki do XVI wieku płyną statkiem po Bałtyku, potem po dłuższych przygodach zatrzymują się w Gdańsku. 

    Realia życia w tamtej epoce ukazane są dosyć i wiernie i intrygująco. I to jest największy atut tej książki. Sporo jest o Hanzie, o tym jak wielką była potęgą, miała nawet swoich szpiegów. Zaskoczeniem był dla mnie epizod z Przylądku Rozewie, gdzie ówcześni Kaszubi pokazani zostali jako lud, którego niektórzy przedstawiciele zajmowali się m. in. zwabianiem statków na ląd, poprzez palenie ognia w pobliżu mielizny, a potem rabowaniem ładunku i mordowaniem załogi. Fascynujący był opis pieszej przeprawy przez zamarznięty Bałtyk, ze Szwecji do Polski. Obraz ówczesnej Europy, z odgrywającymi ogromną rolę w handlu miastami Bergen czy Visby na Gotlandii, dzisiaj tylko atrakcjami turystycznymi, też przykuwa uwagę. 

   Maciej Kowalik jako czytający radzi sobie świetnie. 
3/6
Autor: LadyBlackCat o listopada 07, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

piątek, 29 października 2021

Erich Maria Remarque "Łuk Triumfalny"

 

Łuk Triumfalny - Remarque Erich Maria

Wojciech Młynarski „Bohaterowie Remarque`a

„Kiedy kłopotów, zmartwień, trosk

zwykła przebierze się miarka,

przychodzą dzielić ze mną swój los

bohaterowie Remarque`a.

Szlifuję z nimi paryski bruk

w jakiś poranek ponury,

na triumfalny, świetlisty łuk

zamieniam Pałac Kultury.

I czynię, czynię na ich rachunek ważne odkrycia:

calvados to więcej niż trunek, to sposób bycia”

„Niestety, trochę przesadził pan,

panie autorze kochany,

być może na Zachodzie bez zmian,

u nas ostatnio są zmiany. Znikli mężczyźni, co mieli gest,

znikły kobiety kobiece,

dzisiaj zaletą przeciętność jest,

a reszta w bibliotece

...............................” 

   To jedna z mich ulubionych książek, do których raz na jakiś czas sięgam, teraz czytam ją chyba po raz czwarty. Jest niesamowita, w niektórych momentach dostaje się nawet dreszczy. Mimo że pisana w czasie wojny i opowiada o ludziach,  którzy nie wiodą szczęśliwego życia, nie przytłacza i nie odczuwa się żadnej ciężkości stylu. Napisana jest lekko i czyta się ją świetnie. Chirurga Ravica wyobrażam sobie dokładnie tak, jak wyglądał Remarque.

    To książka o kilku miesiącach z życia Ravica w 1939r., wydarzenia rozgrywają się głównie w Paryżu. Ravic jest niemieckim uchodźcą i pracuje na czarno, operuje za francuskich lekarzy, mających dużo mniejsze umiejętności, niż on. Mieszka w hotelu, gdzie można spotkać wielu innych nielegalnych uchodźców i na początku książki spotyka miłość swojego życia, Joannę. Miłość ich nie jest prosta, on nie chce się angażować, bojąc się kolejnej utraty.

     To z pewnością jest książka psychologiczna. W 1945r, gry po raz pierwszy wydano powieść, Remarque skończył 47 lat, miał za sobą doświadczenie i żołnierza I wojny i uchodźcy sprzed II wojny, naprawdę znał życie z każdej strony. Nie wymyślał, siedząc za biurkiem, przeżyć ludzi, którzy często nie mieli rodzin, ani majątku, a w każdej chwili mogli być aresztowani i odesłani potem do obozu koncentracyjnego. Wiedział i opisał, jak można w totalnej beznadziei cieszyć się chwilą i wykorzystywać ją tak, jakby była wiecznością. Spotkał i opisał ludzi bezwzględnych, nikczemnych, donosicieli, hipokrytów, pozbawionych jakichkolwiek zasad moralnych. Ale spotkał też i osoby, które potrafiły być bezinteresowne. Pokazał i głupców i bezmyślnych biurokratów. Cała gama takich charakterów pokazana jest w „Łuku Triumfalnym”. Są opisane osoby bez masek, w sytuacjach krytycznych. Sporo jest nawiązań do postaw ludzi biernych, których nie obchodzi nic, poza nimi i ich rodziną, żadna krzywda i niesprawiedliwość, wymierzona przeciwko osobom spoza rodziny, nie jest w stanie zmusić ich do jakiegokolwiek działania.

   To jest też książka o dziwnej miłości. Ravic i Joanna mają problem z tym, aby być razem i spróbować wieść wspólne życie. Można się zastanawiać, dlaczego tak jest, częściowo wynika to z sytuacji na świecie, bezustannego zagrożenia życia, traumatycznych przeżyć, lęku, że skomplikowałoby to życie. Ale przyczyna tkwi też w charakterach bohaterów, szczególnie dotyczy to Ravica. Zarówno on jak i wielu bohaterów innych powieści Remarque`a mają skomplikowane charaktery, są takimi indywidualistami, że nie są w stanie funkcjonować na stałe z kimś. Z życia samotnego nie są szczególnie zadowoleni, ale z drugiej strony nie dążą do tego, by to zmienić, a  gdy pojawia się ku temu okazja, niekoniecznie ja wykorzystują. 

   Piękna książka.   

6/6


Autor: LadyBlackCat o października 29, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

środa, 27 października 2021

Joseph Conrad „Tajny agent” – audiobook, czyta Robert Michalak

 Tajny Agent - Audiobook (Książka audio MP3) do pobrania w całości w archiwum ZIP

    Z racji tego, że trwa Conrad Festiwal postanowiłam posłuchać czegoś właśnie Conrada, „Lorda Jima” ze szkoły pamiętam niewiele, ale postawiłam na coś nieznanego, licząc na to, że może pojawi się  do odkrycia stary klasyk.  Książka napisana jest ciężkim stylem, odczuwa się, że minęło grubo ponad 100 lat od daty pierwszego wydania, może lepszym pomysłem byłoby przeczytanie książki w najnowszym tłumaczeniu Macieja Świerkockiego. Lektor czyta monotonnie, co jeszcze pogarsza odbiór. O wciągnięciu się w bieg wydarzeń i zapomnieniu o całym świecie nie ma mowy. Przez cały czas nastrój jest wyjątkowo ponury, a opisywane wydarzenia są tragiczne. Nie odnalazłam tu niestety niczego szczególnie odkrywczego.  

    Conrad przedstawił sylwetki kilku osób w stosunkowo krótkim czasie, jedna z tych osób to organizator zamachu bombowego w Greenwich w 1894r. Aspekt psychologiczny jest najciekawszy. Najpierw poznajemy bohaterów w ich codziennym życiu, potem jednak ma miejsce kilka wydarzeń, które wytrącają wszystkich z rutyny, dochodzi do tragedii, a powrotu do poprzedniego życia nie ma. Można obserwować, jak odnajduje się w takiej sytuacji cynik, pozbawiony jakichkolwiek skrupułów, który dla pieniędzy zrobi wszystko. Czy w nowych warunkach będzie chciał i mógł dalej funkcjonować na swoich zasadach? Czy zmiany w polityce maja dla takich osób znaczenie, czy im w czymś przeszkadzają?  Inny bohater powieści skupia się na pomocy bliskiej osobie i to uznaje za powinność życiową, gdy może realizować sens życia i oddawać się swojej powinności, funkcjonuje bez zarzutu. Sensowny cel pozwalał na czerpanie satysfakcji z życia, ale gdy z kolei okazało się, że ta mini misja nie będzie mogła być realizowana, ta osoba nie była w stanie funkcjonować. Jest też obraz rodziny zamachowca, dalekiej od ideału.

   Oprócz tego opisany jest też ruch rewolucyjny w ówczesnym Londynie, taka mieszanina cynków, którzy chcą na tym cos ugrać, no i ideowców. Oczywiście ideowcy są rozgrywani przez cyników.

    Ponoć „Tajny agent” nie jest reprezentatywny dla całej twórczości Conrada, sięgnięcie po inne powieści pozostaje więc kwestią otwartą.

4/6

   

Autor: LadyBlackCat o października 27, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

poniedziałek, 25 października 2021

Elisabeth Revol "Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat"

 

Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat - élisabeth Revol

    Książka Elisabeth Revol nie wciągnęła mnie w opisywane wydarzenia, na tle innych pozycji literatury górskiej wypada słabo. Pozostawiła po sobie niedosyt. Napisana została bezpośrednio po dramacie na Nanga Parbat z 2018r., wydano ją już w 2019r. Historia wyprawy opowiedziana jest z bardzo subiektywnego punktu widzenia, niezwykle emocjonalnie, odnoszę wrażenie, że książka powstała w odpowiedzi na zarzuty osób, który obwiniały himalaistkę o to, że nie pomogła Tomkowi Mackiewiczowi, będącemu w stanie krytycznym, zejść na dół. Obwiniający Revol pomijali oczywiście fakt, że ona sama była w fatalnym stanie. Główną myślą, przewijającą się przez treść książki jest właśnie tłumaczenie, dlaczego Revol nie mogła pomóc.  

    W książkach o wyprawach na górskie szczyty z reguły są informacje o górach, o wcześniejszych ekspedycjach, dzięki czemu czytelnik ma  szersze spojrzenie. Tutaj tego rodzaju informacje ograniczone są do absolutnego minimum, prawie ich nie ma. Nie ma wzmianek o innych takich wyprawach, jak opisywana, czyli z udziałem paru osób, bez tragarzy, bez jakiegokolwiek wsparcia. Nie wiem, czy jest to częste, czy tego rodzaju wyprawy odnoszą sukcesy. 

  Nie ma też zbyt wielu refleksji na inne tematy, np. o życiu, czy przyjaźni, czy o innych kwestiach, o których himalaiści przecież muszą myśleć. Te skąpe refleksje, które są, do zbyt głębokich nie należą, generalnie książka to emocjonalny opis faktów. Zaskoczyło mnie nieco, jak mało miejsca autorka poświęciła osobom z zupełnie innej wyprawy, które ją uratowały, czyli Adamowi Bieleckiemu i Denisowi Urubko. Oczywiście jest opisane, jak do niej dotarli, jak jej pomagali zejść, ale zdecydowanie więcej miejsca jest poświęcone temu, jak to ona sama jeszcze przed tym ratunkiem schodziła w dół, jak wiele zawdzięcza zostawionej na zboczu przez inną wyprawę linie poręczowej. Nie podobało mi się też, jak autorka w niektórych miejscach krytycznie opisywała Tomka, stwierdzając m. in., że to przez niego ona znalazła się na Nandze. W ogóle wszystkie krytyczne uwagi o zmarłym przyjacielu były według mnie nie na miejscu.  

    Niewiele jest kwestii takich, które można zapamiętać. Najciekawsze wydały mi się te fragmenty, gdzie autorka rozprawia się z mitem tego, jak to Tomek był zafiksowany na punkcie Nanga Parbat i jak z idei zdobycia tej góry uczynił sobie cel życia. Otóż w rzeczywistości Tomek faktycznie opowiadał o tym, że ma kontakt z boginią Nangi Parbat, ale chciał zdobywać również i inne szczyty, a nawet wolał zdobywać inne szczyty, tyle tylko że nie miał jak. Na wyprawy pieniądze zbierał w internecie, a gdy jako cel zbiórki wskazywał wyprawę na jakikolwiek inny szczyt niż Nanga Parbat, wpłat nie było. Ludzie wpłacali tylko na jego wyprawy na  Nangę. Nie było więc żadnej mistycznej potrzeby zdobycia tego właśnie szczytu, tylko działanie takie wymusiła niejako szara rzeczywistość. Przykuwają też uwagę fragmenty o straszliwym hejcie, jaki spadł na himalaistkę, o totalnej bezwzględności hejtujących i o tym, jak szalenie sytuacja ta była destrukcyjny dla jej psychiki. 

3/6  

Autor: LadyBlackCat o października 25, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

sobota, 23 października 2021

Maryla Szymiczkowa "Złoty Róg"

 

Złoty róg - Jacek Dehnel, Maryla Szymiczkowa, Piotr Tarczyńsk

    Czwarty tom cyklu z profesorową Szczupaczyńską spokojnie można przeczytać bez znajomości tomów poprzednich. Zagadka kryminalna do szczególnie frapujących nie należy, akcja też nieszczególnie wciąga. Jako kryminał powieść do wybitnych z pewnością nie należy. Ale ma świetnie opisane tło historyczne. Realia życia w 1900r. w Krakowie i w wioskach pod miastem opisane są tak, że podczas czytania odnosi się wrażenie, jakby to pisał ktoś, kto żył w tamtych czasach. Liczne nawiązania do Wyspiańskiego i opisanego przez niego wesela w Bronowicach będą wielkim smaczkiem dla osób, które lubią Wyspiańskiego. W powieści jest sporo postaci historycznych, jest  mowa o tym, jak wyglądała podziemna działalność niepodległościowa na samym początku XX wieku.  

   O profesorowej Szczupaczyńskiej pisze się często jako o naszej pannie Marple (detektyw z powieści Agaty Christie). Z tym porównaniem byłabym ostrożna. Szczupaczyńska jest bystra, wścibska, ma niebywały tupet i jest mocno konsekwentna w swoich dociekaniach. Jest też snobką, a swoją pozycję zawdzięcza pozycji męża. Swoje poczynania też może uskuteczniać m. in. dlatego, że jest żoną profesora. Panna Marple wszystko zawdzięcza sobie, jest też zdecydowanie bardziej myśląca i nie ma w sobie nic ze snobstwa. Panna Marple budzi zdecydowanie większą moją sympatię. 

     W "Złotym rogu " jest jednak coś, co wzbudziło moją szczególną uwagę. Maryla Szymiczkowa to artystyczny pseudonim pary: Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego. Ludzie, którzy idą pod prąd utartym schematom, inaczej patrzą na życie. Ten oryginalny, unikatowy punkt widzenia na całą rzeczywistość jest szalenie widoczny w tej powieści. Są oczywiście również i inni, oryginalni pisarze, ale w tym przypadku jest to szalenie mocno widoczne. Przewija się to zarówno w drobiazgach, jak też i w głównych wątkach. Przykładowo akcja dzieje się w listopadzie, wszyscy bohaterowie narzekają na pogodę, ale listopadowy klimat, mgiełki, czy nawet deszcze opisane są w taki sposób, że czuje się sympatię do tego miesiąca. Ja listopad bardzo lubię i za te jesienne plenery autorzy u mnie zyskali. Inny przykład: profesorowa obserwując zachowania niektórych osób względem rodziców, doszła do refleksji, że bezdzietność to rodzaj błogosławieństwa. Innego dnia, gdy mąż był u krewnych, długo cieszyła się na myśl, że wieczorem, gdy na zewnątrz zimno, ciemno i plucha, ona będzie mogła, zajadając się czekoladkami, cały wieczór czytać książkę. Szczupaczyńska  wyłapuje z otoczenia to, co nie jest przeciętnością. Pewnego dnia zobaczyła, jak z dorożki wysiada "mężczyzna niezwykły, jedna z tych postaci, których wyjątkowość rozpoznaje się w mgnieniu oka, zanim jeszcze zdąży cokolwiek powiedzieć, osoba, którą się zapamiętuje i które pozostaje w pamięci zawsze, tak że jeszcze wiele lat po tym, jak znika nam z horyzontu, jesteśmy w stanie opisać ją ze szczegółami. Siedzimy w fotelu nad niezbyt ciekawą książką albo głaszcząc ociężałego, rudego kota, kiedy nagle - z niewiadomej przyczyny - w jednej chwili wraca do nas ciężki, piżmowy zapach tamtej osoby, jej powściągliwy sposób mówienia ..." Szczupaczyńska z bardzo dużą ostrożnością podchodzi do tego, co ludzie mówią, co się powszechnie uważa na czyjś temat i dzięki temu odgaduje rozwiązanie kryminalnej zagadki. 
4/6
 
   

Autor: LadyBlackCat o października 23, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

wtorek, 28 września 2021

Andrea Camilleri "Skrzydła sfinksa"

 

Skrzydła sfinksa - Andrea Camilleri

    Przeczytałam ostatnio recenzję książki Tomasza Stawiszyńskiego  pt. "Ucieczka od bezradności". Autor recenzji udowadniał, że współczesna kultura, w tym literatura, unika trudnych tematów, jak np. smutek, czy żałoba. Książki Stawiszyńskiego nie czytałam, pewnie ją przeczytam, ale ze wspomnianą tezą już teraz w żaden sposób zgodzić się nie mogę, chociażby popularny cykl kryminalny autorstwa Andrea Camilleri z komisarzem Montalbano, o którym wielokrotnie pisałam, przeczy tej tezie.  

     Montalbano, o czym też już wspominałam, generalnie jest człowiekiem zadowolonym z życia, aczkolwiek nie jest to zadowolenie typu amerykańskiego, nie jest on szczęśliwy zawsze i wszędzie. Gdzieś pod tą powłoką spełnienia czai się smutek i raz na jakiś czas daje o sobie znać. W tym tomie znalezione zostały zwłoki młodej, pięknej dziewczyny, co doprowadziło komisarza do doła psychicznego. Jego wieloletni związek z Livią zawisł na włosku, komisarz wyobraziwszy sobie rozstanie, poczuł totalną samotność. W innym momencie uczuł żal na myśl, że dla niego i Livii jest już za późno na dzieci. Do tego wszystkiego jak zwykle nie może pogodzić się z przemijaniem i z tym, że robi się coraz starszy. Jest to idealny przykład człowieka, który jest wrażliwy, refleksyjny, smutek nie jest mu obcy, ale mimo to jednak potrafi tak naprawdę cieszyć się życiem i bez trudu odnajdywać jego uroki. Uważam, że dobra literatura popularna podejmuje nie tylko tematy błahe, ale i poważne i trudne i każdy, kto czyta taką literaturę ma tego świadomość. Często te trudne tematy podawane są w lekkiej formie, niekoniecznie w śmiertelnie poważnej i dzięki temu można to czytać. Gdy ktoś twierdzi, że jest inaczej, po prostu nie czyta tego rodzaju książek.  

      W tym tomie Montalbano jak zawsze realizuje swoją pasję w postaci czytania książek, tym razem sięgnął po "arcydzieło" zachwalane przez jedną z gazet. Dość szybko zdenerwowany zorientował się, że jest to zupełne przeciwieństwo arcydzieła i że gazety obecnie coraz częściej odkrywają coraz większe "arcydzieła", których nie da się czytać. 

     W tym tomie wpada na trop przekrętów finansowych, realizowanych  przez osoby, które pozornie zajmują się działalnością dobroczynną. Są to osoby znane i powszechnie szanowane, zaś próba prześwietlenia ich działalności niby to dobroczynnej budzi totalny sprzeciw przełożonych komisarza i innych osób wysoko postawionych. 

    Jak zwykle jest też morze i dobre jedzenie.
4/6   
Autor: LadyBlackCat o września 28, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 26 września 2021

"Małżeństwo do poprawki" Michael Engler - sztuka teatralna Teatr Kwadrat

 

Ilustracja

    Jak zwykle komedia grana w Teatrze Kwadrat okazała się warta obejrzenia. Do poprawki nadaje się nie tylko tytułowe małżeństwo Thomasa i Very, ale i życie ich adwokatów. Para małżeńska z pozoru jest bardzo udana, kobieta jednak w rzeczywistości jest permanentnie zdradzana i myśli poważnie o rozwodzie. W związku z taką perspektywą każde z małżonków zatrudnia adwokata, z tym że adwokatem Thomasa staje się jego bliski znajomy.  

   Autor sztuki świetnie pokazał, jak bardzo nie doceniamy tego, co mamy. Dopiero spojrzenie z innej perspektywy, jakby patrzył ktoś obcy,  pozwala na dostrzeżenie plusów sytuacji. Ale komedia jest pełna zwrotów akcji i oczywiście nie tylko ten najprostszy i najbardziej czytelny jej aspekt zasługuje na uwagę. Adwokatka Very, perfekcjonistka w każdym calu jest niezwykle spięta, jak taran dąży do celu, czyli do rozwiedzenia pary. Ale pojawia się sytuacja, kiedy i ona i adwokat Thomasa nagle, pod wpływem nieoczekiwanych okoliczności, bez jakiegokolwiek zaplanowania chwilowo wyluzowują (co przydałoby się chyba każdemu, już niekoniecznie w taki sam sposób jak na scenie). Świat się nie wali, a życie każdego z nich po złapaniu odrobiny dystansu zmienia się diametralnie. Taka drobna poprawka tak dużo dała. 

   Szalenie podobało mi się popatrzenie na funkcjonowanie małżeństwa z różnej diametralnie perspektywy. Pozornie szczęśliwi, bogaci, on utalentowany i nagradzany pisarz, ona wzorowa pani domu - to jedno spojrzenie. A gdy się temu bliżej przyjrzeć, widzimy, że on nie tylko zdrada, ale i pije, a jego książki to bezwartościowa pisanina, która nie przynosi nikomu niczego dobrego. Ten prawdziwy obraz dostrzega widz i ma jego świadomość Vera, a czy Thomas będzie w stanie dostrzec prawdę? Mało kto jest na tyle odważny, aby zamiast okłamywania się  zobaczyć szczerą prawdę o sobie. To też może być inspiracja dla widza. 

    Ale poza wszystkim spektakl gwarantuje świetną rozrywkę z rewelacyjnie dobraną muzyką. 
5/6 
    
Autor: LadyBlackCat o września 26, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

sobota, 25 września 2021

Agata Christie "Zabójstwo Rogera Ackroyda"

 


Ilustracja

    To jedna z pierwszych książek Agaty Christie, a w jej czasach jedna z najbardziej znanych. Zawsze gdy czytam coś tej autorki, poza oczywiście zagadką kryminalną, zwracam uwagę na pewne spostrzeżenia psychologiczne, w których była wyśmienita. To właśnie pod tym kątem piszę na tym blogu o książkach Królowej Kryminału. W tej powieści Poirot, świeży emeryt, zapoznając się z siostrą sąsiada, lekarza, mówi jej, że miał ciekawą pracę, najciekawszą na świecie, a mianowicie studia nad ludzkim charakterem. Studia nad ludzkim charakterem były oczywiście głównym zajęciem Agaty Christie, studia nieformalne, nie w sensie wykształcenia, tylko praktyczne.    

       W przypadku tej konkretnej książki  wyeksponowana jest kwestia ludzkiej słabości, słabości charakteru. W każdym bowiem "jest nuta słabości, tam gdzieś głęboko. Dotychczas jeszcze nigdy ta nuta nie musiała zagrać. Może nigdy nie będzie musiała i ten człowiek zejdzie do grobu szanowany i honorowany przez wszystkich. Ale przypuśćmy, że coś się stanie, że znajdzie się w trudnościach. Może nawet jeszcze nie to, może wpadnie przypadkiem na ślad tajemnicy". "Tu wyjdzie na jaw ta nuta słabości. Bo oto jest okazja do zdobycia pieniędzy". W tej książce dość szybko wiadomo jest, że zabity Roger Ackoroyd dowiedział się, kto w jego miejscowości jest szantażystą i że ten szantażysta zabił go z obawy przed ujawnieniem. Słabość ujawnia się więc w chwili próby, gdy wszystko jest ok, nikt z reguły nie ma pojęcia, do czego może być zdolny. I rzeczywiście tą próbą mogą być zarówno okoliczności ekstremalne, jak też bardzo zwyczajne, np. okazja do zdobycia pieniędzy. 

   A gdy już nastąpią te okoliczności i słabość się ujawni, a później "niebezpieczeństwo już nie grozi, człowiek taki staje sie znowu sobą, staje się normalnym, dobrym, miłym człowiekiem. Niechaj jednak znowu zrodzi się potrzeba, nie cofnie się przed następnym morderstwem". Tą prawdę psychologiczną autorka rozwijała jeszcze w innych, późniejszych książkach. Inaczej mówiąc ludzie się nie zmieniają, tylko pod wpływem okoliczności ujawniają się ich słabości, które zawsze w nich tkwiły, tylko w normalnych warunkach się nie ujawniały. 

        4/6

    

Autor: LadyBlackCat o września 25, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 19 września 2021

Jakub Małecki "Dżozef" - audiobook, czyta Adam Bauman i Łukasz Garlicki

 

Dżozef Jakub Małecki


   Ciężko jest mi znaleźć coś pozytywnego, co można powiedzieć o tej książce. Historia szpitalna, gdzie w sali spotyka się czterech mężczyzn, była dla mnie naciągana i nudnawa. Opowieść w opowieści o Stasiu, który wyrzeźbił figurkę kozła, a kozioł ten nim potem owładnął, była z kolei kiczowata. Rozumiem symbolikę kozła, zahamowania, lęki, obsesje itp., które utrudniają lub czasem uniemożliwiają prowadzenie normalnego życia. Ale mimo wszystko kompletnie to do mnie nie przemawiało. Nie zauważyłam tu żadnej głębi, żadnej psychologii. Są nawiązania do Josepha Conrada i jego twórczości, ale też na dość płytkim poziomie. Całość napisana jest bardzo prostym językiem, słucha się nie najgorzej, ale jest nudne i irytujące. 
  
    Mimo wszystko mam jednak świadomość, że powieść ta wielu osobom się podobała i są w stanie dostrzec w niej coś wartościowego. Polecał mi ją mój kolega, bardzo inteligentny i bardzo oczytany, widziałam też pozytywne recenzje i krytyków i internautów. Jest to chyba więc książka nie dla każdego, trzeba lubić literaturę typu realizm magiczny lub fantastykę i pewnie wtedy się spodoba. Nie każdy gatunek literacki jest dla każdego. A ja wracam do kryminałów. 

2/6 
    
Autor: LadyBlackCat o września 19, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

wtorek, 14 września 2021

Lee Child „Wróg bez twarzy” – audiobook, czyta Maciej Jabłoński

 Obraz znaleziony dla: Wróg bez twarzy. Rozmiar: 120 x 160. Źródło: litres.pl

     

      Do tej pory to najlepszych z dotychczas przeczytanych przeze mnie tomów z serii z Jackiem Reacherem. Lee Child prowadzi równolegle kilka wątków, wydarzenia toczą się dynamicznie i wciągają. W Nowym Jorku jest szemrany biznesmen, który chce zniszczyć całkiem sympatyczne małżeństwo i pozbawić ich dorobku całego życia. W tle pojawiają się reminiscencje z wojny w Wietnamie, jest też bowiem i starsze małżeństwo, którego syn zaginął właśnie podczas tej wojny. Reacher usiłuje pomóc w ustaleniu, co stało się z zaginionym. Pod koniec zaskoczenie jest pełne i to w każdym z wątków. Nie ma chyba takiego tematu, którego Lee Child nie byłby w stanie opisać w taki sposób, że  zaczyna on niemal fascynować czytelnika.

     Smaczkiem jest też to, że część wydarzeń rozgrywa się na jednym z wyższych pięter w World Trade Centre, jako trzeci tom cyklu „Wróg bez twarzy” został napisany przed 11 września. W wieży odczuwało się podmuchy wiatru, budynek bowiem bardzo, ale to bardzo nieznacznie przechylał się, gdy wiatr był silny.  Mocno słychać było też jadącą windę. No i w tym tomie Reacher jest zakochany, przeczytałam już połowę cyklu, nie za kolejnością i do tej pory jeszcze się to nie zdarzyło.

    Lee Child w tym tomie szalenie mocno podkreśla indywidualizm Reachera, jego niestandardowy bohater staje przed realną pokusą ustatkowania się i skończenia z włóczęgą. Kocha z wzajemnością bardzo bogatą kobietę. Jedna jego część realnie bierze pod uwagę opcję ustatkowania się, druga jednak cały czas przypomina mu, że wariant - dom, praca, dom, żona, dzieci itp. to nie jest jego powołanie, że nie jest do tego stworzony i że najprawdopodobniej na ta droga w dłuższej perspektywie czasowej nie przyniesie nikomu szczęścia. Presja otoczenia na zmianę już od kilku lat była bardzo silna, osobowość Reachera też jest bardzo silna.    

    Ciekawy jest też wątek jednej z postaci drugiego planu, kobiety którą właśnie chce zniszczyć biznesmen. Do czasu spotkania z tym psychopatą niczym szczególnym się nie wyróżniała, zaś w chwili kryzysu i zagrożenia życia wydobyła z siebie siły, o istnieniu  których nawet chyba się nie podejrzewała. Mimo przerażenia, ryzykując nawet i utratą życia,  zaaranżowała sytuacje, które jej zdaniem mogły uratować ją i jej męża. Lee Child uwielbia takie motywy, z reguły w każdym tomie poza oczywiście Reacherem jest też ktoś inny, kto się nie poddaje, nie panikuje i w kryzysowej sytuacji stawia czoło niebezpieczeństwu. Świetnie się o czymś takim czyta, nasiąka się wręcz takim klimatem.

5/6      

   

Autor: LadyBlackCat o września 14, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 5 września 2021

Evzen Bocek "Arystokratka na królewskim dworze"

 

Arystokratka na królewskim dworze - Evzen Bocek

    Evzen Bocek jak zwykle z poczuciem humoru i zdrowym dystansem do świata opowiada, jak Maria wraz z matką i jedną z osób, zatrudnionych w ich rodzinnym zamku, pojechała na zaproszenie królowej Niderlandów na królewski dwór. To co najlepsze w tym cyklu to oczywiście humor, którego nie brakuje nawet w obliczu wydarzeń niezbyt radosnych i wspomniany dystans. Takie podejście do różnych wydarzeń to też sposób na życie, dzięki któremu żyje się łatwiej.  

     W tym tomie najwięcej sytuacji komicznych wynika ze skontrastowania manier prostej i nieprzejmującej się niczym osoby, pracującej dla Kostków, z manierami jakie wynikają z protokołu obowiązującego na dworze królewskim. Są też oczywiście miłosne perypetie Marii, która nawet w obliczu urwania kontaktów z nią przez ukochanego nie pogrąża się w prawdziwej czarnej rozpaczy i nie dostaje depresji, tylko żyje dalej. Można poczytać właśnie jak, i jaki jest jej sposób na tego rodzaju niemiłe wydarzenia. 

    Autor niestety nieco się powtarza opisując różne komiczne sytuacje, ewidentnie czerpie z gagów z poprzednich tomów. Mniej więcej jedna trzecia książki to tylko rozkręcanie się akcji, a osoby które znają tomy wcześniejsze, nie mają tutaj zbyt wielu powodów do śmiechu. Ale potem jest coraz lepiej. Po lekturze całości lepszy humor jest niemal zagwarantowany. 
4/6 

Autor: LadyBlackCat o września 05, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 29 sierpnia 2021

Marian Turski "XI. Nie bądź obojętny"

      

Obraz znaleziony dla: Mojżesz Dekalog. Rozmiar: 200 x 160. Źródło: modlitwaepl.blogspot.com

 Gdy zobaczyłam tą książkę, zastanowiłam się chwilę, czy jest sens ją czytać, przecież cała zawartość już wynika z tytułu. Czy nakaz "Nie bądź obojętny" można w jakiś szczególny sposób rozwinąć? Można. Marian Turski, który przeżył Holocaust i ma doświadczenie niemal stuletniego życia, rozwinął tą myśl tak, że naprawdę warto poświęcić ze 2, 3  godziny na lekturę. Książka to częściowo zbiór przemówień autora, wygłoszonych przy różnych okazjach, częściowo zaś wspomnienia, a do tego  i zdjęcia. Generalnie teza autora brzmi tak, że gdyby nie znieczulica i obojętność na wszystko, co jest gdzieś daleko i nas nie dotyczy, nie doszłoby do Holocaustu. Aby więc nie dopuścić do kolejnego Holocaustu, nie można być obojętnym. 

     Bardzo prosto jest nie być obojętnym, gdy wszyscy współczują osobom pokrzywdzonym np. przez klęskę żywiołową i robiona jest zbiórka na rzecz poszkodowanych. M. Turskiemu jednak nie tylko o taki brak obojętności chodzi. Ma on na myśli głównie brak obojętności nie tylko wobec wszelkiej niesprawiedliwości, wobec rasizmu, antysemityzmu itp. "Nie bądź obojętny" oznacza także sprzeciw wobec nienawiści czy pogardy na wszelkich możliwych polach, to sprzeciw wobec wszelkiej dyskryminacji, np. wobec LGBT, Rosjan, Ukraińców, Cyganów a także i wobec przeciwników politycznych. Ten nakaz dotyczy zarówno sfery prywatnej, gdy coś się dzieje tuż obok nas, ale też gdy dzieje się gdzieś dalej i wiemy o tym np. z mediów. 

     "Nie bądź obojętny" to także nakaz walki z populizmem, który doprowadza  do wzrostu ciemnoty i wszystkiego, co się z nią wiąże, w tym właśnie do manii wyższości i pogardy wobec innych. To nakaz rozmowy  z ludźmi, których poglądów nie podzielamy.   

    M. Turski zwraca uwagę na szczególne sytuacje. Bardzo prosto jest nie być obojętnym, gdy wokół nas wszyscy też obojętni nie są. Ale gdybyśmy musieli się komuś narazić brakiem obojętności, np. występując w pracy w obronie osoby dyskryminowanej, to już byłby problem. 

5/6

     


Autor: LadyBlackCat o sierpnia 29, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

wtorek, 24 sierpnia 2021

Ewa Winnicka „Greenpoint. Kroniki Małej Polski”

 


wallpapers: Manhattan New York City

 

   Nigdy nie mogłam pojąć fenomenu wyjazdów do Stanów i harowania tam od świtu do nocy, mieszkania w slumsach i ciułania pieniędzy. Liczyłam na to, że „Greenpoint” pomoże mi to zrozumieć. Ewa Winnicka odwaliła kawał dobrej roboty, ale tego zjawiska nie zrozumiem chyba nigdy. Winnicka spędziła sporo czasu na rozmowach z naszymi emigrantami,  dla mnie najbardziej porażające były opisy ich harówki, od rana do wieczora, niekiedy 7 dni w tygodniu i jeden tygodniowy urlop na rok. W niektórych przypadkach kilkadziesiąt lat bez kontaktu z kulturą, z literaturą itp. W takich warunkach trudno zadbać o głębsze kontakty w ramach rodziny, czy przyjacielskie. Gdyby ktoś traktował współcześnie zwierzę, np. konia tak, jak ci ludzie traktują siebie, musiałby liczyć się z możliwością poważnych problemów, np. sprawą karną za znęcanie się nad zwierzęciem i z odebraniem tego zwierzęcia. Nawet gdy ci ludzie ostatecznie dorobili się majątku, chociażby na nieruchomościach, to dla mnie w żaden sposób nie są wygrani, nikt im tych zmarnowanych lat nie zwróci.  

       Ale „Greenpoint” to nie tylko współcześni emigranci, w książce pokazana jest polska emigracja na Greenpoincie od samego początku, od kiedy Polacy się tam pojawili. Są więc chłopi czy robotnicy, którzy ledwo potrafili pisać i czytać i przybywali tam w XIX wieku z biedy, za pieniądzem. Są uciekinierzy z czasów wojny, Żydzi uciekający przed pogromami, są uciekinierzy z okresu stanu wojennego. No i jest też najnowsza i najmniej liczna nasza emigracja, współczesna, wśród której są też ludzie wykształceni, którzy pracują zgodnie ze swoimi kwalifikacjami wykonując pracę intelektualną, mieszkają w normalnych warunkach. Są też i tacy, którzy pracowali fizycznie w NY przez kilkadziesiąt lat i na czas zorientowali się, że idzie koniunktura na nieruchomości. Zainwestowali w te nieruchomości, często dzięki kredytom i pożyczkom, no i stali się milionerami, na starość nie muszą już pracować.  

        Autorka starała się wyłapać wszelkie możliwe zjawiska, jakie tam występują i masę ludzkich postaw. Nie opisuje tylko tych emigrantów, którzy harują całymi dniami i świata poza tym nie widzą. Emigrantów jest dużo, dużo jest więc też różnorakichpostaw. Opisała np. kobietę, która czuła misję pomagania innym i realizowała się w tym. Opisała tych ludzi, którzy odważyli się zająć czymś więcej, niż tylko pracą fizyczną. Są też opisy różnych frakcji  w emigracji, walk pomiędzy nimi. Są i artyści, związani z Nowym Jorkiem, np. rzeźbiarz Andrzej Pityński, pisarze, m. in. opisujący emigrację na Greenpoincie, np. Janusz Głowacki, jest też i Jerzy Kosiński. Jest młoda dziewczyna z niebywała energią i duszą społecznika, która chciała zostać radną. Są też i księża, którzy odegrali swego czasu spora rolę w kształtowaniu się tej społeczności. Nie ma chyba takiego zjawiska, które zostałoby pominięte.

   W tle wszystkich opowiadań jest historia, są nie tylko wojny, ale 11 września, dojście do władzy Trumpa i masa innych. Jest to więc też książka, która można traktować jako historyczną. Wspomniane jest też zjawisko współczesnych bezdomnych Amerykanów, o którym obszerniej jest w „Nomadland”. Mieszkają oni w skupiskach, w namiotach, rozbitych na trawnikach, gdzie są hydranty z wodą. Rano do takiego koczowiska podjeżdża autobus szkolny i zabiera dzieci na lekcje, potem oczywiście je odwozi. Paradoksalnie, w tych koczowiskach nie ma chyba Polaków. Los okazał się złośliwy, bo ta Ameryka przez dziesiątki lat uchodziła u nas w wielu kręgach za co w rodzaju ósmego cudu świata.

      No i oczywiście podczas lektury nasuwają się refleksje natury psychologicznej, np. jak to się dzieje, że jedni ludzie są bardziej zaradni, potrafią  zaryzykować i zawalczyć o swoją pozycję, inni pozostają tylko tymi pracownikami fizycznymi. Zastanawiałam się nad tym i wydaje mi się, że kalifikacje mają tu mniejsze znaczenie, najważniejszy jest chyba stan umysłu i nastawienie psychiczne. Są też i inne aspekty życia na emigracji, jedni pomagają innym drudzy odwrotnie, oszukują ich. Jest też opisane kolejne dziwne zjawisko inercji, jakiej bezwoli, gdy niektórzy ludzie chcieliby wrócić do Polski, ale „nie mogą”, cały czas się zastanawiają, analizują itp.

    Całość czyta się wymienicie, gdy mowa jest o współczesnej emigracji, gdy ci ludzie się wypowiadają. Część  historyczną, np. powstanie Greenpointu czyta się znacznie gorzej, jest po prostu mniej interesująca. Podobnie nieszczególnie interesujące są opisy najwcześniejszej emigracji z XIX wieku, wydrukowane są oryginalne listy, który były przedmiotem badań, pisane przez ludzi, którzy ledwo umieli pisać. Wszystkie są do siebie bliźniaczo podobne. Całość jest rzetelna, poprawna, ale nie znalazłam tu nic porywającego, czy odkrywczego. 

    4/6

Autor: LadyBlackCat o sierpnia 24, 2021 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

Archiwum bloga

  • ►  2025 (38)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (6)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2024 (67)
    • ►  grudnia (5)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (4)
    • ►  września (5)
    • ►  sierpnia (6)
    • ►  lipca (5)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2023 (68)
    • ►  grudnia (5)
    • ►  listopada (6)
    • ►  października (9)
    • ►  września (5)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (4)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (6)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2022 (70)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (6)
    • ►  października (6)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (5)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (7)
    • ►  kwietnia (6)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (7)
    • ►  stycznia (8)
  • ▼  2021 (67)
    • ▼  grudnia (5)
      • Andrzej Chwalba, Wojciech Harpula "Polska, Rosja. ...
      • Lee Child "Siła perswazji" audiobook, czyta Marian...
      • David Machado "Średni współczynnik szczęścia"
      • Artur Nowak, Stanisław Obirek "Gomora. Pieniądze, ...
      • Mitchell Zuckoff "11 Września. Dzień, w którym zat...
    • ►  listopada (5)
      • George Saunders "Lincoln w Bardo"
      • Agnieszka Maciąg ,,Smak wiecznej młodości"
      • Ida Żmiejewska "Warszawianka. Od zmierzchu do świt...
      • Lee Child "Podejrzany" - audiobook, czyta Andrzej ...
      • Andrzej Pilipiuk. "Pan wilków" cykl - "Oko jelenia...
    • ►  października (4)
      • Erich Maria Remarque "Łuk Triumfalny"
      • Joseph Conrad „Tajny agent” – audiobook, czyta Rob...
      • Elisabeth Revol "Przeżyć. Moja tragedia na Nanga P...
      • Maryla Szymiczkowa "Złoty Róg"
    • ►  września (6)
      • Andrea Camilleri "Skrzydła sfinksa"
      • "Małżeństwo do poprawki" Michael Engler - sztuka t...
      • Agata Christie "Zabójstwo Rogera Ackroyda"
      • Jakub Małecki "Dżozef" - audiobook, czyta Adam Bau...
      • Lee Child „Wróg bez twarzy” – audiobook, czyta Mac...
      • Evzen Bocek "Arystokratka na królewskim dworze"
    • ►  sierpnia (6)
      • Marian Turski "XI. Nie bądź obojętny"
      • Ewa Winnicka „Greenpoint. Kroniki Małej Polski”
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (6)
    • ►  stycznia (7)
  • ►  2020 (70)
    • ►  grudnia (3)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (6)
    • ►  września (5)
    • ►  sierpnia (6)
    • ►  lipca (6)
    • ►  czerwca (6)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2019 (73)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (7)
    • ►  października (5)
    • ►  września (5)
    • ►  sierpnia (6)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (7)
    • ►  maja (4)
    • ►  kwietnia (8)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (7)
  • ►  2018 (65)
    • ►  grudnia (7)
    • ►  listopada (6)
    • ►  października (6)
    • ►  września (4)
    • ►  sierpnia (6)
    • ►  lipca (5)
    • ►  czerwca (7)
    • ►  maja (4)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2017 (66)
    • ►  grudnia (7)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (5)
    • ►  września (7)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (7)
    • ►  lutego (6)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2016 (62)
    • ►  grudnia (7)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (4)
    • ►  września (7)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (6)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (5)
    • ►  lutego (4)
    • ►  stycznia (6)
  • ►  2015 (64)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (4)
    • ►  września (6)
    • ►  sierpnia (4)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (5)
    • ►  maja (6)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2014 (65)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (5)
    • ►  września (5)
    • ►  sierpnia (6)
    • ►  lipca (6)
    • ►  czerwca (6)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (6)
    • ►  lutego (5)
    • ►  stycznia (5)
  • ►  2013 (40)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (5)
    • ►  października (6)
    • ►  września (7)
    • ►  sierpnia (6)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (3)

Etykiety

  • 2013r.
  • 2014r.
  • 2015r.
  • 2016r.
  • 2017r.
  • 2018r.
  • 2019r.
  • 2020r.
  • 2021r.
  • 2022r.
  • 2023r.
  • 2024r.
  • 2025
  • Agata Christie
  • album
  • autobiografia
  • biografia
  • dla młodzieży
  • dziecięce
  • dziennik
  • eseje
  • fantasy
  • felietony
  • film
  • film/serial
  • górska
  • historyczne
  • horror
  • humorystyczne
  • Joseph Roth
  • klasyka
  • kryminał
  • kryminał retro
  • kulinaria
  • Lee Child
  • listy
  • literatura amerykańska
  • literatura brytyjska
  • literatura czeska
  • literatura faktu
  • literatura finlandzka
  • literatura fińska
  • literatura francuska
  • literatura grecka
  • literatura hiszpańska
  • literatura irlandzka
  • literatura islandzka
  • literatura japońska
  • literatura kanadyjska
  • literatura litewska
  • literatura niemiecka
  • literatura norweska
  • literatura ormiańska
  • literatura polska
  • literatura rosyjska
  • literatura rumuńska
  • literatura słowacka
  • literatura szwedzka
  • literatura turecka
  • literatura ukraińska
  • literatura vwęgierska
  • literatura włoska
  • literatura żydowska
  • literatuta portugalska
  • Marias
  • młodzieżowe
  • Nagroda Bookera
  • Nagroda Nobla
  • Nagroda Pulitzera
  • o filmach
  • o malarstwie
  • o sztuce
  • o zwierzętach
  • opowiadania
  • podróże
  • podróżnicze
  • poezja
  • poradnik
  • powieść obyczajowa
  • psychologiczne
  • religijne
  • Remarque
  • reportaż
  • Rhys Bowen - Molly Murphy
  • romans
  • rozmowy
  • science ficion
  • sensacyjne
  • spektakl teatralny
  • wojenne
  • wspomnienia
  • zdrowie
  • zestawienia

Najczęściej czytane posty

  • Tove Jansson „Tatuś Muminka i morze”
  • Marek Krajewski „Błaganie o śmierć”
  • Papież Franciszek „Autobiografia. Nadzieja”
  • Philip Ardach „Świat Muminków stworzony przez Tove Jansson”
  • Agata Christie „I nie było już nikogo” – audiobook, czyta Danuta Stenka
  • Maciej Siembieda „Sobowtór” – audiobook, czyta Mariusz Bonaszewski
  • Edith Wharton „Wiek niewinności” – audiobook, czyta Ewa Mateuszuk
  • Patric Modiano „Żebyś nie zgubił się w dzielnicy”
  • Vitus B. Droscher „Białe lwy muszą umrzeć”
  • Joseph Roth „Białe miasta”

O mnie

LadyBlackCat
Wyświetl mój pełny profil

Szukaj na tym blogu

Zgłoś nadużycie

Patric Modiano „Żebyś nie zgubił się w dzielnicy”

            Książeczka jest naprawdę krótka, akcja znikoma, autor skupia się na wewnętrznych przeżyciach narratora, jego refleksjach, są te...

  • Strona główna
Obsługiwane przez usługę Blogger.