Gdy zobaczyłam tą książkę, zastanowiłam się chwilę, czy jest sens ją czytać, przecież cała zawartość już wynika z tytułu. Czy nakaz "Nie bądź obojętny" można w jakiś szczególny sposób rozwinąć? Można. Marian Turski, który przeżył Holocaust i ma doświadczenie niemal stuletniego życia, rozwinął tą myśl tak, że naprawdę warto poświęcić ze 2, 3 godziny na lekturę. Książka to częściowo zbiór przemówień autora, wygłoszonych przy różnych okazjach, częściowo zaś wspomnienia, a do tego i zdjęcia. Generalnie teza autora brzmi tak, że gdyby nie znieczulica i obojętność na wszystko, co jest gdzieś daleko i nas nie dotyczy, nie doszłoby do Holocaustu. Aby więc nie dopuścić do kolejnego Holocaustu, nie można być obojętnym.
Bardzo prosto jest nie być obojętnym, gdy wszyscy współczują osobom pokrzywdzonym np. przez klęskę żywiołową i robiona jest zbiórka na rzecz poszkodowanych. M. Turskiemu jednak nie tylko o taki brak obojętności chodzi. Ma on na myśli głównie brak obojętności nie tylko wobec wszelkiej niesprawiedliwości, wobec rasizmu, antysemityzmu itp. "Nie bądź obojętny" oznacza także sprzeciw wobec nienawiści czy pogardy na wszelkich możliwych polach, to sprzeciw wobec wszelkiej dyskryminacji, np. wobec LGBT, Rosjan, Ukraińców, Cyganów a także i wobec przeciwników politycznych. Ten nakaz dotyczy zarówno sfery prywatnej, gdy coś się dzieje tuż obok nas, ale też gdy dzieje się gdzieś dalej i wiemy o tym np. z mediów.
"Nie bądź obojętny" to także nakaz walki z populizmem, który doprowadza do wzrostu ciemnoty i wszystkiego, co się z nią wiąże, w tym właśnie do manii wyższości i pogardy wobec innych. To nakaz rozmowy z ludźmi, których poglądów nie podzielamy.
M. Turski zwraca uwagę na szczególne sytuacje. Bardzo prosto jest nie być obojętnym, gdy wokół nas wszyscy też obojętni nie są. Ale gdybyśmy musieli się komuś narazić brakiem obojętności, np. występując w pracy w obronie osoby dyskryminowanej, to już byłby problem.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz