Skończyłam właśnie czytać
wiersze Władysława Szlengela. Lubię
poezję i wydawało mi się, że sporo jej znam. O Szlengelu jednak nie wiedziałam
nic. Nic w sensie dosłownym. Nie wiedziałam nawet, że ktoś taki w ogóle
istniał. Gdy w kwietniu była rocznica powstania w gettcie w Polityce w artykule
o powstaniu zamieszczono fragment wiersza Szlengela. Nie jestem osobą
nadwrażliwą, ale wiersz ten był piękny, a zarazem przerażający, przejmujący i
skończyło się to tym, że kupiłam zbiór jego poezji. I czytałam ten jeden tom prawie 2 miesiące.
Czasem kilka wierszy dziennie, czasem wcale. Nie byłam w stanie ani więcej, ani
szybciej. Z małymi wyjątkami były wstrząsające. I piękne pod względem i treści
i budowy, miały i rytm i rym. I dawały się łatwo zapamiętać. I trudno było o
nich zapomnieć. Ich autor rzeczywiście jest nieznany, ale jeżeli ktoś cokolwiek
jego już przeczytał, to nie będzie w stanie zapomnieć.
Wiem, że cała masa poetów tworzyła w czasie
wojny. I sporo tych wierszy znam. Ale najbardziej przejmujące wiersze, jakie
czytałam, są właśnie jego. Mają w sobie
coś nieuchwytnego, co spowodowało, że wzbudziła się we mnie i empatia i
współczucie i przez chwilę odczuwałam chyba i ten sam lęk i tęsknotę i nadzieję
i rozpacz. A przecież wiedziałam o tym wszystkim, co
się w getcie działo. Tylko że do tej
pory patrzyłam na te wydarzenia niemal w taki sposób, w jaki patrzy się np. na
ofiary wojen sprzed kilku tysięcy lat. Odbierałam te wydarzenia tylko pod kątem
suchych faktów, jak typową lekcję historii, daty, nazwiska… A tu nagle pojawili
się niemal żywi ludzie .
…”Może to był sen – (chociaż
nie)
A może zamroczył mnie trunek
Siedzieliśmy razem Bóg i ja
I robiliśmy rachunek
…………………………
Mam lat trzydzieści dwa
Lat sytych albo biedy
Dotychczas Panie Boże
Otwarty miałem kredyt
Mówiono : módl się
Ja się modliłem
Mówiono : pość-
- pościłem…
……………………..
Co Ty mi dajesz dziś
Za wszystkie me uczynki
Ten blok…
Tę blaszkę…plac-
Te bony-czy Treblinki?
……………………..
No mów coś, proszę mów-
Rachunek wyjm z ukrycia
Otwarte księgi – patrz!-
Wspólniku mego życia….
Ten miły starszy pan,
Z którym przy stole piłem
Ołówek wziął do ręki i rzekł…
I tu się przebudziłem
Czy to był zwykły sen?-
Czy też mnie zmorzył trunek?-
Lecz do dziś nie wiem jak
się skończył obrachunek”
I jeszcze fragment wiersza „Kontratak”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz