środa, 26 stycznia 2022
Julian Barnes "Zgiełk czasu" - audiobook, czyta Remigiusz Ptasznik
sobota, 22 stycznia 2022
Agata Christie "Morderstwo w Boże Narodzenie"
Powszechnie Boże Narodzenie kojarzy się z
czymś wspaniałym, w przeważającej części filmów czy książek ukazywane jest jako
niemal mityczny czas, kiedy to wszyscy członkowie rodziny się spotykają, zgodnie
się bawią i rozmawiają. Królowa Kryminału która znała psychikę ludzką jak mało
kto, miała swój odmienny pogląd na święta. Ustami Herkulesa Poirot zwróciła
uwagę na to, że wśród ludzi, a wśród członków jednej rodziny często tworzą się poważne
napięcia, jest mnóstwo pretensji i żalów z przeszłości, poza tym nie wszystkie spokrewnione
osoby się lubią, z biegiem czasu jest coraz więcej antagonizmów. Gdy ludzie
mieszkają daleko i rzadko się widzą, te różne żale się kumulują, nie ma okazji
do przedyskutowania różnych zaszłości, czy nawet do pokłócenia się. A gdy
wreszcie ci ludzie się spotykają, z reguły właśnie w święta, często nie są w stanie
udawać, że wszystko w rodzinie jest świetnie i wspaniale. Tłumione latami emocje wybuchają i dochodzi do
szeregu szalenie niesympatycznych sytuacji, zamiast kolęd i spokoju, są
awantury.
Agata Christie pisała już wcześniej o
irracjonalnej części natury ludzkiej. Tutaj ten problem jest zgłębiony. Otóż
krótko po przyjeździe dorosłych synów z żonami do rodzinnego domu na święta
zostaje zamordowany nestor rodu – Simeon Lee. Nie był on starcem, zasługującym
nas szacunek, tylko tyranem, któremu gnębienie innych sprawiało przyjemność. Żona
jednego z synów Simeona powiedziała, że jej mąż jest psychicznym kaleką, co
było prawdą. Jedną z ofiar psychicznego dręczenia była nieżyjąca już żona Simeona,
matka jego dzieci. Gdy Simeon mówił o niej, nie mógł powstrzymać się od wyznania,
że najbardziej denerwowało go w niej cierpiętnictwo i poświęcanie się. To też
ciekawy portret zależności, im bardziej on się nad nią znęcał, psychicznie oczywiście,
tym bardziej wyglądała ona na cierpiętnicę i na ofiarę. A on wtedy nakręcał się
jeszcze bardziej.
Morderstwo Simeona było bardzo brutalne, a
oczywiste było, że zamordować mógł tylko ktoś z rodziny, powód miał każdy. Oczywiście
żaden z synów i żadna z synowych nie robili wrażenia zabójcy. Herkules Poirot
skwitował to, mówiąc że, „W człowieku drzemią instynkty, których sam nie jest świadom”.
Mówi też, że „Najcichsi, najpotulniejsi dokonują zupełnie niespodziewanych
czynów gwałtownych. Puszczają im hamulce”.
Właśnie w tej książce Christie usiłuje zgłębić,
co tak głęboko tkwi w bohaterach, że można podejrzewać ich o dokonanie
zabójstwa. Całość czyta się bardzo dobrze, jak zwykle, nie ma dłużyzn. Sceneria
Bożego Narodzenia jest unikalna i nie sposób pomylić tą książkę z inną. Zagadka,
kto zabił, wciąga szalenie mocno.
5/6
poniedziałek, 17 stycznia 2022
Lucy Maud Montgomery „Ania na Uniwersytecie” – audiobook, czyta Magdalena Fenning
Powrót
raz na jakiś czas do Ani gwarantuje
napływ dobrego humoru. Ania z reguły zachwyca się codziennością, zwykłym dniem,
dostrzega piękno świata, zachód czy wschód słońca itp. Zawsze lubi marzyć, a my
często jesteśmy tak zabiegani, że nie dostrzegamy ani tego piękna, ani nie pamiętamy
o marzeniach. Powrót do tej książki jest nie po to, aby myśleć o przeszłości i tylko
wracać do czasu, gdy czytało się Anię po raz pierwszy. Powrót jest dla przyjemności
czytania, ale też po to aby powrócić do marzeń i wraz z Anią pozachwycać się zwykłym
dniem.
W tym tomie rzuciło mi się teraz mocno w
oczy to, że Ania ( jeszcze przed zaręczynami) jest spełniona i szczęśliwa wśród
ludzi, którzy nie są jej rodziną. Teraz jest stale promowane i odmieniane przez
wszystkie przypadki słowo RODZINA, tak jakby inne wartości poza tymi patetycznymi
i patriotycznymi nie miały żadnego znaczenia. Maryla z Mateuszem Anię adoptowali.
Na uniwersytecie najbliższe przyjaciółki były dla niej kimś w rodzaju rodziny. W
tym tomie Ania otrzymała drobny, ale umożliwiający jej dalszą naukę spadek od
ciotki swojej przyjaciółki Diany. Na szczęście wspomniana starsza pani,
Józefina, nie uważała, że liczy się
tylko rodzina i z jej majątku mogła też skorzystać właśnie Ania, osoba
niespokrewniona, a którą Józefina bardzo lubiła i która dał Józefinie sporo radości.
W tym tomie również do Maryli wprowadziła
się pani Linde, wdowa, która mieszkała sama. Ta decyzja nie miała oczywiście nic wspólnego z LGBT, dwie starsze pani uznały,
że będzie im raźniej i że we dwie lepiej sobie poradzą z codziennymi obowiązkami
i z wychowaniem Tadzia i Toli. Tym samym do „rodziny” Ani weszła kolejna
niespokrewniona osoba.
Książka naprawdę jest bardzo przyjemna w
odbiorze, poza jednym wyjątkiem, i
dobrze się jej słucha. Jest jeden koszmarny rozdział, opisujący, ja to
studentki, łącznie z Anią, usiłowały uśpić zdrowego, młodego kota. Skończyło się
to na szczęście niepowodzeniem, kotek przeżył, nic mu się nie stało i
zamieszkał z dziewczynami. Te rozdział psuje jednak książkę.
Poza tym całość ciekawi, co do Ani to wiadomo, jak
skończy się jej znajomość z Gilbertem, ale wielką niewiadomą są jej koleżanki,
niezamężne i stale flirtujące. Przed odsłuchaniem
audiobooka nie pamiętałam już, która z
kim się zaręczyła.
5/6
sobota, 15 stycznia 2022
Marek Krajewski "Miasto szpiegów"
Dawno
nie czytałam Krajewskiego, po przerwie ogólne wrażenie jest mocno pozytywne.
Fenomenalnie pokazane jest tło historyczne, czyli Wolne Miasto Gdańsk w 1933r.,
w którym wyjątkowo rozgrywają się wydarzenia, Lwów jest tylko na samym
początku. Wolne Miasto Gdańsk teoretycznie
powinno być neutralne, ale zdecydowanie dominują w nim sympatie proniemieckie. Toczy
się rozgrywka pomiędzy wywiadami: głównie właśnie polskim i niemieckim, te
rozgrywki opisane są rewelacyjnie, część bohaterów książki to postacie
historyczne, jak np. mjr Żychoń, szef polskiego wywiadu wojskowego w tym
mieście, działający pod przykryciem. Autentyczna jest też postać niemieckiego
oficera Abwehry, opisane rozgrywki to również fragmenty autentycznych wydarzeń.
Tło historyczne to największy atut powieści, psychologia wypada nieco słabiej. Tym
razem zagadka ma charakter i szpiegowski i kryminalny.
Marek Krajewski jest w stanie zachować
oryginalność i też niestandardowe spojrzenie na rzeczywistość. Czytałam z nim kilka wywiadów i od razu widać,
że nie jest postacią przeciętną, przykładowo jedno z jego ulubionych miejsc jest położone nad Bałtykiem, ale jest
mało znane, nie jest oblegane przez turystów i dzięki temu może tam odpoczywać
bez tłumu. Nazwy miejscowości nie zdradził. Sam kierunek studiów, który
skończył też zdecydowanie nie jest standardowy: filologia klasyczna. Wcześniejsza
jego praca wykładowcy akademickiego w tej dziedzinie jest już zupełnie niespotykana.
To tylko drobne przykłady.
Te nietypowe zainteresowania, niepodążanie za tłumem i generalnie wielka unikatowość
jest doskonale widoczna w książkach, dzięki czemu na rzeczywistość można
popatrzeć w inny sposób. Przykładowo jedną z bohaterek „Miasta szpiegów” jest kuzynka
głównego bohatera, Popielskiego, Leokadia, kobieta niezamężna w wieku lat 50.
To wraz z nią i córką Ritą Popielski wyjechał jako współpracownik naszego
wywiadu do Gdańska. Leokadia pokazana jest jako kobieta nie tylko bardzo
atrakcyjna fizycznie, ale i inteligentna, nawet błyskotliwa, a ponadto
uwodzicielska i co najważniejsze potrafiąca uwodzić skutecznie. Podobała się nawet
młodszym mężczyznom. Współcześnie kobiety nawet w starszym wieku bywają
atrakcyjne, ale 90 lat temu były z reguły tylko babciami i niemal nikt nie
patrzył na nie jako na obiekt seksualnego pożądania. W tym tomie sporo jest uwodzenia.
Popielski, szalenie inteligentny mężczyzna dał się uwieść miejscowej femme
fatale i stracił dla niej głowę, nie w 100%, ale w znacznym stopniu.
Wolne Miasto Gdańsk poznajemy w scenerii zimowej,
też znacznie mniej popularnej, niż plażowej. Jest to miasto groźne i
nieprzyjazne Polakom i to pod każdym względem. Krajewski prowadzi nas i do
domów arystokracji i do spelunek.
To zaś, co mi przeszkadzało podczas
czytania, to brutalność. Tak samo było, gdy czytałam kilka lat temu „W otchłani
mroku” tego samego autora. Są opisy tortur i wiele drastycznych, szczegółowych opisów,
jak strasznie w różnych miejscach traktowani byli ludzie, np. w więzieniach. Nie jest to dobra lektura na dobranoc. Przez
te opisy książki nie czytało się najlepiej, brakowało mi też głębszej
psychologii.
5/6
środa, 12 stycznia 2022
Lee Child "Nic do stracenia"- audiobook, czyta Andrzej Hausner
W tym tomie Jack Reacher pokazuje, jak to jest, gdy jest się człowiekiem w pełni wolnym. Chyba każdy ma jakieś ograniczenia, jedni boją się o swoje dzieci i z tego powodu pewnych rzeczy nie zrobią, a inne zrobią, inni boją się o pracę i o to, że w razie jej utraty nie spłacą kredytu, przez co muszą znosić w tej pracy różne nieciekawe sytuacje. Takich ograniczeń jest mnóstwo. Reacher nie ma rodziny, ani domu, ani kredytu, ani niczego co wiązałoby go z czymkolwiek, robi więc tylko to, na co ma ochotę. Dla zwykłych śmiertelników stan taki pozostaje marzeniem, można więc poczytać o tym, jak to jest żyć bez jakichkolwiek ograniczeń.
Reacher przypadkowo przejeżdżał przez miejscowość Rozpacz (nazwa nadana przez zdobywców Dzikiego Zachodu, zmierzających do Gór Skalistych) i postanowił, że zatrzyma się tam na chwilę, dosłownie na jedną noc. Zauważył jednak, że spotkało się to z gigantyczną niechęcią mieszkańców. Władze miasta podjęły drastyczne kroki, nasz bohater został zatrzymany przez policję i wydalony z miasteczka za włóczęgostwo. Każdy niemal w tej sytuacji dałby sobie spokój z miasteczkiem Rozpacz, w którym nie ma nic do oglądania i jak najszybciej odjechałby w ciekawsze miejsce. Reacher zrobił dokładnie odwrotnie. Uznał, że nikt mu nie będzie rozkazywał, gdzie on może, a gdzie nie może przebywać. Jest wolnym człowiekiem i będzie robił to, na co ma ochotę, choćby jego pomysły wydawały się komuś zupełnie niedorzeczne. Zadecydował więc, że zostaje w Rozpaczy do czasu, aż ustali, co kryje się za lokalną ksenofobią i co jest tak skrupulatnie ukrywane. Sytuacja robiła się więc coraz bardziej gorąca, niewiele brakowało, a doszłoby do linczu na Reacherze.
Na szczególną uwagę zasługuje opis prowincjonalnego miasteczka. Układy i układziki, jakie panują w małym amerykańskim miasteczku niczym nie różnią się od tego, co dzieje się w polskich miasteczkach. Władza świecka zbratana jest z kościelną, w tym przypadku jedna osoba sprawuje obie władze i do tego jeszcze jest właścicielem jedynego wielkiego zakładu pracy w okolicy. Każdy boi się więc, aby się nie narazić, mogłoby się to skończyć utratą pracy. Ludzie są zastraszeni, brak jest perspektyw, panuje marazm. Ale zagadka, jaka się tu kryje, jest frapująca.
Andrzej Hausner czytał już książki Lee Childa z Reacherem, nie jest w tym rewelacyjny, ale nie jest źle.
4/6
piątek, 7 stycznia 2022
Mari Jungstedt "Ciemność wśród nas"
czwartek, 6 stycznia 2022
J.K. Rowling "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" - audiobook, czyta Piotr Fronczewski
Po raz kolejny w okolicach Bożego Narodzenia i Nowego Roku nabieram ochoty na książki adresowane dla dzieci. Harrego Pottera w dzieciństwie nie czytałam, znam go za to z filmów. Dorosła osoba gdy przyjmie konwencję dziecięcą i dziecinny styl, może spokojnie po Harrego sięgnąć. Kolejne książki, z racji tego że adresowane są do starszych nieco dzieci, powinny być łatwiejsze w odbiorze dla dorosłego.
Książka niesamowicie wciąga, mimo tego że wie się, co będzie dalej i jak się wszystko skończy. I podobnie jak i baśnie gwarantuje, że w walce dobra ze złem, dobro zwycięży. W mojej ulubionej książce dzieciństwa "Tajemniczym ogrodzie", o którym pisałam tutaj, Mary odnajdowała w otaczającej ją rzeczywistości to, co mogło fascynować. Tutaj to do nieszczęśliwego Harrego przybywa wysłannik świata czarodziejów i uruchamia ciąg wydarzeń, który kończy się na sprowadzeniu Harrego do magicznego świata , do szkoły czarodziejów w Hogwarcie.
Nawet będąc dorosłym, można przypomnieć sobie, w baśniowym wymiarze, jak wygląda przyjaźń, odwaga, poświęcenie, lojalność. Można też po raz kolejny uzmysłowić sobie, że nigdy nigdzie, nawet w baśniowej krainie, nie będzie idealnie, że zawsze jakaś część rzeczywistości może doskwierać, a także że wszędzie jest coś do zrobienia i wszędzie czekają nas wyzwania.
Są też różne fragmenty, zasługujące na szczególną uwagę i na chwilę refleksji, np. lustro, w którym każdy widzi co innego, a mianowicie to, o czym tak naprawdę marzy. Czasem nawet ten, kto chce popatrzeć, może nie zdawać sobie sprawy z tego, co tak naprawdę w nim "siedzi" i co zobaczy w tym lustrze.
Piotr Fronczewski czyta świetnie. Nadaje się i do ról w filmach dla dorosłych i dla dzieci, tak samo może czytać książki dla każdego. Można tylko podziwiać, że bez względu na wiek (ur. w 1947r.), cały czas chce mu się coś robić.
4/6
niedziela, 2 stycznia 2022
Podsumowanie roku 2021 - najlepsze książki