K2
jest najtrudniejszym na kuli ziemskiej szczytem
do zdobycia. G. Bowley dziennikarz, który nigdy się nie wspinał, opowiada o
tragedii z 2008r., kiedy to na „Górze Mordercy” zginęło w tym samym dniu 11
osób, pochodzących z kilku różnych wypraw. I niestety, ale ta opowieść
nieszczególnie mu się udała, z całą pewnością pod względem sposobu napisania
nie wytrzymuje porównania z innymi książkami o górach.
Książkę czyta się źle i nie ma żadnego
problemu, aby się od niej oderwać i to w dowolnym momencie. Dynamika wydarzeń
ciągle się rwie. Autor opisał zarówno dzieje kilku tragicznych wypraw właśnie z
2008r., ale i historię zdobywania góry, co do zasady było pomysłem trafnym.
Szkoda jednak, że wydarzeń wcześniejszych nie opisał w odrębnym rozdziale,
tylko wpadł na idiotyczny pomysł przeplatania do pewnego momentu opowieści z
2008r. właśnie z dziejami innych wypraw. Opisując wydarzenia z 2008r. też
bezustannie mieszał przebieg dramatu z informacjami o wspinaczach, ich rodzinach,
doświadczeniu itp., a do tego opowiadał wszystko chronologicznie, czyli po
opisaniu tego, co działo się z kimś o określonej godzinie opowiadał potem o tym,
co robiły inne osoby w tym samym czasie, potem wracał znowu do tej osoby o której
pisał wcześniej itp. Z racji tego, że osób uczestniczących w zdobywania szczytu
było naprawdę dużo ciężko było się zorientować, co się naprawdę dzieje. Taki styl
pisania byłby pewnie dobry, gdyby pisany był urzędowy dokument, a nie książka.
Poza suchą relacją jest bardzo mało refleksji na temat tego, co się stało, czy
chociażby nad ludzkimi postawami.
Idealnie
z problemem opisania wydarzeń z udziałem wielu osób poradził sobie Jon Krakauer
we „Wszystko za Everest.” Krakauer jest dziennikarzem i był uczestnikiem opisywanej
wyprawy, a od jego książki nie sposób było się oderwać, pisałam o niej tutaj. On
najpierw opisał wydarzenia ze swojego
punktu widzenia, a potem opowiadał, co działo się z tym czasie z innymi
osobami. Informacje o wspinaczach zawarł we wcześniejszych rozdziałach, a nie w
tym, których opisywał atak szczytowy.
„Broad Peak. Niebo i piekło” B. Dobrocha i
P. Wilczyńskiego dotyczy z kolei wyprawy 4 osób, jest wręcz genialny, zawiera i
refleksje i opisy wydarzenia, i szereg informacji o bohaterach i wiele
informacji o kontrowersjach, a nawet wręcz burzy, jakie pojawiły się po
tragedii. O książce pisałam tutaj i od niej też nie mogłam się oderwać.
Lektura nie jest całkiem pozbawiona sensu,
są miejsca, kiedy robi wrażenie, przykładowo opisy wspinaczy, którzy podejmowali
dramatyczne decyzje o niesieniu pomocy, narażając się przy tym na ryzyko
śmierci. Godne jest też uwagi to, że autor już po zebraniu relacji pojechał pod
K2 chcąc zobaczyć górę, której poświęcił tyle czasu, a dalej nie wiedział, po
co ludzie na nią wchodzą, ryzykując życie. Napisał prosto: „K2 był niewiarygodnie
piękny i piękno to wykraczało poza wszystko, co mogłem sobie wyobrazić.” Nie
jest to oczywiście odpowiedź, bo jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Piękno
kojarzy się z dobrem i prawdą, a wszystkie 3 razem z kolei z transcendencją. Może
ci ludzie szukają transcendencji…
Efekt lektury jest u mnie taki, że chciałabym przeczytać jeszcze inną książkę na temat tego, co się stało na K2, ta pozostawiła totalny niedosyt.
4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz