czwartek, 26 marca 2020

Antoni Czechow „32 omdlenia” (czyli „Niedźwiedź”, „Oświadczyny” i „Historia zakulisowa”) – spektakl teatralny – „Teatr Polonia” Warszawa

Ilustracja

   
    To już ostatnie z zaległych przedstawień, oby szybko można było znowu chodzić do teatru. Tym razem również nie czytałam tekstu, ale gdyby komuś zależało, to mógłby poszukać i z pewnością znalazłby. Trzy krótkie sztuki, nazwane przez Czechowa  żartami, zebrane razem stanowią spektakl. Ostatnio chodziłam na sztuki współczesne, przerywnik w postaci klasyki sprzed ponad 100 lat pokazał, że mimo zupełnie innej formy i odmiennego stylu, śmieszy nas to samo co naszych pradziadów. 


     Trzy żarty to odrębne utwory sceniczne, grają w nich natomiast ci sami aktorzy. Pozornie wydaje się, że to zupełnie coś innego, niż komediowe sztuki współczesne. Poza innymi kostiumami aktorzy mówią innym językiem, bardziej wyszukanym, nie ma ogranych elementów z pomyłkami co do osoby i brania jej za kogoś innego. Nie ma jakichkolwiek wulgaryzmów czy scen w negliżu, chociażby minimalnym. Tempo jest wolniejsze, a komizm wynika z dialogów między postaciami. Bohaterowie są zdecydowanie mniej bezpośredni, niż współcześni. Ale poza tym, to się nie różnią od nas.


    W miarę oglądania okazuje się, że po wyeliminowaniu tej otoczki chodzi dokładnie o to samo, co i współcześnie, ludzie się zakochują w sobie, uwodzą, udają, toczą różne gierki. W „Niedźwiedziu” do wdowy przyjeżdża po zwrot długu nieznany jej wierzyciel jej męża. Początkowo on jest nieco arogancki, aczkolwiek w porównaniu do obecnego chamstwa, to pełna kultura. On chce odzyskać  dług, a ona udając obolałą i niekontaktującą ze światem  wdowę, chce go spławić. Dość szybko uświadamiają sobie, że ten pozorny przeciwnik im się podoba. Widzimy więc, jak kobiety uwodziły mężczyzn w XIX wieku, a wnioski płyną z tego takie, że gdyby spotkały się jakimś cudem dwie kobiety, jedna żyjąca obecnie, a druga ponad 100 lat temu, i miałyby uwieść mężczyznę, to walka między nimi byłaby wyrównana. I vice versa,  wierzyciel też zaczął się starać, aby zaimponować wdowie i aby ją zaintrygować swoją osobą, stosował różne techniki, raz był miły, potem uszczypliwy, prowokował, aż w końcu powoli zaczął się odsłaniać.  


   Podobnie jest i w dwóch pozostałych żartach, to znaczy dotyczą one innych sytuacji, ale wszystkie są zabawne, nawet nie wiedziałam, że Czechow może taki być. Gra aktorów, a gra K. Janda, J. Stuhr, St. Brejdygant jest wyśmienita i z pewnością najlepiej byłoby spektakl obejrzeć, ale w razie braku możliwości, albo dla przypomnienia, warto i poczytać.

5/6  

  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz