czwartek, 30 stycznia 2025

Tove Jansson „Opowiadania z Doliny Muminków”

 

    Nie przepadam za opowiadaniami, ale te, które napisała Tove Jansson są świetne. Czyta się je rewelacyjnie, chociaż są króciutkie,  są jeszcze ilustracje autorki. W każdym opowiadaniu na przykładzie jednego z bohaterów pokazana jest jakaś życiowa prawda. Nie są to kwestie odkrywcze, ale warto sobie je przypomnieć, tym bardzie że nie dotyczą sytuacji wydumanych, tylko częstych i realnych. Wszystko opisane jest oczywiście w lekkiej i często humorystycznej formie. 

    Przykładowo mamy „Filifionkę, która wierzyła w katastrofy”. Filifionka stale się czegoś obawiała, a nawet gdy wszystko było ok, była przekonana, że zaraz się coś popsuje. No i jednego razu nad brzegiem morza, gdzie stał dom Filifionki, rozpętała się potężna burza i powstała nawet trąba powietrzna. Początkowo, przez chwilę, Filifionka wpadła w panikę i była przerażona. Potem wyszła z domu, całkiem racjonalnie bojąc się, że dom się rozleci, usiadła na plaży. Katastrofa, której się obawiała, właśnie nadeszła. Ale nie mogła nic zrobić, nie było drogi ucieczki. Zaczęła przyglądać się żywiołowi. „Najdziwniejsze zaś było to, że nagle poczuła się zupełnie bezpieczna. Było to bardzo szczególne uczucie”. Przestała się bać. Zmierzenie się z tym, czego się obawiała, okazało się o wiele sensowniejsze, niż życie w wiecznym strachu. Po wszystkim wiedziała, że nigdy nie będzie już taka jak wcześniej.

    Każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie. W każdym opowiadaniu jest coś uniwersalnego, a to np. tęsknota za czymś nieokreślonym, pragnienie wędrówki – „Tajemnica Hatifnatów”, a to potraktowanie prawdziwej przyjaźni jako jednej z najważniejszych rzeczy na świecie, dla której warto coś drobnego poświęcić – „Historia o ostatnim smoku na świecie”, albo alegoryczne pokazanie, jak przy złym traktowaniu człowieka staje się on niewidzialny i co może dziać się później, gdy ta sama osoba znajdzie się w życzliwym otoczeniu – „Opowiadanie o niewidzialnym dziecku”, no i różne inne. 

8/10


piątek, 24 stycznia 2025

Lilian Jackson Braun „Kot, który czytał wspak”

 


    Tak jak przypuszczałam, gdy po 10 latach skończyłam czytanie ulubionej serii, czytając po 2, 3 czy 4 tomiki na rok, zaczynam od początku. Czerpanie autentycznej radości ze zwyczajnego życia i plejada godnych podziwu i uwagi oryginałów to coś w rodzaju znaku firmowego tej serii. 

        Qwill, dziennikarz po okresie alkoholizmu i po rozwodzie, osiedlił się w innym mieście i rozpoczął pracę w miejscowej gazecie. W I tomie pojawia się diaboliczny krytyk sztuki, Mountcelemens jego recenzje są niemal genialne, ale często bardzo ostre. Mountcelemens to prawdziwy esteta, który wszędzie musiał otaczać się pięknem, w domu miał wiele dzieł sztuki, jego meble były piękne i funkcjonalne, każdy przedmiot, jaki posiadał, musiał być bardzo dobrej jakości. Gdy Qwill usiadł u niego w domu w fotelu, poczuł, że chyba nigdy nie było mu tak wygodnie. Posiłki które Mountcelemens przygotowywał, to były dzieła sztuki zarówno pod względem smaku i wyglądu.  Czytając, trudno oprzeć się wrażeniu, że naprawdę warto zadbać bardziej o swoje najbliższe otoczenie pod względem estetyki. 

        Qwill natomiast zgodził się na to, aby obok Mountcelemensa prowadzić w gazecie dział, dotyczący sztuki współczesnej. O sztuce nie miał zielonego pojęcia,  zaczął więc zgłębiać temat, chodzić na wystawy, dał szanse tej sztuce, aby go zafascynowała, co może zrobić oczywiście każdy. 

        Qwill zobaczył np. fascynujący obraz, na którym pozornie były tylko plamy i trójkąty, ale gdy zaczął się w niego wpatrywać,  spod plam zaczął się wyłaniać jakiś wizerunek, aż „poczuł na sobie spojrzenie dwojga oczu, spozierających z głębi. W miarę jak przyglądał się dokładniej, wyraz tych ślepi zmieniał się, z początku niewinny, potem rozumny, a wreszcie dziki”. Były to również „oczy pełne tajemnicy i przekory”. Malarka namalowała także kilka studiów kota, przy czym „uchwyciła całą tajemnicę, magię przewrotność, figlarność, dzikość, buńczuczność i lojalność”.  Okazało się więc, że było warto zająć się tym tematem, zamiast np. narzekać na monotonię życia.  

        O tej samej książce ale z innej nieco perspektywy już pisałam na tym blogu. 

10/10


środa, 22 stycznia 2025

Krzysztof Koziołek „Nad Śnieżnymi Kotłami”

 

        Jest to bardzo przyzwoity kryminał retro, umiejscowiony w 1939r. w Szklarskiej Porębie – wówczas Schreiberhau  i okolicach. Warstwa historyczna, realia życia i obraz tamtego regionu są odtworzone rewelacyjnie. Są tu nawiązania do Walonów, którzy przybyli w poszukiwaniu skarbów, są opisy gór i hotelu górskiego na Śnieżnych Kotłach, tuż nad przepaścią, są opisy turystów i w ogóle życia w niemieckim turystycznym miasteczku. 

        Czytając K. Koziołka porównywałam tą książkę do kryminałów Sławomira Gortycha, których akcja toczy się w Karkonoszach w różnych płaszczyznach czasowych. Na temat historii regionu, obyczajów itp. kwestii, zdecydowanie więcej można się dowiedzieć z książki R. Koziołka. U Gortycha jest wprowadzony wątek Ducha Gór, czyli element czegoś w rodzaju tamtejszej mitologii i mocno zaakcentowany jest wątek romansowy. Dzięki mniejszej faktografii książki Gortycha czyta się lżej, są idealne na zmęczenie, czytają się niemal same. Krzysztof Koziołek też potrafi tak pisać, w tak lekki sposób napisany jest chociażby jego „Biały pył. Piekło na K2”. W przypadku „Nad Śnieżnymi Kotłami” tej lekkości trochę brakuje, w zamian jest dbałość o realia historyczne. Myślę jednak, że lektura K. Koziołka również mogłaby kogoś  porwać i doprowadzić do tego, że  pojechałby w Karkonosze, tak jak to miało miejsce w moim przypadku po lekturze trzech tomów Gortycha.

        O książce tej będzie trudno zapomnieć chociażby z tego względu, że świetnie pokazuje, jak bardzo Niemcy w przededniu wybuchu II wojny  mieli zlansowane mózgi chociażby w kontekście wyższości określonej rasy i wspaniałego, pozbawionego ułomności człowieka niemieckiego. W Szklarskiej Porębie istniało coś, co nazywało się: Dom Opieki dla Idiotów, K. Koziołek pokazał, jak wyglądała „opieka” nad upośledzonymi i co na ten temat sądzili wykształceni Niemcy.

8/10


czwartek, 16 stycznia 2025

Dionisios Sturis, Ewa Winnicka „Głosy. Co się wydarzyło na wyspie Jersey” – audiobook, czyta Mateusz Drozda

 

Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey

    W książce tej jest trochę historii wyspy, sporo jest o emigrantach z Polski, zarówno tych co w latach 90-tych zdecydowali się na zarobkowanie na wyspie w warunkach urągających ludzkiej godności, jak też i o emigrantach już późniejszych. Najwięcej miejsca oczywiście poświęcone jest naszemu rodakowi, który w 2011r. zabił 6 osób, w tym najbliższą rodzinę. Przed zbrodnią można było go określić mianem zwykłego człowieka, który niczym szczególnym się nie wyróżniał. Autorzy starali się ustalić, dlaczego doszło do tej tragedii. Rozmawiali chyba z każdym, kto miał wcześniej kontakt z zabójcą, prześledzili akta sprawy sądowej, gdzie najwięcej czasu pochłonęła polemika lekarzy psychiatrów na temat tego, czy był on poczytalny, czy całkowicie czy tylko częściowo. 

    Ta książka jest o tym, jak to w pewnych sytuacjach człowiek pęka, siada mu całkowicie psychika i staje się zdolny do zrobienia czegoś, czego w normalnych warunkach nigdy by się nie podjął, ujawniają się wówczas zaburzenia psychiczne czy nawet choroba psychiczna. Co oczywiste, dla jednego określona sytuacja będzie czymś nie do zniesienia, a ktoś inny wyjdzie z niej bez szwanku lub nawet wzmocniony, na zasadzie takiej, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Dla sprawcy tragedii tą graniczną sytuacją okazała się emigracja, mimo iż był emigrantem już długo i wszystko wskazywało na to, że się do tego stanu przyzwyczaił, no i poważne problemy małżeńskie, w tym groźba bycia porzuconym. Każdy czytelnik zauważy też z pewnością różne inne związane z tym niby drobiazgi, ale w rzeczywistości zdarzenia z życia, które doprowadziły do dramatu. 

Najciekawszymi fragmentami z kolei były dla mnie stenogramy z rozpraw sądowych, kiedy to wypowiadali się psychiatrzy i mimo szeregu przekonujących argumentów, nie doszli do konsensusu. Sąd wydał wyrok, uznając za najbardziej trafną jedną z opinii. Spór między psychiatrami dotyczył m. in. tego, czy zabójca cierpiał na depresję, jakie zachowanie wskazuje na brak poczytalności itp. Po przeczytaniu książki, czy też po wysłuchaniu audiobooka można wzbogacić wiedzę psychiatryczną i psychologiczną. 

Trochę rozczarowujące było dla mnie to, że tak naprawdę nie udało się ustalić, co tak naprawdę siedziało w głowie zabójcy, był on mocno skryty, pozostał zagadką. 
7/10

sobota, 11 stycznia 2025

Agata Christie „Noc i ciemność”

 

    Królowa Kryminału poza powieściami z panną Marple, z Herkulesem Poirot oraz z Tommym i Tuppence napisała też sporo kryminałów, których nie można przypisać do żadnego schematu. I te właśnie powieści zasługują na szczególną uwagę.  

  „Noc i ciemność” szalenie wciąga, a do tego wszystkim wydarzeniom towarzyszy aura tajemniczości i grozy. Mimo tego jest też humor. Już na samym początku Cyganka przepowiedziała młodej, bogatej Ellie, żeby jak najdalej trzymała się od miejsca, określanego jako Cygańskie Gniazdo. Również niemal od początku wiadomo jest, że Ellie wraz z mężem jednak sprowokują los i zechcą tam zamieszkać. 

Ta powieść jest po prostu o złu, które na zło wcale nie wygląda, bo reprezentowane jest przez pozornie zwykłego człowieka. Jest o złu, które jest nie do zatrzymania, nie ma żadnej osoby ani siły, które byłyby w stanie je powstrzymać, najpierw drzemiące, a potem rozwijające się w człowieku. W "Tajemnej historii" Donny Tartt, o której pisałam tutaj, jeden z bohaterów po dokonanej zbrodni zaczytywał się w książkach o naturze zła. Powiedział on: "Całe dnie spędzałem w bibliotece, czytając dramaturgów epoki Jakuba I. Webstera i Middletona, Tourneura i Forda. Była to oryginalna specjalizacja, ale zdradziecki świat przy świetle świec, w którym się poruszali - świat nieukaranych grzechów, zbrukanej niewinności - bardzo do mnie przemawiał". "Dramaturdzy tej epoki znakomicie znali naturę katastrofy. Wydawało się, że nie tylko rozumieją zło, ale i całą baterię sztuczek, którymi posługuje się zło, aby stwarzać pozory dobra. Czułem że dotykają samego sedna sprawy, fundamentalnej zgnilizny świata". Do listy tych autorów, wychodząc oczywiście poza ramy czasowe wskazanej epoki, można byłoby spokojnie dodać Agatę Christie i jej „Noc i ciemność”. 

Przewija się tu ponadto grupa arcyciekawych postaci, fikcyjnych oczywiście. Jedna z nich to genialny architekt, który zdolność błyskawicznego rozpracowywania ludzkich charakterów. Gdy kogoś poznaje, wie lepiej od tego drugiego człowieka, jaki dom byłby dla niego najlepszy. Jest to tak, jakby ktoś poszedł do wybitnego krawca, a ten wiedziałby, w czym będzie najlepiej wyglądał i najlepiej się czuł. Jest przyjaciółka Ellie, Greta, która wywiera na nią tak potężny wpływ, niczym jakiś demiurg, do tego stopnia, że niekiedy robi to takie, wrażenie, jakby Greta zawładnęła psychiką Ellie. 

9/10


środa, 8 stycznia 2025

Andrzej Nowak „Dzieje Polski. Tom III 1340-1468. Królestwo zwycięskiego orła” - audiobook, czyta Maciej Gąsiorek


         Po odsłuchaniu III tomu podtrzymuję  opinię, że bez względu na prezentowane poglądy polityczne, ta lektura jest dla każdego. Są to dzieje tak odległe, że zaangażowanie prof. Nowaka w kampanię prezydencką jednego z kandydatów nie ma tu żadnego znaczenia. Gdy autor tylko przedstawia wydarzenia, jest to chwilami nużące, ale inaczej chyba nie da się tego zrobić. Gdy z kolei je komentuje, snuje analogie itp. to jest to rewelacyjne, nawet gdy ktoś się z nim nie zgadza. 

        Co wyróżnia dzieje autorstwa prof. Nowaka od innych? Bardzo duża dawka różnych ponadczasowych rozważań, porównań, podsumowań itp. Ale jest też i inny wyznacznik. Historycy często maja tendencję do wytykania błędów różnym decyzjom sprzed wieków i dziesięcioleci. Jest to oczywiście potrzebne, bo faktycznie historia jest nauczycielką życia i z tych błędów można wyciągać wnioski. Ale  historycy często pomijają lub marginalizują to, co było zrobione dobrze. W swojej historii prof. Nowak o błędach też pisze, ale uwypukla z kolei to, co nasi władcy czy elity intelektualne dawnej Polski robili dobrze i co im wyszło, z czego możemy być dumni. Wielokrotnie też analizuje posunięcia, które powszechnie uchodzą za złe i przygląda im się pod tym kątem, czy faktycznie były one złe, czy może w tamtych warunkach jednak wszystko wskazywało na to, że decyzja jest słuszna. 

        Historycy często porównują nas do Zachodu Europy, przyjmując, że to co było kiedykolwiek na Zachodzie, było czymś najlepszym, do czego winniśmy równać. Prof. Nowak podkreśla, że nasze położenie geograficzne jest inne, niż Zachodniej Europy, że my jesteśmy Europą Środkową, mamy nieco inną tożsamość i nie zawsze bezmyślne naśladowanie Zachodu jest dla nas korzystne.  Wskazuje na przypadki, kiedy to władcy różnych krajów zachodnioeuropejskich usiłowali nas po prostu podpuścić i zmanipulować tak, aby polscy władcy podejmowali decyzje korzystne nie dla nas, ale dla tego innego kraju. Jeżeli ta manipulacja nie wychodziła, zaczynał się czarny PR dotyczący naszego kraju. 

        Bez cena wątpliwości pozycja warta jest uwagi. 

9/10








sobota, 4 stycznia 2025

ks. Witold Kawecki „Tajemnice Caravaggia”

 

    „Tajemnice Caravaggia” są wyśmienitą książką – albumem. Autor opisał chyba wszystkie działa Caravaggia i przedstawił takie informacje z życia malarza, z epoki i religii, które pozwalają lepiej zrozumieć tą twórczość. Mimo tego, że Caravaggio malował głównie obrazy o tematyce biblijnej, to osoby niewierzące również mogą się im przyjrzeć, w działach opisywanego Geniusza zawarte są także ponadczasowe prawdy o człowieku. 

    Ks. Kawecki napisał, że Caravaggio, to malarz obrazujący m. in. fizjonomię ludzkiego strachu. W dużym stopniu wynikało to z tego, że Caravaggio zabił człowieka, wydany był wobec niego wyrok śmierci i musiał uciekać. Wiedział, jak to jest żyć w ciągłym strachu. Artysta był też postacią absolutnie wyjątkową również z tego względu, że z jednej strony miał olbrzymią wiedzę i kontakty z ówczesnymi elitami politycznymi i artystycznymi, z drugiej zaś masę czasu spędzał z osobami z dołów społecznych, z prostytutkami, żebrakami itp. znał więc doskonale życie z każdej strony. Ci ludzie z marginesu byli modelami do obrazów. Z reguły ludzie żyją w oderwanych od siebie bańkach i ich obraz świata jest niepełny, u niektórych zupełnie oderwany od rzeczywistości. Caravaggio najprawdopodobniej był gejem. Ks. Kawecki twierdzi, że nie był, ale w tym aspekcie mnie nie przekonał. Ma to znaczenie jedynie w tym względzie, że będąc gejem w tamtych czasach, będąc zmuszonym do ukrywania tego, jeszcze lepiej znał ludzkie uczucia i tajemnice i jeszcze lepiej rozumiał człowieka. 

    Na obrazie „Zaparcie się Piotra” pokazany jest św. Piotr w momencie, gdy zaprzecza temu, aby znał Chrystusa i aby był jego uczniem. Widnieje tam jeszcze żołnierz i donosicielka, która zadenuncjowała Piotra. Piotr  nie ma ukazanych żadnych atrybutów świętości, pokazany jest jako zwykły przestraszony człowiek, któremu grozi niebezpieczeństwo. Przypatrując się mu, każdy oglądający może sobie przypomnieć sytuacje, kiedy sam się czegoś bał i zrobił coś niewłaściwego czy złego pod wpływem strachu. Patrząc na Piotra można zamiast go potępiać,  można go zrozumieć. Zastanawiająca jest też donosicielka, przyglądając się jej można pomyśleć, co nią kieruje, co w ogóle kieruje różnymi denuncjatorami. Czy jest to chęć przypodobania się władzy, czy może też strach, bo lepiej żeby żołnierze zajęli się kimś innym, czy bezmyślność i głupota. Przyglądając się twarzy tej kobiety, sporo można wyczytać i odpowiedzieć sobie na to pytanie. Można też nie zgodzić się z sugestią artysty.

    Inny obraz to „Męczeństwo świętego Mateusza”. Na obrazie tym na szczęście nie są pokazane tortury, Caravaggio nie epatował okrucieństwem, widać świętego, przy którym jest już mężczyzna z włócznią, którą za chwilę dokona zabójstwa. Arcyciekawe są sylwetki ludzi, którzy poza świętym i zabójcą, znajdują się na obrazie, jest na nim też właśnie i sam malarz, tzn. postać, wyglądająca jak on. Od zarania dziejów permanentnie rozgrywają się sceny, gdy ktoś robi coś złego innemu człowiekowi. Każdy oglądający również  był w takiej sytuacji, gdy w jego obecności działo się cos złego, nie dotyczy to tylko zabójstwa, może to być inne zło, chociażby mobbing wobec kogoś w pracy. Co wówczas robimy?  Postacie z obrazu zachowują się różnie, ale nie ma nikogo, kto podjąłby walkę w obronie Mateusza. A sam Caravaggio? Został on przedstawiony w lewym górnym rogu płótna, jak po prostu ucieka. Wyraz jego twarzy przedstawia mieszankę uczuć, typu zastanowienie, co się dzieje, czy może pomóc, finalnie wygrywa jednak strach. Dzięki dużej dozie autokrytycyzmu malarza ten obraz jest prawdziwy.  

Jedyny mankament książki, jaki widzę, jest taki, że ma nieco za mały format. Idealnie byłoby, gdyby było to A4 i gdyby każdy obraz był na jednej stronie. Domyślam się, że może koszty byłyby zbyt duże, no i nie każde wydawnictwo chciałoby taką pozycję wydać. Wydawnictwa świeckie mogłaby odstraszać tematyka religijna, a ortodoksyjne wydawnictwa religijne mogłyby nie chcieć wydawać książki o zabójcy i geju w jednej osobie.  

 9/10 


czwartek, 2 stycznia 2025

Książki roku 2024

     

    Jak zawsze książki roku to po prostu książki przeczytane w danym roku bez względu na to, kiedy zostały wydane i bez podziału na jakikolwiek kategorie. No i nie ma tu znaczenia, czy książka jest napisana przez cenionego pisarza, tworzącego wielkie, nagradzane i uznane dzieła, czy też napisał ją ktoś nieznany, kto w powszechnym odczuciu tworzy literaturę jakby gorszej kategorii. Niekiedy w tym drugim przypadku w książkach można znaleźć coś wyjątkowego, jakąś myśl, postać, zbieżność z życiem czytelnika lub jeszcze coś innego. I mimo wielu mankamentów, np. mimo gorszego warsztatu pisarskiego autora, to właśnie ta niedoceniona przez innych książka pozostaje w pamięci czytelnika i staje się tą książką naj. 

    W minionym roku czytałam z różnych względów więcej książek lekkich, brakuje mi więc takich murowanych kandydatek na książkę roku. Ale czyta się głównie dla przyjemności, skoro miałam potrzebę czytania książek o lżejszej tematyce, to tak robiłam. Myślę, że się to zmieni, a z pewnością w najbliższym czasie, właściwie już się zmieniło, bo właśnie skończyłam czytać arcyciekawą książkę, której nie zdążyłam opisać. Wykaz nie obejmuje książek, czytanych po raz drugi.  

1. Tove Jansson „Zima Muminków” – z pozoru może wydawać się ponura, a w rzeczywistości to wspaniała rzecz o umiejętności odnajdywania się w każdym miejscu i w każdej sytuacji i o odnajdywaniu wszędzie powodów do radości

2. Andrzej Nowak „Dzieje Polski” tom I i II - inne niż standardowe spojrzenie na naszą historię, godne polecenia każdemu bez względu na poglądy polityczne

3. Orhan Pamuk „Dziwna myśl w mojej głowie” - za ciekawe spostrzeżenia psychologiczne i za wspaniały obraz Stambułu

4. Agata Christie ”Próba niewinności” – jedna z lepszych powieści Królowej Kryminału, w której łamie ona wszystkie stereotypy, dotyczące relacji rodzinnych

5. Joseph Roth – „Białe miasta” – za wielką wnikliwość w zakresie ludzkiej natury 

6. Sławomir Gortych „Schronisko, które spowijał mrok” – chociaż książka nie ma wartości artystyczno – literackich, utwierdziła we mnie miłość do Karkonoszy, rozbudzoną, czy może raczej wydobytą z mroków zapomnienia przez Sł. Gortycha w poprzednich tomach tej serii

7. Stephen King „Sklepik z marzeniami” – również za świetne rozpoznanie ludzkiej natury