Kolejna szalenie powierzchowna książka, napisana w bardzo chaotycznym stylu, która tylko prześlizguje się po głębszych problemach. Nie ma tu chronologii, a efekt tego bywa tak kuriozalny, że w jednym rozdziale opisane jest, jak ktoś zginął w czasie wspinaczki pod określonym szczytem, a w kolejnym rozdziale ta sama osoba jeszcze żyje. Z racji tego, że Wielicki bardzo dużo się wspinał, a opisane są chyba wszystkie jego wyprawy, to w autorzy w szalonym tempie opisują wszystko, jak leci, tak jakby założyli sobie, że na każdą wyprawę poświęcą zbliżoną ilość miejsca. Wszystkie wydarzenia się mieszają.
Efekt takiego podejścia do tematu jest taki, że więcej się nie wie, niż wie i nie ma żadnych szans na rozwianie różnorakich wątpliwości. W wielu przypadkach wspomniane jest, że członkowie wypraw, w których brał udział Wielicki, ponosili śmierć. W kilku przypadkach zaś postawa Wielickiego wywołała zastrzeżenia środowiska wspinaczy, pojawiły się głosy, że mógł pomóc, a tego nie zrobił. Jakkolwiek by nie było, informacje o tych przypadkach są tak skąpe, że nie ma możliwości, aby wyrobić sobie zdanie.
Wielicki jawi się, przynajmniej dla mnie, jako osoba bezwzględna i autorytarna, ze sporą dozą szowinizmu. Gdy w ekspedycji brały udział kobiety, oceniał to negatywnie i lekceważąco, określał je jako „baby”, i wolał, żeby baby z nim nie szły, bo mogą z tego wyniknąć same złe konsekwencje. Określenia takie padają w cytowanych wypowiedziach Wielickiego sprzed lat, nie ma zaś żadnego odniesienia się do nich współcześnie. Wielicki nie powiedział, że np. tak wówczas się mówiło, że ocenia to obecnie negatywnie lub coś podobnego. Wygląda na to, że nadal utożsamia się z tymi sformułowaniami.
Niedoścignionym dotąd ideałem książki o górach, która nie pozostawiała niedosytu jest dla mnie „Broad Peak. Niebo i Piekło” Bartka Dobrocha i Przemysława Wilczyńskiego, o której pisałam tutaj. Czytało się ja fenomenalnie. Opowiada tylko o jednej wyprawie, ale za to najbardziej wyczerpująco, bo jest mowa i o zdobywaniu góry w 2013r. i o uczestnikach, o tragedii, o różnorakich dylematach, związanych z górami. Osoby pomawiane o brak pomocy dla kolegów miały możliwość zabrania głosu. W przypadku książki Kortko i Mirosław Pietraszewskiego jest zupełnie inaczej.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz