"Stramer" jest dobrą powieścią, ale nie odebrałam jej jako rewelacji, tak jak to postrzegało wiele innych osób. Nie jest powieścią idealną, nie tylko dlatego, że opisywana rodzina jakoś nie wzbudziła mojej szczególnej sympatii i chyba z żadną z opisywanych osób nie chciałabym się zaprzyjaźnić, gdybym żyła w tamtych czasach. Przeszkadzało mi to, że przy opisach postaci i ich dziejów tak naprawdę nie wiadomo, co jest prawdą, a co fikcją. Czytałam w jednym z wywiadów z autorem, że pisząc książkę, tylko luźno inspirował się postaciami ze swojej rodziny. Najważniejsze jest jednak to, że nie odkryłam w "Stramerze" niczego szczególnie rewelacyjnego, czego nie było gdzieś indziej. Najwięcej zaś zastrzeżeń mam do wykonania audiobooka.
Świetnie opisane są realia życia w okresie międzywojennym z punktu widzenia Żydów. Coraz bardziej przybierający na sile antysemityzm Stramerowie postrzegali jako zwykły element życia. Tylko czy aby na pewno, czy rzeczywiście nie myśleli o emigracji? Mieli przecież w Ameryce rodzinę. Podczas słuchania odnosi się wrażenie, jakby się mieszkało w tamtych czasach. Ale tło historyczne i wszystkie najdrobniejsze aspekty zwykłego życia w innych czasach są równie dobrze opisane chociażby w kryminałach retro z najwyższej półki, np. u Ćwirleja, Krajewskiego czy Wrońskiego.
Opisy zafascynowania komunizmem też do szczególnie odkrywczych nie należą. Gdy czyta się o biedzie, w jakiej żyli Stramerowie i cała masa innych ludzi, o dyskryminacji Żydów, i o tym że od samego początku dzieci Stramerów miały zawsze "pod górkę", a perspektywy na coś lepszego były znikome, tą fascynację hasłami równości wszystkich ludzi i sprawiedliwości można zrozumieć. Można zrozumieć oczywiście patrząc z punktu widzenia bohaterów i ich stanu wiedzy w tamtym czasie.
Wykonanie audiobooka jest najsłabszym elementem. W dziejach rodziny były momenty i radości i smutku, jak wszędzie. P. Grabowski czytał zaś większość książki tak, jakby wszyscy od zawsze wiedzieli o czekającym ich końcu. Ton głosu, jakim czyta np. jak rodzina odprowadzała jednego z synów na dworzec, skąd miał wyjechać do pobliskiego o 50 km. Krakowa na studia, kojarzył się z pogrzebem, żadnego dystansu. Książka na tym sporo straciła, nie jest to przecież opowieść wyłącznie o Zagładzie.
4/6
Świetnie opisane są realia życia w okresie międzywojennym z punktu widzenia Żydów. Coraz bardziej przybierający na sile antysemityzm Stramerowie postrzegali jako zwykły element życia. Tylko czy aby na pewno, czy rzeczywiście nie myśleli o emigracji? Mieli przecież w Ameryce rodzinę. Podczas słuchania odnosi się wrażenie, jakby się mieszkało w tamtych czasach. Ale tło historyczne i wszystkie najdrobniejsze aspekty zwykłego życia w innych czasach są równie dobrze opisane chociażby w kryminałach retro z najwyższej półki, np. u Ćwirleja, Krajewskiego czy Wrońskiego.
Opisy zafascynowania komunizmem też do szczególnie odkrywczych nie należą. Gdy czyta się o biedzie, w jakiej żyli Stramerowie i cała masa innych ludzi, o dyskryminacji Żydów, i o tym że od samego początku dzieci Stramerów miały zawsze "pod górkę", a perspektywy na coś lepszego były znikome, tą fascynację hasłami równości wszystkich ludzi i sprawiedliwości można zrozumieć. Można zrozumieć oczywiście patrząc z punktu widzenia bohaterów i ich stanu wiedzy w tamtym czasie.
4/6