„Wojna światów” to już wręcz legenda, należy
do tych pozycji, o których każdy chyba słyszał i każdemu niemal się wydaje, że je zna, a faktycznie mało kto je czytał. Pozornie
to opowieść o najeździe Marsjan na Ziemię, a tak pod płaszczykiem tego science
fiction to odwieczna, ponadczasowa opowieść
o wojnie i przemocy. Marsjanie najeżdżają na ziemię, bo nie mogą już mieszkać
na swojej planecie. A znalazłszy się na Ziemi, zaczynają mordować i niszczyć.
Nikt z nich oczywiście nie pyta o możliwość pomocy ze strony Ziemian, o użyczenie
kawałka lądu, lub o coś podobnego. Marsjanie mordują częściowo z chęci znalezienia pożywienia, a częściowo
dla zabawy, ot tak sobie. Ludzie wpadają w panikę, otoczka cywilizacji znika, prawie
każdy myśli niemal tylko o sobie, tratują się, okradają itp. itd. Gdy pierwszy
szok mija i koszmarna sytuacja zaczyna się nieco stabilizować, ludzie muszą się
zastanowić nad tym, jak dalej żyć. Wydarzenia skupiają sią wokół narratora i jego brata, każdy z nich był w innym miejscu i każdy inaczej musiał sobie radzić. Narrator spotyka się przypadkowo z różnymi osobami, do ciekawszych spotkań należą m. in. te z
żołnierzem i z pastorem. Każda z tych postaci, po nieco bliższym poznaniu zachowuje
się nieco inaczej, a czy wykonywana profesja ma na to wpływ? Chętni mogą
zapoznać się z wizją Wellsa.
Zastanawiałam się nad tym, jaki jest sens czytać tą książkę, skoro wszystko to jest znane. Od śmierci G. H. Wellsa minęło już kilkadziesiąt lat, przetoczyło się w różnych częściach globu wiele innych wojen, wszędzie wszystko toczyło się według schematu, opisanego w książce. Ale oczywiście przeczytać warto, bo jest tam jednak sporo rzeczy do odkrycia.
Zastanawiałam się nad tym, jaki jest sens czytać tą książkę, skoro wszystko to jest znane. Od śmierci G. H. Wellsa minęło już kilkadziesiąt lat, przetoczyło się w różnych częściach globu wiele innych wojen, wszędzie wszystko toczyło się według schematu, opisanego w książce. Ale oczywiście przeczytać warto, bo jest tam jednak sporo rzeczy do odkrycia.
Obrazy najazdu idealne pasują do każdej wojny.
Ludzie byli takimi Marsjanami chociażby mordując Indian, tworząc kolonie, czy najeżdżając
na sąsiednie kraje. Niekiedy z kolei zwyczajni znajomi okazywali inne oblicze, oblicze morderczych Marsjan, napadając na sąsiadów np. na Wołyniu. Obrazy paniki i ucieczki są uniwersalne, zachowania ludzi w skrajnych sytuacjach również. Ludzie są stale Marsjanami wobec zwierząt. Bohaterowie „Wojny światów” byli szaleni
oburzeni, widząc jak Marsjanie łapali ludzi, zamykali ich w klatkach, a potem żywili
się ich krwią. Myśleli, że przecież to tylko oni mogą łapać kogoś do klatek, zabijać
i zjadać, albo nawet zabijać i po prostu wyrzucać. Ludzie są Marsjanami wobec całej naszej ziemskiej przyrody, niszczą drzewa i inne rośliny, niszczą całe ekosystemy.
Ale książka ma jeszcze inne walory, jest w niej co najmniej kilka pięknych scen. W jednej z nich, bardzo krótkiej zresztą, narrator się modli do Boga. Przed tą modlitwą przez czas najazdu o Bogu myślał, ale uzmysłowił sobie, że wypowiadał wówczas tylko jakieś formułki, podobne do zaklęć pogańskich, bez namysłu i głębi. Po tej prawdziwej modlitwie pozornie nic się nie zmieniło, Marsjanie nie zniknęli, zagrożenie trwało, on tkwił nadal w krytycznych warunkach. Ale zyskał siłę i zdolność logicznego myślenia, opuściła go panika i mógł spokojnie pomyśleć i podjąć decyzję, co robić.
Jako audiobook całość sprawdza się naprawdę dobrze, Filip Kosior poradził sobie.
5/6
Ale książka ma jeszcze inne walory, jest w niej co najmniej kilka pięknych scen. W jednej z nich, bardzo krótkiej zresztą, narrator się modli do Boga. Przed tą modlitwą przez czas najazdu o Bogu myślał, ale uzmysłowił sobie, że wypowiadał wówczas tylko jakieś formułki, podobne do zaklęć pogańskich, bez namysłu i głębi. Po tej prawdziwej modlitwie pozornie nic się nie zmieniło, Marsjanie nie zniknęli, zagrożenie trwało, on tkwił nadal w krytycznych warunkach. Ale zyskał siłę i zdolność logicznego myślenia, opuściła go panika i mógł spokojnie pomyśleć i podjąć decyzję, co robić.
Jako audiobook całość sprawdza się naprawdę dobrze, Filip Kosior poradził sobie.
5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz