środa, 8 lipca 2020

Ryszard Ćwirlej "Tam Ci będzie lepiej" audiobook, czyta Mieczysław Hryniewicz tom 1 cyklu z A. Fischerem


     "Tam Ci będzie lepiej to kryminał niemal doskonały, ale dla tych osób, które lubią historię. Ćwirlej jest godnym rywalem Marcina Wrońskiego w kategorii kryminał retro. Czytałam "Tylko umarli wiedzą" z tego samego cyklu, ale ten tom jest nawet lepszy. 

   Wydarzenia rozgrywają się w polskim już Poznaniu i w niemieckiej jeszcze  Pile w 1924 roku. Tło historyczne odmalowane jest wręcz fenomenalnie. Jakiś czas temu głośne było hasło "dziadek z Wehrmachtu", z założenia ubliżające i dyskredytujące dziadka, a po części i wnuka. Lektura tej książki pomogłaby wielu osobom, które nie wnikały głębiej w ten temat, zrozumieć ten problem i całą złożoność życia na terenach takich jak Wielkopolska czy Pomorze. Mimo, że Ćwirlej umiejscawia akcję zaraz po I wojnie światowej, ale już wtedy doskonale widać wspomniany problem. Wszyscy niemal mężczyźni, występujący w książce podczas I wojny walczyli w armii pruskiej, chociaż mentalnie byli w większości Polakami, mieli obywatelstwo niemieckie i automatycznie podlegali poborowi. Nikt nawet tutaj niczego w tym zakresie nie rozważał, taka była kolej rzeczy. Gdy tylko pojawiła się okazja, wzięli udział w Powstaniu Wielkopolskim jako Polacy, a niemal zaraz potem w wojnie polsko - bolszewickiej w 1920r. Po zakończeniu I wojny część tych Polaków znalazła się w Polsce, np. w Poznaniu, a część np. na Pomorzu i formalnie byli Niemcami. Ci ostatni siłą rzeczy podczas kolejnej wojny znaleźli się w Wehrmachcie. Przykładowo główny bohater Antoni Fischer, Polak, właśnie podczas I wojny walczył w niemieckiej armii wraz z przyjacielem, Niemcem, bez żadnych polskich korzeni.  

  Ćwirlej świetnie opisał normalne życie w tamtych czasach, np. barki płynące Wartą, policjanci piszący piórem i atramentem, dorożki i automobile. Porażająca jest bieda i analfabetyzm u znacznej części społeczeństwa, bieda nie raz tak wielka, że ludzie cierpieli głód. Do tego brak zabezpieczenia socjalnego. Komicznie wyglądają też porównania osób, pochodzących z Wielkopolski i tych z Kongresówki. Fischer pracuje razem z oficerem, pochodzącym właśnie z Kongresówki. Jeden z nich jest rzetelny, punktualny, uporządkowany, o jakimkolwiek bałaganie nie ma mowy. U drugiego jest dokładnie odwrotnie. 

    Co do samej już akcji i głównych wątków, to jest i kryminalny i szpiegowski, ten ostatni jednak nie ma nic wspólnego z opowieściami o Jamesie Bondzie. Otóż i w Poznaniu i w Pile odnaleziono zwłoki prostytutek, które zostały zabite w sposób, który przypominał zabójstwa Kuby Rozpruwacza. A w zbliżonym czasie z kolei w jednostce wojskowej w Poznaniu zaginął oficer, a wraz z nim tajne dokumenty w postaci planu dyslokacji wojska i spisu agentury na pograniczu polsko - rosyjskim. Sprawę prowadzi komisarz Fischer, a wątek prostytutek w bardzo ograniczonym  zakresie również jego przyjaciel, Niemiec, Carl. Wątki poprowadzone są bardzo  zgrabnie, nie domyśliłam się do końca, kto był mordercą. Co do szpiega, to wątek ten jest bardziej zawiły, szpieg nie działa solo, jest siatka szpiegowska, w tym przypadku należeli do niej Polacy, zwerbowani przez bolszewików. 

    Gdy czytałam tom "Tylko umarli wiedzą" byłam przekonana, że głównym bohaterem jest Carl. Nie ulega jednak żadnych wątpliwości, że to Antoni Fischer. Walczył wcześniej w armii niemieckiej podczas I wojny, potem właśnie w Powstaniu Wielkopolskim i w wojnie z 1920r. Jest błyskotliwy, inteligentny, zdecydowany i jest sam. Dość mocno rozbudowane są też i inne postacie, np. właśnie Carl, ale nie tylko, bo często występuje poznański złodziej Antek Grubczyński. Charaktery w większości są ciekawe, skomplikowane. W związku z sylwetkami bohaterów jawi się jedna jedyna rysa na tym kryminale niemal doskonałym. Mianowicie w przypadku jednego z bohaterów pojawia się w paru miejscach coś, jak cień harlekina. Wszystko jest realne aż do bólu, a ten harlekin jest sporym zgrzytem. To zaledwie parę sytuacji, ale o te parę za dużo. 
    Mimo wspomnianego drobiazgu "Tam Ci będzie lepiej " to dla mnie I liga kryminałów retro. Do czasu tej książki niekwestionowanym królem w tym zakresie był dla mnie Marcin Wroński, teraz doszedł Ćwirlej. Poza tymi dwoma osobami, w I lidze widzę jeszcze Marka Krajewskiego. I to wszystko. Bohaterowie Krzysztofa Bochusa są zdecydowanie za prości. Widziałam, że do finału Nagrody Wielkiego Kalibru weszło kilka nieznanych mi kryminałów retro. Może być ciekawie.
5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz